"Pamiętajcie, że w ciągu ostatnich 60 dni wchodziliśmy i wracaliśmy z piekła. Nowojorczycy ratują życie, ale musimy zachować czujność. To jeszcze nie koniec" - podkreślił Cuomo na konferencji prasowej w Syracuse. Nakreślając 12-punktowy plan stopniowego uruchamiania gospodarki w różnych regionach stanu, wyjaśnił, że nastąpi to w oparciu o wytyczne Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC). Będą one uwzględniać m.in. spadek obciążenia szpitali poniżej poziomu 70 proc. oraz wskaźnik przenoszenia wirusa poniżej 1,1 (zakażania przez chorego statystycznie 1,1 osoby). "Emocje nie mogą napędzać procesu ponownego otwierania. (...) Musimy działać tak, jak dyktuje logika" - przekonywał. Gubernator przewidywał, że jeśli wciąż będzie spadać liczba nowych infekcji niektóre obszary prawdopodobnie sprostają do połowy przyszłego miesiąca dyrektywom CDC. Wątpił jednak, czy nastąpi to w mieście Nowy Jork i południowej części stanu "chyba że wydarzy się cud". Jego zdaniem firmy branży produkcyjnej i budowlanej będą prawdopodobnie pierwszymi, które wznowią działalność. Mogą się bowiem dostosować do nowej normalności, jeśli idzie o pracowników, lokalizację i zasady działania. Cuomo wyszczególnił m.in. konieczność zachowania dystansu społecznego, częstego badania personelu i surowych standardów dezynfekcji. Wskazywał na potrzebę przestrzegania przepisów dotyczących sprawdzania kontaktów pracowników z osobami narażonymi na SARS-Cov-2 i informowania o tym. "Myślę, że koszmar już się skończy, ale to nie koniec" Znoszenie w poszczególnych regionach ograniczeń obowiązujących do 15 maja gubernator uzależnił od zdolności do spełnienia powyższych wymogów jak też izolowania podejrzanych o zakażenie koronawirusem. Zwrócił uwagę, że mogą być zawieszone wydarzenia na dużą skalę, jak 18-dniowa prezentacja dokonań w zakresie technologii, rolnictwa, rozrywki, edukacji na targach New York State Fair. Cuomo poinformował we wtorek, że co najmniej 335 osób zmarło na koronawirusa w całym stanie w ciągu ostatniej doby. To o dwa zgony mniej niż w poprzednich 24 godzinach. "Każdego dnia myślę, że koszmar już się skończy, ale to nie koniec" - przyznał. O ponad 70 proc. zmniejszyła się w ciągu ostatniej doby liczba osób przyjętych do szpitali. Był to najniższy dzienny bilans od 7 kwietnia, kiedy w szczycie epidemii Covid-19 zarejestrowano 3000 pacjentów. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)