W krótkim przemówieniu minister Jacek Michałowski zaznaczył, że buntownicy z Sobiboru walczyli nie tylko o własną, ale także naszą dzisiejszą wolność."Składając światła na skraju grobów, przywołując imiona ofiar pamiętajmy o tych, którzy zginęli w tej dramatycznej, krzyczącej sobiborskiej ciszy" - apelował szef Kancelarii Prezydenta. Podkreślił, że uczestnicy buntu sprzed siedemdziesięciu lat bez szans, ale z wielką nadzieją gołymi rękami wyszarpywali wolność."Jesteśmy wam wdzięczni i winni za to wielki szacunek' - powiedział Jacek Michałowski.Wiceminister kultury i przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Sobiborskiego Piotr Żuchowski mówił z kolei o potrzebie prawdy i pamięci o wydarzeniach sprzed siedemdziesięciu lat. Zauważył, że choć zdawałoby się, iż najlepiej prawdę o tamtym czasie oddałoby milczenie to mogłoby ono stać się również akceptacją dla tego, co stało się 70 lat temu."Milczenie pozostawia pustkę w którą może pojawiać się kłamstwo, zapomnienie, a nawet jakieś małe ognisko zła, które będzie powtarzało to złe, co działo się wtedy" - przestrzegał minister Żuchowski.Podczas uroczystości odmówiono modlitwy za ofiary obozu zagłady w Sobiborze. Przewodniczyli im między innymi naczelny rabin Polski Michael Schudrich, prawosławny arcybiskup lubelski i chełmski Abel, biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski oraz proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej św. Trójcy w Lublinie ks. Grzegorz Brudny.Złożenia świateł na skraju grobów ofiar dokonali między innymi byli więźniowie Sobiboru, przedstawiciele rządów Polski, Izraela, Holandii i Słowacji: wiceminister kultury Piotr Żuchowski, minister edukacji Izraela Shai Moshe Piron, wiceminister zdrowia, dobrobytu i sportu Królestwa Niderlandów Maarten Johannes van Rijn, ambasador Słowacji Vasil Grivna oraz młodzież polska i żydowska.14 października 1943 roku w hitlerowskim obozie zagłady w Sobiborze koło Włodawy wybuchł bun. Po południu około 300 więźniów próbowało uciec z obozu. Część z nich zginęła na polu minowym, które zaczynało się za drutami kolczastymi, inni zostali trafieni kulami z wież strażniczych. Wojnę przeżyło 49 osób.