"Najbardziej mnie zaskakuje służba zdrowia, która przysyła nam wszystkie możliwe przypadki, które ktoś sobie ubzdurał, że są koronawirusem" - stwierdził prof. Simon.Ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu opisuje w rozmowie z serwisem tuwroclaw.com przypadek pacjenta, który trafił do jego placówki po wybuchu maszyny. "Był przypadek pacjenta, któremu wybuchła jakaś maszyna, z uszkodzeniem naczynia tętniczego został do nas przysłany jako koronawirus, bo miał całe jedno płuco nieprzejrzyste na zdjęciu radiologicznym. A była to krew. Komu by wpadło do głowy, że to koronawirus. To jest szaleństwo!" - powiedział profesor. Ordynator zaznacza, że taka osoba mogła być zakażona koronawirusem, ale "główna przyczyna zdrowotna była zupełnie inna". Poinformował, że pacjent, któremu eksplodowała maszyna, zmarł z powodu krwotoku. "Przysłano go z jednego ze szpitali powiatowym spod Wrocławia. Przecież to jest absurd! Zupełne lekceważenie wiedzy medycznej" - podkreślił prof. Simon.Ministerstwo Zdrowia poinformowało we wtorek o 187 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. Łącznie jest ich 12 089. Zmarło też kolejne osiem osób. W sumie odnotowano 570 zgonów.