Nekropolia w Bykowni (teren ten znajduje się obecnie w granicach Kijowa) to czwarty cmentarz polskich ofiar NKWD z 1940 r., po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Charkowie i Miednoje. Polski Cmentarz Wojenny w Bykowni upamiętnia polskich więźniów aresztowanych i zamordowanych przez NKWD na Ukrainie, którzy - tak jak jeńcy obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie - zginęli z rozkazu Józefa Stalina i jego politbiura z 5 marca 1940 r. Uroczystość otwarcia Polskiego Cmentarza Wojennego w Kijowie-Bykowni rozpoczęła się od złożenia przez prezydentów Polski i Ukrainy wieńców przy mogile zbiorowej na Polskim Cmentarzu Wojennym oraz przed Wiecznym Ogniem i przed Kurhanem w części ukraińskiej. Odegrane zostały też hymny obu państw. Tragiczne dziedzictwo - Dzisiaj wspólnie bierzemy udział w odsłonięciu memoriału, który wzniesiony został w miejscu pochówku dziesiątek tysięcy ludzi zamordowanych przez sowieckie organa represji - powiedział po złożeniu wieńców Wiktor Janukowycz. Prezydent Ukrainy przypomniał, że upłynął niecały rok od chwili, gdy wraz z prezydentem Polski wziął udział w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod memoriał ofiar totalitaryzmu w Bykowni. Jak zaznaczył, na tej ziemi znaleźli wieczny spoczynek przedstawiciele różnych narodów. - Represje, rozstrzeliwania bez sądu i dochodzenia, deportacje, oto jakie tragiczne dziedzictwo pozostawił po sobie straszny reżim totalitarny - powiedział Janukowycz. Zaznaczył, że "memoriał stanie się jeszcze jednym przypomnieniem o tragicznej historii, o której nie mamy prawa zapominać". - Podczas represji stalinowskich Ukraina straciła miliony synów i córek. W Bykowni zostali pochowani ukraińscy naukowcy i twórcy, poeci i pisarze, skazani przez stalinowskie trójki jako wrogowie narodu - przypomniał. Zwrócił uwagę, że "prawda o wielotysięcznym pochówku ofiar bolszewickich represji w lesie bykowiańskim była pomijana milczeniem przez dziesięciolecia" i "dopiero w 1989 roku pod naciskiem społeczności ówczesne władze przyznały się do tej okrutnej zbrodni NKWD". Bratnie narody - Za swoją wolność Ukraina zapłaciła wysoką cenę. Naszym świętym obowiązkiem jest pielęgnować i szanować pamięć o każdym, kto zginął pod naciskiem strasznej maszyny stalinowskiej, kto przetrwał po więzieniach i łagrach. Memoriał w Bykowni to jedno z miejsc pamięci narodowej - mówił ukraiński prezydent. Jak podkreślił, memoriał oddaje hołd też obywatelom polskim, wrzuconym do piwnic NKWD i rozstrzelanych na wiosnę 1940 roku. Wyraził też przekonanie, że piątkowa uroczystość "wejdzie do historii relacji polsko-ukraińskich jako chwila solidarności obu narodów poszkodowanych w czasach stalinizmu". - W imieniu narodu ukraińskiego wyrażam głębokie współczucie bratniemu narodowi polskiemu - powiedział Janukowycz. Jak dodał, ujawniając i potępiając zbrodnie stalinizmu "oddajemy sprawiedliwość historyczną i spełniamy swój obowiązek przed przyszłymi pokoleniami". "Musieliśmy długo czekać" - Na tę chwilę musieliśmy czekać długo, wierząc gorąco, że musi nadejść - mówił z kolei Bronisław Komorowski. - Takie same sosny, taki sam las, fragment tej samej zbrodni, jaką czcimy i wspominamy w Katyniu. Trudno zatem oddać słowami to co my, Polacy, czujemy w tak wyjątkowym miejscu i tak wyjątkowej chwili - oświadczył prezydent. Jak mówił, towarzyszyły nam oczekiwania, emocje, na które składała się rozpacz, ale i pragnienie ukarania sprawców mordu, marzenie o sprawiedliwości i lęk przed represjami za przeciwstawienie się katyńskiemu kłamstwu. Podziękowania dla rodzin ofiar - Prawdy o zbrodni katyńskiej broniły zwłaszcza rodziny ofiar i za tę obronę chciałbym w imieniu całej Polski z całego serca podziękować - powiedział prezydent. - Dzięki państwu ta prawda mocno zakorzeniła się w narodowej pamięci i legła u fundamentów odrodzonej w 1989 roku, wolnej, demokratycznej i solidarnej ojczyzny - dodał Komorowski. Prezydent podkreślił, że "na nic się zdały wysiłki pracującej na pełnych obrotach sowieckiej maszynerii kłamstwa" i nie przeszkodziło "także milczenie głuchych na prawdę o Katyniu polityków demokratycznego Zachodu". - Nie było takiej siły, która odebrałaby Polakom prawdę o tej potwornej zbrodni. Nie było takiej siły, bo ta prawda została głęboko wyryta w wielu polskich sercach - podkreślił Komorowski. - Od dzisiaj także ten poruszający serce cmentarz wojenny w Bykowni będzie zaświadczał po wsze czasy, że o katyńskich ofiarach naród polski pamięta, świadomy, że i ofiarom tej zbrodni zawdzięcza swoją determinację w walce o lepszy świat wolnych ludzi i wolnych narodów - powiedział prezydent. Zaznaczył, że nie byłoby tych katyńskich narodowych sanktuariów bez pracy i wysiłku wielu ludzi. - Chciałbym wymienić i przywołać tutaj w Bykowni jedną postać - świętej pamięci Andrzeja Przewoźnika, to z jego nazwiskiem zawsze będzie związana pamięć i wdzięczność za powstanie trzech pierwszych cmentarzy upamiętniających zbrodnię katyńską - powiedział Komorowski. Podziękował też za trud i zaangażowanie następcy Przewoźnika na stanowisku sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa profesorowi Andrzejowi Kunertowi i jego współpracownikom. "Ukraińscy przyjaciele" - Drodzy ukraińscy przyjaciele, tu w Bykowni, jak w żadnym innym miejscu, czujemy wspólnotę naszych polskich i ukraińskich losów - powiedział prezydent. Jak zaznaczył, "tu, na terenie tej największej ukraińskiej nekropolii ofiar stalinizmu, która poza polskimi grobami skrywa przecież prochy ponad stu tysięcy Ukraińców, razem odkrywamy i razem upamiętniamy najbardziej bolesne karty naszych narodowych dziejów". Jak podkreślił, w Bykowni, "patrząc na braterskie, polskie i ukraińskie mogiły uświadamiamy sobie jak komunistyczny totalitaryzm okrutnie doświadczył obydwa narody". - Rozumiemy też jak wielkim zobowiązaniem staje się strzeżenie tej bolesnej pamięci i przekazywanie jej następnym pokoleniom, tak by służyła za osnowę narodowej wspólnoty, tak Polakom, jak i Ukraińcom - dodał Komorowski. - Niemy krzyk pochowanych tutaj ofiar jest dla nas wszystkich zobowiązaniem, tak by nasze narody zawsze już cieszyły się wolnością, suwerennością, demokracją i prawami człowieka, rozwijającą się gospodarką i bezpiecznymi relacjami z bliższymi i dalszymi sąsiadami w jednoczącej się Europie - mówił polski prezydent. - Kiedy spoglądam na ten kamienny szlak wyznaczony tablicami katyńskich ofiar, zgładzonych na ziemi ukraińskiej, dobrze wiem, że ta droga musi mieć swój dalszy ciąg. Nie wolno nam spocząć dopóki nie dotrzemy do ostatnich miejsc pochówku ofiar zbrodni katyńskiej. W dalszym ciągu pragniemy, by każdy z katyńskich bohaterów był uhonorowany z imienia i z nazwiska, każda katyńska rodzina mogła zapalić znicz upamiętniający najbliższą jej osobę - powiedział Komorowski. Jak dodał, "suwerenna, demokratyczna i solidarna Polska zrodziła się także z ofiary ich życia i nie bylibyśmy jej godni, gdybyśmy zapomnieli o tych, którym zawdzięczamy naszą wolność". Czytaj też w serwisie INTERIA360: "Ostatnia droga ofiar katyńskich miejsc kaźni"