"Sądząc z tego, co tutaj obserwujemy w szpitalu, to zalecałbym, żeby zostać w domu i wytrzymać w tym "osobnym życiu", nie rezygnować z kontaktów społecznych w sensie wykorzystywania możliwości internetowych" - mówił Madeyski w niedzielę w Radiu Zet. Apel do Polaków Pytany, co by powiedział tym Polakom, którym bardzo doskwiera izolowanie się, i którzy wychodzą z domów bez wyraźnej potrzeby, Madeyski odparł, że zachęcałby do pozostawania w domach "mimo wszystko", aby "w tej trudnej sytuacji zewrzeć szyki przeciwko koranawirusowi." "Personelowi medycznemu zalecałbym używanie środków ochrony indywidualnej. Doświadczenia włoskie pokazują, że ich stosowanie, pozostawanie w domach, uniemożliwienie przenoszenia się koronawirusa, to są podstawowe rzeczy, które tutaj powoli dają wyniki. Wydaje się, że jest to skuteczna metoda, żeby ograniczać rozwój tej choroby" - ocenił. "Każdy może zachorować" Pytany, co najbardziej niepokoi medyków walczących we Włoszech z epidemią, zwrócił uwagę na potwierdzające się informacje, że chorują nie tylko osoby starsze. "Pacjenci oddziałów intensywnej terapii są coraz młodsi. Mamy w szpitalu przypadki trojga dzieci, które chorują na COVID-19. To by wskazywało na to, że każdy może zachorować" - zaznaczył. Madeyski przyznał, że osoby o zmniejszonej odporności organizmu, w tym z chorobami współistniejącymi, będą "bardziej narażone na konsekwencje zakażenia wirusem". Mówiąc o sposobach leczenia, ocenił, że prawdopodobnie pozostaną one takie same, bo - jak mówił - "niestety w dalszym ciągu uczymy się leczyć COVID-19". Dodał, że w dalszym ciągu umierają także pacjenci bez chorób współistniejących. Pytany, co sądzi o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich 10 maja w Polsce, Madeyski powiedział: "Ja tutaj obserwuję wybory pomiędzy podłączeniem pacjenta do respiratora, i decyzje o tym, czy ktoś rokuje czy nie. To są wybory, których tutaj dokonują lekarze na co dzień. Jesteśmy skupieni na tym, żeby nie doprowadzić do konieczności dokonywania takich wyborów przez naszych kolegów czy koleżanki, czy nas samych w kraju".