Rzecznik rządu w "Sygnałach dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia był pytany, kiedy spodziewany jest szczyt zachorowań na COVID-19. "Jeśli chodzi o liczbę dzienną zachorowań w liczbach bezwzględnych, to mamy nadzieję, że to będzie kwiecień. To znaczy, że w kwietniu ta sytuacja się już unormuje" - odparł Müller. Zaznaczył jednocześnie, że liczba osób, które będą w jednym czasie chorowały będzie przez długi czas na dosyć wysokim poziomie, gdyż - jak wyjaśnił - leczenie osób, które już zachorowały trwa co najmniej kilkanaście dni. "W związku z czym ogólna liczba osób, które chorują będzie na wysokim poziomie jeszcze przez cały maj, co najmniej" - powiedział rzecznik rządu. Na pytanie czy widać już oznaki tego co wydarzyło się przez święta, oznaki wzrostu zachorowań związanych z wyjazdami Polaków do rodziny Müller powiedział, że w tej chwili nie ma na ten temat informacji. "To czy negatywne skutki tych wyjazdów się pojawią będziemy widzieć nieco ponad tydzień po samych wyjazdach, bo po takim czasie pojawiają się objawy choroby" - podkreślił. Zwrócił uwagę, że ruch w okresie świątecznym był zwiększony. "Miejmy nadzieję, że nie przyniesie to jakichś bardzo widocznych efektów w liczbie zachorowań" - zaznaczył. Müller pytany, kiedy rząd zacznie "odmrażać gospodarkę" zauważył, że jeżeli dane liczbowe dotyczące osób, które chorują "będą lepsze można się spodziewać tego, że maj, czy końcówka kwietnia, będzie początkiem odmrażania kwestii gospodarczych". Dopytywany jak miałoby wyglądać to odmrażanie zaznaczył, że wszystko będzie zależało od liczb, łącznie z datą rozpoczęcia zdejmowania obostrzeń. Jak dodał, naturalnym wydaje się, że w pierwszej kolejności powinny zostać zdjęte obostrzenia dotyczące zasad przemieszczania się, czy dostępu do terenów zielonych. "W późniejszym etapie poluzowanie kwestii związanych z handlem i usługami i limitami osób, które przebywają w tych punktach; ale również z rygorami, czyli te limity będą obowiązywały. Myślę, że pod koniec poluzowywania ograniczeń są imprezy masowe" - mówił Müller. Rzecznik rządu pytany czy uczniowie wrócą do szkół w tym roku szkolnym, odparł, że takich decyzji jeszcze nie ma. "Mamy nadzieję, że to będzie możliwe, żeby wrócić do szkoły jeszcze w tym roku szkolnym" - powiedział. Zaznaczył, że wszystko będzie zależało od sytuacji epidemicznej.