W sumie indonezyjskie władze w ciągu tygodnia wypuszczą z zakładów karnych około 50 tys. skazanych - poinformował minister prawa i praw człowieka Yasonna Laoly. Pierwotnie zakładano, że liczba ta wyniesie jedynie 30 tys. Kary w indonezyjskich więzieniach odbywa obecnie ok. 270 tys. osób, co stanowi więcej niż dwukrotność ich pojemności. W kraju często dochodzi do ucieczek z zatłoczonych zakładów karnych, a panujące w nich warunki sanitarne są często krytykowane. Cytowany przesz magazyn "Tempo" minister Yasonna powiedział, że zwolnienie dziesiątek tysięcy więźniów jest możliwe na podstawie regulacji, wprowadzonych w związku z pandemią COVID-19. Wynika z nich, że na wolność mogą wrócić dorośli, którzy odbyli dwie trzecie swoich wyroków oraz małoletni po odbyciu połowy. Jak przekazał minister, na zwolnienie mogą liczyć więźniowie z czterech grup. Do najliczniejszej należy 15,5 tys. skazanych za przestępstwa narkotykowe. Do kolejnej zalicza się 1,5 tys. więźniów z chronicznymi chorobami. Trzecią grupą jest 300 osób powyżej 60. roku życia, skazanych za korupcję. Rozpatrywana jest także możliwość zwolnienia obcokrajowców, których - jak poinformował Yasonna - jest w indonezyjskich więzieniach 53. Do uwolnienia więźniów wezwały wcześniej międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka. Amnesty International pozytywnie ocenia decyzję władz w Dżakarcie, ale wzywa rząd do uwolnienia tzw. "więźniów sumienia". Human Rights Watch domaga się wypuszczenia na wolność m.in. więźniów politycznych z Papui Zachodniej - najdalej na wschód wysuniętego regionu kraju, gdzie od kilkudziesięciu lat trwają walki sił rządowych z separatystami. Co z Polakami? Z informacji PAP wynika, że w związku z pandemią polskie służby dyplomatyczne starają się o uwolnienie trzech Polaków uwięzionych w Indonezji. Jednym z nim jest Jakub Skrzypski, skazany na 7 lat pozbawienia wolności na podstawie artykułu 106 indonezyjskiego kodeksu karnego. Artykuł ten mówi o próbie oderwania od kraju fragmentu jego terytorium. Skrzypskiemu zarzucano, że dołączył do separatystycznej grupy zbrojnej w Papui Zachodniej, lecz on sam konsekwentnie zaprzecza oskarżeniom. W październiku Parlament Europejski nazwał Polaka "więźniem politycznym" i wezwał do jego uwolnienia, zaś w listopadzie polskie MSZ wskazało na liczne uchybienia proceduralne podczas jego procesu. Organizacja Human Rights Watch oceniła, że sposób traktowania polskiego obywatela, który od 2018 roku przebywa w areszcie w mieście Wamena, stanowi pogwałcenie praw człowieka.