Do Polski pani Anna została odesłana z austriackiego Öblarn w 1948 roku. O pierwszej mamie kobieta nic nie wie. Jej druga mamą była Rossa Stauder, trzecią, po powrocie do kraju, Halina Świerczewska. W obecnych dokumentach pani Anny widnieje jako miejsce urodzenia Warszawa. Co było wcześniej? Hargelsberg w Austrii, przewijał się także Kraków. Mutti w Austrii Jak zaznaczała podczas konferencji Ewelina Karpińska-Morek, historia pani Anny jest niezwykle zagmatwana, trudna do rozwikłania. Pojawia się w niej wiele informacji sprzecznych, wzajemnie się wykluczających. Kobieta znajduje się na liście dzieci odnalezionych w Austrii, zrabowanych przez Niemców, ale nie ma jej na liście repatriacyjnej. W Austrii, a dokładniej w Öblarn, pani Anna przebywała w gospodarstwie. Pamięta, że do kobiety, która się nią opiekowała, mówiła "Mutti". Pamięta również, że miała "brata". Starszy chłopiec prowadzał ją za rękę. Jak można było usłyszeć na filmie, od którego zaczęło się wystąpienie "Kim ja jestem? - przypadek Anny Berezowskiej", pani Anna nie miała źle u Mutti. Pewnego dnia przyszli "panowie w zielonych mundurach". Pani Anna znalazła się w pociągu. Przystanek Polska Po przyjeździe do Polski, do Katowic, pani Anna trafiła do domu dziecka. Z sierocińca miała odebrać Annę niejaka Halina Świerczewska, która korespondowała od 1947 roku z Polskim Czerwonym Krzyżem. Kobieta była zainteresowana adopcją dziewczynki. Halina Świerczewska nie przyszła jednak do sierocińca w Katowicach, do którego skierowano dziecko. Sprawowała pieczę na odległość, wysyłając Annę do kolejnych miejsc i tam organizując jej opiekę. - To dla pani Anny była gehenna - zaznaczyła Ewelina Karpińska-Morek. Z panią Haliną Anna Berezowska spotkała się dopiero jako dorosła kobieta. Niełatwe poszukiwania Gdy Halina Świerczewska umarła, pani Anna rozpoczęła poszukiwania. Postanowiła dowiedzieć się, kim naprawdę jest. Rozpoczęły się korespondencje z różnymi instytucjami. Niemal od początku niezwykłą pomocą służy kobiecie archiwista z Öblarn (szukał on informacji na jej temat w księgach, aktach parafii; zgromadził sporą dokumentację). Gdy Ewelina Karpińska-Morek rozpoczęła poszukiwania, bazą były wspomnienia i dotychczasowa wiedza pani Ani. Dziennikarka Interii natrafiła na dokumenty PCK z 1947 roku w Archiwum Akt Nowych. Wynika z nich, że informacji na temat pani Anny poszukiwała wspomniana Halina Świerczewska. Kobieta szukała także Ludwika Berezowskiego. Kim był mężczyzna? Ustalono dwóch mężczyzn o tym nazwisku. Pierwszą była osoba związana z Wrocławiem, drugą osoba związana z Kielcami (w toku dziennikarskiego śledztwa drugiego Ludwika Berezowskiego udało się wykluczyć - na pewno nie miał on nic wspólnego z panią Anną). Z kolei w dokumentach parafii w austriackim Öblarn znajdują się informacje o małżeństwie Brandsteterów i dwóch przymusowych robotnicach polskich, które urodziły dwie dziewczynki. Zdaje się jednak, że to nie jest trop, który pomogłyby naprowadzić panią Annę na właściwą ścieżkę. Chociaż małżeństwo to opiekowało się chłopcem i dziewczynką. A przecież Anna Berezowska pamięta starszego chłopca, który prowadził ją za rękę. Dlaczego trafiła do Öblarn? Kim byli jej rodzice? Poszukiwania wciąż trwają. *** List Anny Berezowskiej do uczestników konferencji "Rabunek i germanizacja dzieci w czasie II wojny światowej" Warszawa, 16 listopada 2018 r. Szanowni Państwo, Zatrzymała mnie choroba, udar. Pech. Bardzo chciałabym dziś być w Krakowie - do ostatniej chwili zastanawiałam się, czy nie wsiąść w pociąg, ale byłoby to ryzykowne. Chciałabym przekazać od siebie kilka słów, przedstawić swoje spojrzenie na kwestię germanizowanych dzieci, bo siedzę w tym temacie od wielu lat, czytam kolejne publikacje... Uważam za absolutną szkodę pokazywanie, że dzieciom germanizowanym było dobrze u Niemców, bo mówimy o garstce. Muszę szczerze przyznać, że i ja przez chwilę miałam szczęśliwe dzieciństwo, ale nie każdemu udało się trafić w dobre ręce. Mówimy w końcu nie tylko o dzieciach, które zostały uznane za "rasowe", ale również o tych, które zmarły w cierpieniach, bo nie nadawały się do niemieckiego społeczeństwa. Za wszystkie te dzieci nikt do dziś nie wziął odpowiedzialności. Te, które wróciły, też nie miały łatwego życia. Sama byłam nazywana "niemieckim bękartem", "Niemrą". Paradoksalnie dzieci, które trafiły do domu dziecka, miały jakąkolwiek stabilizację. Ja jej nie miałam. Przerzucano mnie z miejsca na miejsce - pod opiekę kolejnych osób. Człowiek przez lata nie jest w stanie się pozbyć tej traumy. My tak naprawdę nie wiemy, kim jesteśmy. Szacujemy, ile możemy mieć lat. Chciałabym, by strona niemiecka zajęła się poszukiwaniami dzieci, które padły ofiarami nazistowskiej ideologii. Uważam, że trzeba tę sprawę uczciwie załatwić do końca, wyjaśnić, pomóc. Przedłużające się poszukiwania odbywają się kosztem naszego zdrowia. A jeżeli nic się nie da w tej sprawie zrobić, to chciałabym to usłyszeć. Wiem, że w Niemczech Christoph Schwarz walczy w naszej sprawie - i chyba tylko on. Walczy w sądach o odszkodowania. Tylko wiadomo, że tu nie chodzi o pieniądze. Ja się o nie nie upominam, bo są kwestie ważniejsze, jak choćby to, kim była moja mama, skąd jestem, jak się naprawdę nazywam. Mam ogromny żal o to, że skrzywdzono tak wiele osób. W moim przypadku rodziców, Rosę, która opiekowała się mną w Austrii i Halinę, która mnie adoptowała. Czy ja sama mogę narzekać? Nie. Ja sobie jakoś poradzę - zawsze sobie radziłam, tylko chciałabym, by instytucje przestały nas zwodzić, ignorować, rozciągać sprawy w czasie i faktycznie, szczerze nam pomogły w poszukiwaniu utraconej tożsamości. Czas pracuje na naszą niekorzyść. Dziękuję za zaproszenie. Bardzo chciałam tu dziś z Państwem być. Anna Berezowska *** O pani Annie przeczytacie także tutaj. *** *** "Zrabowane dzieci / Geraubte Kinder" to wspólna akcja portalu Interia.pl i telewizji Deutsche Welle - pierwsze polsko-niemieckie poszukiwania dzieci zrabowanych w czasie II wojny światowej. Celem przedsięwzięcia jest udzielenie pomocy ofiarom germanizacji w poszukiwaniu utraconej tożsamości. Historie osób, z którymi spotykali się dziennikarze, są publikowane na stronach Interii i Deutsche Welle. Efektem akcji jest książka "Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci", która ukazała się 17 października 2018 roku. Podczas międzynarodowej konferencji "Rabunek i germanizacja polskich dzieci w czasie II wojny światowej" polscy i niemieccy historycy, badacze, archiwiści i przedstawiciele mediów dyskutują o losach zrabowanych dzieci, a także polityce III Rzeszy, jej założeniach i instytucjach. Organizatorami konferencji są Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego oraz Instytut Pamięci Narodowej. Patronem medialnym wydarzenia jest portal Interia i telewizja Deutsche Welle. *** Program międzynarodowej konferencji naukowej "Rabunek i germanizacja dzieci w czasie II wojny światowej":