- Jestem absolutnie przekonany, że dla Ukrainy jako państwa i dla społeczeństwa ukraińskiego byłoby bardzo ważne i korzystne bezwarunkowe uznanie zbrodniczego charakteru rzezi wołyńskiej. To jednak w obecnym kontekście społeczno-politycznym na Ukrainie jest bardzo trudne - podkreślił Portnov, który na co dzień pracuje w Instytucie Studiów Zaawansowanych na uniwersytecie Humboldta w Berlinie.Przypomniał, że na Ukrainie toczy się obecnie spór o rolę nacjonalizmu i komunizmu w jej historii, co ma istotne znaczenie dla polskich oczekiwań w sprawie zbrodni wołyńskiej. Chodzi m.in. o jednoznaczne potępienie przez Ukraińców zbrodni UPA na Polakach w latach II wojny światowej. - Na Ukrainie dyskusja o partyzantce ukraińskiej UPA dotyczy niemal wyłącznie wątku jej walk antysowieckich - zwrócił uwagę Portnov.W Polsce - jego zdaniem - niewiele się wie o antysowieckich walkach UPA i redukuje się jej aktywność wyłącznie do działań antypolskich. Tłumaczył też, że upamiętnienie UPA na zachodniej Ukrainie nie jest antypolskie. Wiąże się ono z pamięcią o walkach o niepodległą Ukrainę z okupantami niemieckim i sowieckim. Ponadto w politycznych sporach wymierzone jest w politykę historyczną na wschodniej Ukrainie, gdzie docenia się dziedzictwo ZSRS. - To fenomen, że UPA prowadziła w podziemiu antysowieckie akcje na zachodniej Ukrainie co najmniej do początku lat pięćdziesiątych - przypomniał Portnov. Zastrzegł jednak przy tym, że antysowiecki charakter UPA nie umniejsza jej odpowiedzialności za bestialskie mordy na Polakach w latach wojny. - Natomiast Polacy powinni pamiętać, że część Ukraińców obawia się, że pamięć o zbrodni wołyńskiej będzie wykorzystywana przeciwko uznaniu UPA jako organizacji walczącej o niepodległość Ukrainy z oddziałami Armii Czerwonej lub NKWD - mówił historyk. Wiedza o rzezi bardzo mała - Na Ukrainie bardzo trudno zestawić niepodległościowy charakter UPA z jej zbrodniami na Polakach. Być może byłoby łatwiej o tym mówić, gdyby z polskiej strony było więcej wrażliwości na tę sprawę. Oczywiście nie zmienia to faktu, że po stronie ukraińskiej wciąż brakuje wrażliwości na to, jak ważny jest temat zbrodni wołyńskiej dla polskiej pamięci - podkreślił Portnov. Z drugiej strony brak wiedzy o zbrodni wołyńskiej jest na Ukrainie jedną z najpoważniejszych trudności dialogu z Polakami. - Wszystkie badania socjologiczne pokazują, że na Ukrainie wiedza o rzezi wołyńskiej jest bardzo mała - mówił Portnov. - Po pierwsze temat ten jest obecny jedynie w pamięci lokalnej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a zupełnie nieobecny w pamięci Ukraińców żyjących na południu lub wschodzie kraju. Po drugie w czasach sowieckiej Ukrainy i w jej antybanderowskiej propagandzie wątek zbrodni wołyńskiej nigdy nie był podejmowany. UPA nieustannie oskarżano o kolaborowanie z nazistami, dlatego teraz wielu Ukraińców, którzy po prostu ukończyli szkołę w czasach sowieckich nie miało nawet szans dowiedzieć się o zbrodni wołyńskiej - powiedział Portnov. "Po stronie polskiej wiedza o zbrodni i emocje z nią związane są jednak dość duże, natomiast po stronie ukraińskiej, zwłaszcza na jej terenach położonych za Dnieprem, ta wiedza jest niestety prawie zerowa" - powiedział Portnov. W jego ocenie rozwiązaniem, które może przynieść pozytywny efekt dla polsko-ukraińskiego dialogu, może być umiędzynarodowienie debaty o zbrodni wołyńskiej. Przykładem takiego umiędzynarodowienia może być nowy portal internetowy Instytutu Pamięci Narodowej - www.zbrodniawolynska.pl. Można na nim poznać fakty dotyczące zbrodni wołyńskiej fakty w trzech językach: polskim, ukraińskim i angielskim. - Brakuje takiej analogicznej pracy po stronie ukraińskiej - zauważył Portnov. Dodał też, że na Ukrainie brakuje otwartej i publicznej krytyki tych poglądów ukraińskich badaczy, którzy kwestionują masowy i zorganizowany charakter zbrodni wołyńskiej. M.in. poglądy prof. Wołodymyra Wiatrowycza, dyrektora Centrum Badań Ruchu Wyzwoleńczego we Lwowie, który w swoich publikacjach twierdzi, że polsko-ukraiński konflikt na Wołyniu w czasie II wojny światowej miał charakter równorzędnej polsko-ukraińskiej wojny. Portnov jednocześnie z uznaniem wyraził się o polskich próbach przedstawienia pełnego kontekstu zbrodni UPA, nie tylko dotyczącego polityki okupacyjnej hitlerowskich Niemiec (była ona łagodniejsza dla Ukraińców niż dla Polaków, co podsycało wzajemną niechęć), ale również dotyczącego okresu przedwojennego. Przykładem takiej próby jest dla ukraińskiego historyka uchwała Senatu, w której zaznaczono, że w polsko-ukraińskich dziejach były wydarzenia, które nie przynoszą Polsce chluby. Senatorowie wymienili niesprawiedliwą politykę narodowościową II Rzeczypospolitej i ofiary polskiego odwetu na Ukraińcach z lat 1943-45. Zastrzegli jednak, że nie może to "oznaczać zapominania, równoważenia czy pomniejszania tragedii tych, którzy padli ofiarą zbrodni wołyńskiej". - Zgadzam się z senatorami, że tego rodzaju kontekstualizacja nie może służyć zmniejszaniu skali zbrodni wołyńskiej - mówił Portnov. Podsumowując problem polsko-ukraińskiego pojednania zauważył, że ostatecznie o rezultatach tegorocznych dyskusji wokół zbrodni wołyńskiej, to będą one pozytywne czy nie, dowiemy się dopiero za pięć lat przy okazji 75. rocznicy zbrodni UPA. - Wtedy z perspektywy czasu będziemy mogli ocenić rezultaty naszych obecnych działań - dodał.