Pierwotnie samoloty należały do Deutsche Luftfahrt Sammlung (Niemiecka Wystawa Lotnicza) kolekcji tworzonej od lat 20. XX wieku. W latach 30. całością zbiorów zainteresował się oficjalnie Hermann Göring, ówczesny Minister Lotnictwa III Rzeszy. Dbał o powiększenie jej stanu posiadania, dlatego też z czasem przyległo do niej miano "kolekcji Göringa". Zaangażował się tak poważnie, że w momencie wybuchu II wojny światowej kolekcję uzupełniono o samoloty pozyskane z terenów okupowanych przez Niemców. Tą drogą do Deutsche Luftfahrt Sammlung trafiły także samoloty polskie. Do dzisiaj ocalały dwa z nich - PWS-26 oraz PZL P-11c. W listopadzie 1943 roku w jednym z dywanowych nalotów na Berlin część zgromadzonych w kolekcji maszyn - a było już ponad 120 egzemplarzy - uległa zniszczeniu. Podjęto zatem decyzję o ewakuacji ocalałej z pożogi kolekcji w regiony nie narażone na działalność alianckiego lotnictwa. Kilkadziesiąt wydobytych z ruin samolotów ewakuowano m.in. do Bawarii i na Pomorze Szczecińskie. 24 z nich Niemcy wywieźli na wschód od Odry, w okolicy Kuźnicy Czarnkowskiej koło Poznania. Właśnie tam w 1945 roku żołnierze polscy odnaleźli kilkadziesiąt zdemontowanych maszyn, a wśród nich samoloty ocalałe z wrześniowej klęski. "Były wśród nich bardzo rzadkie obiekty powstałe przed 1918 r., maszyny z okresu I wojny światowej i kilka konstrukcji międzywojennych, m.in. pierwszy w historii jednopłatowiec francuski Levasseur Antoinette z 1909 r., niemiecki AEG Eule (Sowa) z 1914 r., Geest Möwe 4 z 1913 r. i rosyjska łódź latająca Grigorowicz M-15 z 1917 r. Niemcy mieli też w kolekcji szczególnie cenne polskie samoloty - myśliwiec PZL P-11c, który walczył w Kampanii Wrześniowej i szkolny PWS-26 (?)". (Anna Bugajska, "Bezcenna kolekcja - Muzeum Lotnictwa w Krakowie", gazeta.pl Kraków). Po wielu perypetiach i zmianach miejsca składowania, unikatowy zbiór samolotów w 1963 r. trafił do krakowskiego Muzeum Lotnictwa, gdzie znajduje się do dzisiaj. Niestety, nieco uszczuplony. "W latach 70. szczególnie kosztowny angielski De Havilland DH 9a z 1918 r., podarowany przez hinduskiego księcia brytyjskiemu lotnictwu, został wymieniony na nieporównywalnie mniej cenny myśliwiec Spitfire Mk XVI LF. Inny bezcenny obiekt, Fokker Spinne z 1913 r., w kurtuazyjnym geście ofiarowano Holendrom". (A. Bugajska, op.cit.). Te podstawowe fakty na temat krakowskiej kolekcji są powszechnie znane szerokiemu gronu miłośników historii i lotnictwa. Nie wszyscy natomiast wiedzą o prowadzonych od przeszło 20 lat niemieckich staraniach mających na celu odzyskanie samolotów oraz o fakcie, że zgromadzone w Krakowie samoloty, to tylko część z maszyn jakie ocalały po bombardowaniu. Pozornie oba tematy są oderwane od siebie, ale tylko pozornie. Według dostępnych informacji ocalałe samoloty wywieziono z Berlina w trzech transportach kolejowych - jeden z nich miał trafić w rejon Kuźnicy Czarnkowskiej, gdzie na bocznicy kolejowej został odnaleziony w 1945 roku. Gdzie są pozostałe dwa transporty - nie wiadomo.