Cztery dawki szczepionki przeciw COVID-19? Ekspert przestrzega
30-letni Singapurczyk najpierw przyjął dwie dawki szczepionki Moderna, a następnie zaszczepił się po raz kolejny - tym razem preparatem Pfizer/BioNTech. Wszystko dlatego, by zdobyć zaświadczenie i móc wychodzić do barów. Przed takimi praktykami ostrzega hongkoński specjalista ds. układu oddechowego Leung Chi-chiu. - Wciąż brakuje naukowych dowodów - twierdzi.
Według mediów pracujący w Hongkongu obywatel Singapuru dostał za granicą dwie dawki preparatu firmy Moderna. Szczepionka ta nie jest jednak stosowana w Hongkongu i Singapurczyk wciąż nie mógł liczyć na hongkoński certyfikat oraz związane z nim ułatwienia. Przyjął więc dodatkowo dwie dawki szczepionki Pfizer/BioNTech.
- Ludzie nie powinni brać czterech dawek, gdyż to może potencjalnie wpłynąć na ich układ odpornościowy i wciąż brakuje dowodów naukowych w tej sprawie. Biorąc pod uwagę nieznane ryzyko, nikomu się to nie opłaca - powiedział w odniesieniu do tej sprawy dr Leung, cytowany przez dziennik "South China Morning Post".
"Władze powinny temu zapobiegać"
Szef komitetu ds. chorób zakaźnych z hongkońskiego towarzystwa medycznego dr Joseph Tsang ocenił natomiast, że władze powinny zapobiegać takim przypadkom, wymagając od osób zapisujących się na szczepienia deklaracji, że nie przyjęli wcześniej szczepionek za granicą.
- Przynajmniej jeśli coś się stanie, na przykład wystąpią poważne skutki uboczne, będzie jasne, że to nie jest wina naszego personelu, jeżeli pacjent będzie się domagał odszkodowania - powiedział Tsang. Ocenił przy tym, że władze Hongkongu powinny w dalszej perspektywie rozważyć wydawanie certyfikatów osobom zaszczepionym za granicą preparatami, które zdobyły powszechne uznanie na świecie.
Do niedzieli co najmniej jedną dawkę szczepionki przeciw COVID-19 przyjęło około 37,5 proc. spośród 7,5 mln mieszkańców Hongkongu. W mieście stosowane są preparaty firm Pfizer/BioNTech oraz chińskiego koncernu Sinovac.