Przypomnijmy, że w od marca nie można w Polsce odwiedzić m.in. fryzjera i kosmetyczki. To jeden ze skutków obostrzeń, jakie wprowadzono, by zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Jak jednak w ostatnich dniach informują media, powołując się na anonimowych fryzjerów, w Polsce rozwija się "podziemie" tej branży. Fryzjerzy decydują się na przyjmowanie klientów w domu. Serwis trójmiasto.pl informował nawet, że aby umówić się na taką wizytę trzeba podać specjalny kod. Jak w rozmowie z "SE" tłumaczył jeden z właścicieli zakładu fryzjerskiego, takie działania są konieczne, by nie zbankrutować. Wzmożone kontrole w Niemczech Podobne doniesienia płyną także od naszych zachodnich sąsiadów. Jak podaje m.in. agencja DPA, w Bawarii zaczęto nawet wysyłać do takich miejsc tajnych agentów, którzy podając się za klientów, demaskują łamiących zasady. Serwis thelocal.de informuje, że agenci przyłapali na gorącym uczynku już kilka osób w różnych zakładach - m.in. w Elsenfeld i Momlingen. Oba zakłady były profesjonalnie wyposażone i mieściły się w piwnicach prywatnych domów - czytamy. Policja wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Thelocal.de przypomina, że obostrzenia w Bawarii są najsurowsze w całych Niemczech. Zakaz działalności dla tego rodzaju biznesów obowiązuje w Niemczech do 4 maja. Otwarcie salonów fryzjerskich w naszym kraju przewidziane jest na trzeci etap luzowania obostrzeń. Rząd nie zdecydował jeszcze, kiedy ten etap nastąpi, wspomina jednak o dwóch możliwych datach: 4 lub 11 maja.