Tymi dwiema chorobami można zarazić się w różny sposób - koronawirus wywołujący COVID-19 przenoszony jest przez człowieka, a wirus dengi przez ugryzienie komara tygrysiego. Jednak obajwy kliniczne chorób są podobne: kaszel, gorączka, ból głowy czy bóle mięśni - pisze agencja AFP. I tak np. na Majotcie, w południowo-wschodniej części archipelagu Komorów na Oceanie Indyjskim, od początku roku na dengę zmarło 12 osób, podczas gdy na COVID-19 cztery. Od stycznia potwierdzono tam 3 163 przypadki dengi, ale ponieważ nie wszyscy zgłaszają się do lekarza, liczba osób faktycznie dotkniętych tą chorobą "jest znacznie wyższa" - informuje regionalna agencja zdrowia ARS. Według niej 292 osoby są hospitalizowane, w tym 19 na intensywnej terapii. Dla porównania koronawirusa potwierdzono na Majotcie u 380 osób i "nigdy jednocześnie na intensywnej terapii nie przebywało więcej niż cztery-pięć osób". Epidemia dengi od dwóch lat Na Reunionie odnotowano "największą liczbę przypadków COVID-19 w terytoriach zamorskich i największą liczbę przypadków dengi" - powiedział AFP dr Francois Chieze z ARS na tej wyspie na Oceanie Indyjskim, ok. 800 km na wschód od Madagaskaru. Epidemia dengi szaleje tam od 2018 r. W następnym roku odnotowano na Reunionie ponad 18 tys. przypadków i 14 zgonów. Od stycznia br. potwierdzono ponad 4000 przypadków, 183 osoby są w szpitalach, cztery osoby zmarły. Z kolei koronawirusa stwierdzono u 412 osób i jak dotąd nikt nie zmarł z powodu COVID-19. Denga szerzy się również w Gujanie Francuskiej - informuje AFP, nie podając jednak szczegółowych danych. Gujana to terytorium zamorskie Francji o statusie departamentu zamorskiego w północno-wschodniej części Ameryki Południowej nad Oceanem Atlantyckim.