Wielki Tydzień jest dla hiszpańskiej policji okresem wytężonej pracy. Zadaniem stróżów prawa zwykle było zadbanie aby miliony rodzin (w 2019 roku na autostradach zarejestrowano 15,5 mln przejazdów) bezpiecznie dotarło a potem wróciło ze swoich wiejskich domów i apartamentów. Ten rok jest inny. Z powodu trwającej pandemii policja dba, by wszyscy pozostali w domach. Ponieważ tzw. drugich rezydencji jest bardzo dużo, posiada je średnio co 5. hiszpańska rodzina, a w dodatku są często położone w trudno dostępnych miejscach, w pilnowaniu porządku pomagają drony. Bezzałogowe statki powietrzne oblatują między innymi wybrzeża Wysp Kanaryjskich - jedno z ulubionych miejsc odpoczynku Hiszpanów podczas Wielkiego Tygodnia. Sprawdzają nie tylko, czy ktoś nie udaje się do domu za miastem, ale też czy nie opala się na plaży, nurkuje albo łowi ryby. Jak poinformowała wczoraj tamtejsza policja, na teneryfie drony zlokalizowały cztery osoby łamiące prawo: jedna spacerowała po plaży, dwie opalały się nad morzem a jedna łowiła ryby. Na podobny pomysł wpadły nadmorskie kurorty w Katalonii. Tam drony oblatują dzielnice zamieszkałe przez przyjezdnych. W Huelvie, na południu Hiszpanii, bezzałogowe urządzenia oblatują drogi dojazdowe do zamkniętych od trzech tygodni plaż i sprawdzają, czy ktoś nie łamie prawa. Na Balearach sprawdzają też, czy jakiś jacht nie udaje się w morze. Policja informuje, że aby zlokalizować przyjezdnych łamiących prawo, sprawdzi też zużycie wody w wiejskich domach, czy do ośrodków zdrowia nie zgłaszają się pacjenci z innych regionów i odwiedzi sklepy, żeby przekonać się, czy "obcy" nie robią zakupów. Od jutra zaś (czwartek), w całej Hiszpanii zostaną zwiększone kontrole na drogach i autostradach. W niektórych miejscowościach, m.in. w nadmorskiej l’Ametlli de Mar, na drogach wjazdowych do miasteczka zamontowano już szlabany, aby policja mogła wylegitymować wszystkich wjeżdżających. Ewa Wysocka