Bloomberg: Nadeszła era papierowych milionerów
Coraz więcej Amerykanów może mówić o sobie, że są milionerami. Takie stwierdzenie jest jednak złudne. W większości przypadków są to bowiem milionerzy tylko na papierze, co oznacza, że wcale nie są oni tak bogaci, jak się im wydaje.

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. Co piątek w naszym cotygodniowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Założony w 1981 roku Bloomberg, z którego pochodzi poniższy artykuł, to nowojorska agencja prasowa, firma medialna, finansowa, IT. Stoi za nią Michael Bloomberg, były burmistrz Nowego Jorku.
Bycie milionerem to już nie to samo co kiedyś. To nie narzekanie, to fakt. Niemal jedna piąta amerykańskich gospodarstw domowych jest warta ponad milion złotych. Jedna trzecia z nich uzyskała taką wartość po 2017 roku.
Jest jednak pewne ważne zastrzeżenie do tych danych, obejmujących czas do 2023 roku: większość tego bogactwa jest na papierze.
Ameryka może wchodzić w erę milionerów niemających płynności finansowej. W porównaniu do niemających płynności finansowej nie-milionerów - to miły problem. Jest to również redefinicja słowa "bogaty", co ma duże znaczenie zarówno dla społeczeństwa, jak i polityki.
Konta emerytalne. Tu większość Amerykanów trzyma swoje oszczędności
Amerykańskie bogactwo to wynik częściowo rosnącej wartości giełdowej (ponad siedmiokrotny wzrost po odbiciu od dna w 2009 roku) i rosnących cen nieruchomości (wzrost o 125 proc. od 2009).
Wielu Amerykanów skorzystało na tych rynkach. W 1989 roku tylko 32 proc. Amerykanów posiadało jakiś kapitał własny. Do 2022 roku odsetek ten wzrósł do 60 proc.
Wielka zmiana nadeszła wraz z rosnącą popularnością kont emerytalnych z odroczonym podatkiem, na których oszczędza pieniądze większość Amerykanów.
Od 1980 roku konta emerytalne zastąpiły inne formy oszczędzania i teraz w ten sposób większość Amerykanów inwestuje na rynku. Konta te sprawiają jednak, że Amerykanie czują się bogatsi, niż są w rzeczywistości.
Przede wszystkim nie mają płynności finansowej - to znaczy, że inwestorzy nie mogą szybko odzyskać swoich pieniędzy bez płacenia kary do czasu osiągnięcia przez nich 59 lat. Dodatkowo nadal są winni podatek dochodowy od tych pieniędzy.
Iluzja bogactwa
Innym dużym źródłem bogactwa są domy, które odpowiadają zazwyczaj za ok. 40 proc. wartości typowego amerykańskiego gospodarstwa domowego. Władze nakłaniają do posiadania domów na własność zachętami podatkowymi, dopłatami do kredytów i wysiłkami na rzecz utrzymania niskich stóp procentowych.
Dom jednak również jest nie do upłynnienia. Sprzedaż domu wiąże się ze znaczącymi kosztami transakcji, a ludzie, którzy się na to decydują, nadal muszą znaleźć jakieś miejsce do życia. Rynek nieruchomości potrafi być brutalny. Ceny są wysokie, podobnie jak raty kredytów.

To wszystko składa się na iluzję, że jesteśmy bogaci. Sam się na tym złapałem. Robię rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłem, takie jak sprawdzanie mojego rachunku maklerskiego, gdy zwyżkuje czy oglądanie nieruchomości wystawionych na sprzedaż. To miłe uczucie, nawet jeśli jestem w pełni świadomy, że w rzeczywistości jestem o ok. 35 proc. mniej bogaty, niż może się wydawać.
W pewien sposób to "bogactwo" oznacza, że programy polityczne zachęcające do oszczędności emerytalnych i posiadania domów na własność osiągnęły sukces. Polityki te zmusiły ludzi do oszczędzania na przyszłość, by dać im komfortową emeryturę, podczas której będą mniej zależni od świadczeń socjalnych.
Przynajmniej na szczeblu federalnym istnieje pomysł zachęcania do jeszcze mniejszej płynności dla inwestorów emerytalnych - choćby plan Białego Domu, by można było wpłacać prywatny kapitał na emerytalny plan oszczędnościowy 401(k). Takie propozycje pojawiają się zazwyczaj, gdy ceny aktywów są wysokie, rzadziej, gdy są niskie.
Jesteśmy bogaci, ale nie mamy pieniędzy
Istnieją też wady takiego stanu rzeczy. Iluzja bogactwa może zachęcać ludzi do większego zadłużania się, co zgodnie z oczekiwaniami sprawia, że kredyty hipoteczne i pożyczki z kont 401(k) stają się coraz bardziej powszechne. Konta emerytalne zapewniają więcej pieniędzy na przyszłość, ale również zwiększają podatność na dzisiejsze wstrząsy gospodarcze.
Jeśli twój majątek jest wart milion dolarów, to z pewnością nie jesteś biedny. Nie jesteś jednak również tak bogaty, jak ci się wydaje.
Jeśli korekta cen na rynku sprawi, że wszyscy ci bogaci na papierze Amerykanie poczują się znacznie biedniejsi i zmuszeni do oszczędności, lepiej uważajcie.
To właśnie sprawia, że ta historia ma znacznie większe znaczenie niż stereotypowy profil milionera zarabiającego krocie, ale nieposiadającego gotówki, rodem z powieści Toma Wolfe'a. Gdy niemal 20 proc. populacji jest warta co najmniej milion dolarów, milion nie oznacza już tego, co kiedyś. Jeśli twój majątek jest wart milion dolarów, to z pewnością nie jesteś biedny. Nie jesteś jednak również tak bogaty, jak ci się wydaje.
Tekst przetłumaczony z Bloomberg.com. Autorka: Allison Schrager
Tłumaczenie: Krzysztof Ryncarz
Tytuł, śródtytuły, lead oraz skróty pochodzą od redakcji








