Zoo we Wrocławiu jest najstarszym ogrodem zoologicznym w Polsce. Jest w nim ok. 12 tys. zwierząt (ponad tysiąc różnych gatunków). "Teraz nadszedł bardzo trudny czas" - mówi Radosław Ratajszczak, prezes spółki ZOO Wrocław, cytowany przez gazeta.pl. I dodaje, że zwykle w okresie wiosennym odwiedzający kupowali nawet kilkaset tysięcy biletów miesięcznie. "Nasze zoo utrzymuje się wyłącznie ze sprzedaży biletów, dzierżaw i drobnych sprzedaży materiałów reklamowych. Od kilku lat nie otrzymywaliśmy żadnych dotacji na działanie. To jest jedyny ogród w Polsce z tych większych, który funkcjonuje w ten sposób" - mówi prezes Ratajszczak. Tylko w kwietniu straty wyniosły już niemal siedem mln zł, a zabezpieczone środki wystarczą na utrzymanie maksymalnie do końca czerwca. Na razie ogród zoologiczny umożliwił internetowy zakup voucherów "na przyszłość" - ważnych przez rok. Co jednak w sytuacji, gdy nie będzie już innego wyjścia? Czy wrocławski ogród dopuszcza możliwość uboju niektórych zwierząt? Do Wrocławia dotarły bowiem informacje, iż np. dyrekcja zoo w niemieckim Neumünster nie wyklucza takiej ewentualności. Zabite zwierzaki mogłyby stać się pożywieniem dla innych gatunków. "Z całą stanowczością informuję, że nie planujemy uboju zwierząt we wrocławskim zoo. Wszystkie zwierzęta są pod stałą opieką, mają zapewnione pożywienie, odpowiednie warunki i niczego im nie brakuje. Zapewniam, że zrobimy wszystko, aby mimo trudnej sytuacji, jaka nas wszystkich dotyka, wrocławski ogród nie stracił na swej atrakcyjności dla odwiedzających i zachował swój ogromny wkład w światową ochronę gatunków zagrożonych wyginięciem" - napisał prezes Radosław Ratajszczak.