W ciągu ostatnich tygodni napływa coraz więcej pozytywnych informacji z Wuhanu. W mieście ogarniętym niegdyś koronawirusem i pierwszym miejscu na świecie, w którym wykryto patogen, sytuacja wraca do normy. W szpitalach w Wuhanie nie ma już ani jednego pacjenta z COVID-19 - przekazał w niedzielę 26 kwietnia rzecznik państwowej komisji zdrowia Mi Feng. Nowe epidentrum Z informacji medialnych wynika jednak, że w Chinach powstało nowe epicentrum koronawirusa. To miasto na północy Chin, ponad dwa tysiące kilometrów od Wuhanu - Harbin. Jak inpodaje m.in. serwis shanghaiist.com, "pacjentem zero" w mieście była 22-letnia studentka, która w ubiegłym miesiącu wróciła do Chin z Nowego Jorku. Kobieta przeszła dwutygodniową kwarantannę i nie wykazała żadnych objawów zakażenia. Wszystko wskazuje na to, że była ona jednak tzw. cichym nosicielem, czyli osobą, która zaraża, przechodząc infekcję bezobjawowo. Z informacji służb wynika, że 22-latka najpierw zaraziła sąsiadów. Jednym z nich był mężczyzna, który niedługo potem zgłosił się do szpitala z innymi problemami zdrowotnymi, zarażając tym samym szpitalny personel. Łańcuch zakażeń rozprzestrzenił się błyskawicznie na 70 osób - informuje serwis. Obostrzenia W związku z tym w mieście zarządzono nowe obostrzenia, które mają powstrzymać falę zakażeń. Dzięki szybkiej reakcji władz i wdrożeniu blokad i zakazów nowe źródło pandemii uważa się za wstępnie opanowane. Wciąż jednak nie ma pewności, ile osób było w kręgu potencjalnie narażonych na kontakt z zakażonymi. Według oficjalnych danych w Wuhanie stwierdzono 46 452 przypadki zakażenia koronawirusem, co stanowi 56 proc. infekcji w całych Chinach kontynentalnych. Zmarło 3 869 osób, czyli 84 proc. wszystkich przypadków śmiertelnych w Chinach, liczących ok. 1,4 mld ludzi.