"To jest tylko ta cyfra, którą znamy z potwierdzonych przypadków. W rzeczywistości zakazi się pewnie kilka milionów. To jest oczywiste" - mówił na antenie RMF FM. "Osiem osób na 10 w ogóle nie wie, że choruje" - przypomniał. Wybory? "Impreza o charakterze masowym" "Organizacja imprez masowych - za taką uważam poniekąd całą procedurę wyborczą, bo jednak mówimy nie o kopertach, tylko o grupach ludzi, które będą zaangażowane przy całej obsłudze wyborów... Tę sytuację uznaję za organizację imprezy o charakterze masowym..." - zauważył dr Grzesiowski. "Nawet w krajach zachodnich, gdzie fala się przetoczyła, mówi się najwcześniej o jesieni - że może się uruchomi jakieś stadiony" - mówił gość Roberta Mazurka. Wakacje w dobie koronawirusa "Nie będzie wyjazdów grupowych, zespołowych. Musimy raczej zaniechać myślenia o koloniach, obozach, wyjazdach zorganizowanych" - stwierdził, pytany o to, jak będą wyglądać wakacje w czasach walki z koronawirusem. "Nic nie stoi na przeszkodzie, aby rodzina wyjechała nad morze czy w góry, w tym samym składzie, który mieszka u siebie w domu, przeniosła się w inną krainę Polski" - dodał jednak. "Już dziś mamy odblokowane wyjazdy, wyjścia z domu, rekreacyjne pobyty w lesie. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dzisiaj rodzina wsiadła do samochodu i pojechała na swoją działkę czy do wynajętego domku gdzieś w Polsce" - podkreślał. "Widzę wiele pozytywów tej pandemii" "Widzę wiele pozytywów tej pandemii. Przepraszam, że tak powiem. Ale widzę np. to, że ludzie nauczyli się stać w kolejce. Nikt nikomu nie zagląda w telefon, tylko stoi grzecznie dwa metry dalej. Nie pchamy się do okienka. Bardzo wiele osób nagle zaczęło myć ręce" - mówił w Porannej rozmowie dr Paweł Grzesiowski. "Mydło jest jednym z najbardziej pożądanych towarów. Półki z mydłem w drogeriach są puste" - zwracał uwagę. Ekspert ds. zakażeń ze Szkoły Zdrowia Publicznego podkreślał też, że "ma nadzieję, że to (zachowanie społeczeństwa - red.) zostanie z nami na zawsze". O obowiązkowych maseczkach Grzesiowski mówił też o obowiązkowym zakładaniu maseczek na twarz w miejscach publicznych. "Nie byłem fanem zamaskowania całego narodu, szczególnie, jeżeli chodzi o ulice i place. Tam ryzyko zakażenia jest znikome. Maska zaczyna odgrywać rolę wtedy, gdy jesteśmy w zamkniętym pomieszczeniu, z kimś blisko, twarzą w twarz - w sklepie, na poczcie, w biurze, gdzieś w banku czy w przychodni" - tłumaczył. "Nie jestem zwolennikiem szalików czy kominów zakładanych na twarz. Uważam, że są tylko psychologicznym gestem, ale nie jest to filtr" - stwierdził. Spotkania Polaków nie będą takie jak wcześniej Robert Mazurek pytał swojego gościa również o to, jak będą wyglądały miejsca spotkań Polaków za kilka miesięcy. "Nie będzie to już taka restauracja, jak kiedyś, że siedzimy plecy w plecy z sąsiadem. Jeżeli w ogóle zostaną otwarte takie miejsca, to pewnie będą obwarowane konkretnymi zasadami. Trzeba będzie mocno rozstawić stoliki, zwiększyć przestrzeń i być może (....) pojawią się jakieś parawany, przesłony. My się najbardziej obawiamy zakażenia drogą kropelkową" - przewidywał Grzesiowski. Robert MazurekOpracowanie: Karol Pawłowicki,Maciej NyczCzytaj też na stronie RMF24.pl.