"Polska ma bardziej spłaszczoną dynamikę przyrostu zachorowań, ale jednocześnie ona może być bardziej długotrwała. To efekt obecnych restrykcji i stosowania się do nich. Kraje, które gwałtownie pikowały w górę, szybciej opadną. To jest bezpieczne dla naszego systemu ochrony zdrowia, który mógłby nie wytrzymać pików włosko-hiszpańsko-francuskich. Nasza służba zdrowia nie pozwala na bardziej gwałtowny wzrost liczby zachorowań" - podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM prof. Tadeusz Maria Zielonka z Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc. "Wyliczenia dla tamtych krajów, które mają wyższe piki, nie muszą się sprawdzić" - dodaje. Stała liczba osób na oddziałach zakaźnych Na stałym poziomie jest też liczba pacjentów na oddziałach zakaźnych w Polsce z potwierdzeniem lub podejrzeniem zakażenia koronawirusem. To około 2,5 tys. osób. W poniedziałek rano (13 kwietnia) takich pacjentów w całym kraju było 2481. Ministerstwo Zdrowia i służby sanitarne podkreślają, że to, jak rozwinie się scenariusz wzrostu liczby zachorowań na COVID-19 w Polsce, wciąż zależy od nas, w tym od naszego zachowania w czasie świąt. Aktualny jest apel, aby drugi dzień Świąt Wielkanocnych spędzić tylko w towarzystwie najbliższych, czyli osób, z którymi mieszkamy, a z innymi członkami rodziny utrzymywać kontakt drogą elektroniczną albo telefoniczną. Michał DobrołowiczMagdalena PartyłaCzytaj też na stronie RMF24.pl.