Dyktatora powstania styczniowego czterech jego współpracowników - powieszonych przez Rosjan przed 150 laty na stokach warszawskiej Cytadeli - uczczono we wtorek w miejscu ich egzekucji apelem poległych, salwą honorową i zasadzeniem Dębu Pamięci. Wtorkowe uroczystości odbywały się przy Krzyżu i Głazie Pamięci Traugutta, mieszczącym się w parku jego imienia, niedaleko Cytadeli Warszawskiej. W tym miejscu, 5 sierpnia 1864 r., władze carskie dokonały egzekucji dyktatora powstania styczniowego oraz czterech innych członków Rządu Narodowego - Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Żulińskiego i Jana Jeziorańskiego. W obchodach 150. rocznicy stracenia przywódców zrywu niepodległościowego z lat 1863-1864, wzięli udział przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, kombatanci oraz potomkowie straconych członków powstańczego rządu. Obecni byli także mieszkańcy stolicy, wielu z nich z biało-czerwonymi flagami, żołnierze z Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego oraz harcerze. "Ludzie padli na kolana, a zatrwożeni dostojnicy moskiewscy zadrżeli" - To święte miejsce od czterdziestu kilku lat jest co roku odwiedzane przez patriotów (). Tu, jako pierwszy stanął przed szubienicą Romuald Traugutt. Spojrzał w niebo, złożył pocałunek na krzyżu i bez zasłoniętych oczu odważnie oddał życie. Zgromadzony lud, 30 tys. warszawiaków, których ta egzekucja miała przestraszyć, zaszantażować i pozbawić woli walki, padł na kolana. Wydobyła się z 30 tys. gardeł pieśń "Święty Boże". Ludzie padli na kolana, a zatrwożeni dostojnicy moskiewscy zadrżeli. Zdali sobie sprawę, że Polaków pokonać nie można - mówił Andrzej Melak, przewodniczący Kręgu Pamięci Narodowej, stowarzyszenia, które wraz z m.in. Muzeum Niepodległości, zorganizowało uroczystości. Ich głównym punktem była msza św. w intencji straconych przez Rosjan powstańców, którą odprawił bp Józef Zawitkowski. Jak przypomniał duchowny, Traugutt był człowiekiem głęboko religijnym, całkowicie oddanym sprawie narodowej. - Był maltretowany na Pawiaku, nikogo nie zdradził. Całą odpowiedzialność za powstanie wziął na siebie - mówił wzruszony biskup. Po mszy Traugutta oraz jego współpracowników upamiętniono apelem poległych, salwą honorową, odśpiewaniem hymnu narodowego oraz złożeniem kwiatów pod krzyżem w miejscu egzekucji członków Rządu Narodowego. W jego pobliżu na zakończenie obchodów zasadzono Dąb Pamięci. Prof. Wiesław Wysocki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego przypomniał, że Traugutt i jego współpracownicy byli symbolami poświęcenia i walki o wolność dla wielu pokoleń Polaków, a szczególnym szacunkiem otaczano ich w czasach II RP. - Józef Piłsudski szukał imion wielkości i tę wielkość znalazł w roku 1863 i w tym wszystkim, co jest jego następstwem. Odrodzona Polska żyła tą tradycją - podkreślił Wysocki. "Idea narodowości jest potężną. Nic jej nie pokona" W czasie uroczystości odbył się także pokaz walki w wykonaniu grupy rekonstruktorów odtwarzających elitarny oddział powstańczy tzw. Żuawów Śmierci, zorganizowany i dowodzony w 1863 r. przez francuskiego oficera Francoisa Rochenbrune'a. Romuald Traugutt (1826-1864), który funkcję dyktatora powstania objął w październiku 1863 r., został aresztowany przez Rosjan w nocy z 10 na 11 kwietnia 1864 r. w Warszawie, w wyniku donosu. Powstańczego dowódcę najpierw więziono na Pawiaku, a następnie przewieziono do X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. - Idea narodowości jest tak potężną i czyni tak wielkie postępy w Europie, że ją nic nie pokona - mówił Traugutt w czasie jednego z przesłuchań. 19 lipca 1864 r. rosyjski sąd wojskowy skazał polskiego dowódcę na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1864 r. o godz. 10., w obecności wielotysięcznego tłumu mieszkańców miasta.