Od kiedy liczba zachorowań w Kanadzie zaczęła gwałtownie rosnąć, politycy dziękują tym, którzy są "na pierwszej linii", czyli personelowi lekarskiemu i pielęgniarskiemu. Dodatkowo w ostatnich dniach premier Trudeau przedstawia obowiązek pozostawania w domu i przestrzegania lekarskich zaleceń jako współczesną i adekwatną do rzeczywistości formę służby krajowi. "Rządy i władze na wszystkich szczeblach organizują największą obywatelską mobilizację od czasów drugiej wojny światowej" - mówił w czwartek kanadyjski premier, wskazując na podejmowane przez rząd federalny i rządy prowincji programy pomocowe. Dotychczas ogłoszona pomoc federalna wynosi 190 mld CAD (134 mld USD) - podała telewizja CTV. "Wasz dziadek służył być może swojemu krajowi za granicą, podczas wojny. Matka być może walczyła o równość. Teraz kolej na was (...). Możecie służyć swojemu krajowi, pozostając w domu i przestrzegając zasad" - mówił Trudeau, dodając, że pojęcie służby ojczyźnie zmienia się z pokolenia na pokolenie. Kanadyjczycy nie przestrzegają zasad izolacji Kanada ma cały czas problem z osobami, które nie przestrzegają zasad utrzymywania dystansu. Media obiegły zdjęcia osób, które przeskakują ogrodzenia, by dostać się na boiska, czy wiadomości o przyjęciach organizowanych mimo zakazu zgromadzeń. Burmistrz Toronto, największego kanadyjskiego miasta, John Tory dziękował w czwartek "większości, która robi to, co należy (...), zostając w domu, co często jest dużym poświęceniem". Miasto skierowało zwiększoną liczbę policjantów do patrolowania ulic, a burmistrz podpisał zarządzenie o obowiązku zachowywania dwumetrowej odległości od innych osób. "Wojskowa retoryka" premiera Trudeau Także w środę Trudeau mówił o "obywatelskiej mobilizacji", której Kanada nie widziała "od czasów drugiej wojny światowej". Pandemię określił jako "walkę, której rząd sam nie może wygrać". "Wszyscy musimy odpowiedzieć na to wezwanie" - mówił premier, który od wielu dni, razem z rządami prowincji i lekarzami stara się uświadomić Kanadyjczykom powagę sytuacji. Wojskowa retoryka wydaje się nie być przypadkowa w kontekście opublikowanych w środę badań Angus Reid Institute, które pokazują, jakie grupy społeczeństwa uważają pandemię za "rozdmuchany problem". 88 proc. Kanadyjczyków uważa COVID-19 za "poważne zagrożenie", ale 12 proc. sądzi, że zagrożenie jest wyolbrzymiane. 64 proc. sceptyków to ci, którzy w ubiegłorocznych wyborach federalnych głosowali na Konserwatywną Partię Kanady (CPC). 45 proc. sceptyków stanowią mężczyźni w wieku powyżej 35 lat. Tylko 10 proc. stanowią młodzi mężczyźni, w wieku od 18 do 34 lat, a pozostałe 45 proc. to trzy różne grupy wiekowe kobiet. Trudeau zapowiedział przedstawienie w niedługim czasie szerszych danych i modeli rozwoju sytuacji, podkreślając, że najtrudniejszą do ujęcia zmienną są indywidualne zachowania. W Ontario, gdzie mieszka prawie 40 proc. Kanadyjczyków, premier prowincji Doug Ford zapowiedział przedstawienie danych i przewidywań w piątek. Podkreślił też, że właściwe działania to "sprawa życia lub śmierci".