Prace nad Księgą trwały ponad pięć lat. Jak podkreślił jej autor - historyk z Muzeum Auschwitz Bohdan Piętka, przywraca ona pamięć o ofiarach, ich imiona i nazwiska, a także bezprawnie odebrane człowieczeństwo. - Trzytomowa publikacja naukowa przypomina o losach 5453 więźniów skierowanych przez Niemców do obozu Auschwitz w 84 transportach - powiedział Paweł Sawicki z Muzeum. Księga odtwarza historię każdego transportu i przybliża sylwetki deportowanych. Większość z nich - blisko 4,7 tys. osób, Niemcy przywieźli z Kraju Warty. Transporty wyruszały z Łodzi, Poznania, Inowrocławia, Kalisza i Sieradza. Autor w przedmowie podkreślił, że ofiarami deportacji w pierwszej kolejności stawali się członkowie polskich organizacji konspiracyjnych lub osoby należące do tych środowisk, które stanowiły naturalną bazę rekrutacyjną dla ruchu oporu. W drugiej grupie znalazły się ofiary akcji represyjnych podejmowanych przez Niemców w odwecie za działalność ruchu oporu oraz ofiary prawa okupacyjnego. "Celem deportacji do obozów koncentracyjnych nie była zatem izolacja, ale (...) eksterminacja najbardziej aktywnej i niebezpiecznej z punktu widzenia okupanta części społeczeństwa polskiego" - napisał w przedmowie. Piętka wzbogacił opisy o fragmenty wspomnień, a także dokumenty i fotografie pochodzące z archiwów i zbiorów rodzinnych. Zacytował m.in. Stanisława Padłę (nr 145735), który trafił do Auschwitz we wrześniu 1943 roku z Poznania. Wspominał on swoje pierwsze dni w obozie. "Głód i wycieńczenie dokuczało. Pomocy nie miałem z żadnej stron poza obrębem obozu. W sali bloku nr 2, na parterze, przydzielono mi drewnianą pryczę na drugim wzniesieniu. Dostałem koc. W bloku było przeludnienie. Na pryczy szerokości 80 centymetrów i długości 2 metrów spało nas czterech. Pcheł roiło się miliony. Nie można było sobie dać z nimi rady. Salą kierował więzień-Niemiec. Do pomocy miał jednego Żyda i Cygana. Jeżeli ktoś zawinił, Niemiec-salowy kazał mu pomiędzy wąskim przejściem pryczy skakać żabki. Po tygodniu zaprowadzono nas do tatuowania numeru ewidencyjnego. Otrzymałem nr 145735 oraz literę P w czerwonym trójkącie, które przyszyłem na bluzie i u spodni z boku. Tatuowali Żydzi, wybijając numer na lewej ręce poniżej łokcia trzema związanymi igłami maczanymi w tuszu" - wspominał Padło. Publikacja przybliża także niemiecką politykę eksterminacyjną na ziemiach polskich, które zostały wcielone do Rzeszy Niemieckiej. Jest to już piątą z serii "Ksiąg Pamięci", które opisują losy Polaków przywiezionych do Auschwitz. Dotychczasowe poświęcone są: 26 tys. deportowanych z dystryktu warszawskiego, 18 tys. z krakowskiego, 16 tys. z radomskiego oraz 7 tys. z lubelskiego. Niemcy założyli obóz latem 1940 roku, by więzić w nim Polaków. Dwa lata później powstał Auschwitz II-Birkenau, który stał się miejscem zagłady Żydów. Kompleks obozowy uzupełniała sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów. Uwięzili w nim około 150 tys. Polaków. Około 75 tys. zginęło tam, a wielu kolejnych straciło życie po przeniesieniu do innych obozów. W Auschwitz ginęli także Romowie, jeńcy sowieccy i osoby innej narodowości. Wydawnictwo Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau powstało w 1957 roku. Wydało dotychczas ponad 400 pozycji w nakładzie około 8 milionów egzemplarzy w różnych wersjach językowych, w tym publikacje popularno-naukowe, wspomnienia, albumy, katalogi oraz przewodniki w ponad 20 językach.