W bitwie uczestniczyli miłośnicy historii wojskowości z Polski, Czech, Niemiec, Białorusi, Litwy, Węgier i Włoch ubrani w mundury historycznych regimentów. Zarówno broniący Nysy pruscy jegrzy jak i napoleońscy szaserzy walczyli pod barwnymi sztandarami, uzbrojeni w broń białą, karabiny i artylerię z epoki. Nyskie widowisko było inscenizacją fragmentu historycznego oblężenia twierdzy Nysa z 1807 roku. Tysiącom widzów pokazano bitwę o umocnienia, jakie na przedpolu twierdzy wybudowali broniący miasta Prusacy. Wszystko zaczęło się od przybycia na pole bitwy konnego zwiadu armii Napoleona. Później do akcji wkroczyła piechota wspierana przez artylerię. - Mamy do czynienia ze zdobywaniem reduty przez wojska napoleońskie, którym udaje się wedrzeć w umocnienia. Później Prusacy organizują kontratak i wypierają napastników z fortyfikacji. Najprawdopodobniej tak rozpoczęła się historyczna bitwa z 1807 roku - powiedział autor scenariusza widowiska, pasjonat historii, emerytowany kapitan wojsk inżynieryjnych, Remigiusz Kamiński. Dodał, że standardowym zachowaniem wojsk broniących pruskiej twierdzy było wybudowanie tymczasowych umocnień, które miały opóźnić działania nieprzyjaciela. - Właściwe prace oblężnicze zaczynały się później - do akcji wkraczała artyleria, kopano zygzakowate rowy, którymi żołnierze przedostawali się coraz bliżej murów - relacjonował Kamiński. Oblężenie Nysy trwało ponad trzy miesiące. Ostatecznie miasto zostało zdobyte po trwającym 114 dni ostrzale artyleryjskim. Francuska artyleria zdecydowała się nie marnować amunicji na pruskie fortyfikacje, napoleońscy ogniomistrze skupili się na zamieszkanej części Nysy. - Francuzi - a właściwie Wirtemberczycy w służbie Napoleona - podciągnęli pod Nysę ogromny park artyleryjski, i zamiast skupić się na próbach przełamania obwałowań, rozpoczęli bombardowanie miasta, na które wystrzelili ok. 70 tys. pocisków - wyjaśnił Kamiński. Nyska bitwa toczona była zgodnie z historyczną wiedza o zbrojnych konfliktach w czasach napoleońskich. - Mamy więc walkę "na baczność", bez prób krycia sie przed kulami, dobijanie rannych i okradanie poległych przez wszelkiego autoramentu rzezimieszków i złodziei. Chcemy pokazać ludziom jak wyglądało ówczesne pole walki - podkreślił autor scenariusza. Inscenizacja bitwy była organizowana po raz 10. Projekt historycznej rekonstrukcji jest współfinansowany ze środków unijnych. Zdaniem burmistrz Nysy, Jolanty Barskiej to doskonała promocja. - Przyjeżdża do nas wielu turystów, a wydarzenie zostało przez Polską Organizację Turystyczną uznane za najlepszy produkt turystyczny w Polsce. Nasza bitwa jest oceniana pod względem wielkości inscenizacji jako druga po Grunwaldzie - zaznaczyła burmistrz, która obserwowała zmagania wojsk ubrana w specjalnie uszyty strój nyskiej mieszczanki z 19. wieku.