Przed kilkoma tygodniami o Youngu z grupy entuzjastów historii Lakefield Heritage Research zrobiło się głośno, gdy poinformował, że ciąg 27 pięciorzędowych bloków złożonych z liter i cyfr, który znaleziono przy gołębiu, odnosi się do pozycji niemieckich czołgów i piechoty i został wysłany do dowództwa bombowców RAF-u podczas przygotowań do inwazji na Normandię lub tuż po jej rozpoczęciu. Według niego technika kodowania oparta jest na księdze szyfrów stosowanych podczas I wojny światowej, a pod wiadomością podpisał się sierżant William Stott działający na tyłach sił niemieckich. Stott, jak następnie ustalono, był postacią autentyczną. Poległ w akcji. Kanadyjczyk korzystał m.in. z księgi obserwacyjnej brata jego babki, który służył w kanadyjskim korpusie lotniczym. Zaszyfrowana wiadomość umieszczona w kapsułce przymocowanej do nogi gołębia nigdy nie trafiła do adresata, ponieważ gołąb mający ją dostarczyć opadł z sił lub zgubił drogę. Żywot zakończył w kominie w miejscowości Bletchingley w brytyjskim hrabstwie Surrey, gdzie został odkryty w trakcie remontu. Właściciel domu, w którym znaleziono gołębia, David Martin przekazał kapsułkę rządowemu ośrodkowi nasłuchu elektronicznego GCHQ, który nie zdołał rozszyfrować meldunku i opublikował go, by amatorzy pokazali, co potrafią. Brytyjski historyk Michael Smith, doradca muzeum w Bletchley Park - tajnym ośrodku, w którym w czasie II wojny światowej odczytywano meldunki zaszyfrowane przez Niemców z użyciem Enigmy - nazwał wyjaśnienia Younga "niemądrymi". "Założenie, że podczas II wojny światowej posłużono by się szyframi z I wojny światowej, jest szczerze powiedziawszy niemądre" - oświadczył Smith, który ma na swym koncie książkę o wojennym dorobku ośrodka Bletchley Park. "Szyfru z I wojny światowej nie użyto by podczas II wojny światowej, ponieważ byłby dobrze znany Niemcom i nie uznano by go za bezpieczny" - dodał. Jego zdaniem Young popełnił błąd, zakładając, że poszczególne litery coś oznaczają. GCHQ i Smith sądzą, że tajny meldunek gołębia o kryptonimie 40TW194 został zaszyfrowany na podstawie jednorazowego zestawu szyfrów, którym posługiwała się jednostka ds. operacji specjalnych. Szyfru opartego na przypadkowym doborze liter i cyfr nie da się odczytać bez materiału porównawczego, którego nie ma. "Wiemy, że szyfr był przenoszony przez dwa gołębie zarejestrowane w 1937 i 1940 r. i że posługiwano się nim w latach 1940-45. Najprawdopodobniej został wysłany zza linii wroga przez jednostkę operacji specjalnych SAS lub SBS. Jednostka posłużyła się zestawem rozszyfrowującym przypadkowe kombinacje, a po wykorzystaniu niszczonym" - uważa Smith. "Ludzie wyczytują z tajnego meldunku to, czego w nim nie ma. Nie jest aż tak skomplikowany, jak się wydaje" - mówił wcześniej Young, który chwali się tym, że rozgryzł go w 17 minut.