Tysiąc lat temu mieszkańcy Europy Centralnej i Północnej, w tym Polski, bardzo często zakopywali swój dorobek w postaci srebrnych monet lub ozdób. W X i XI wieku mieszkańcy tych terenów stosunkowo nagle włączyli się do handlu dalekosiężnego. Zaszły też duże zmiany w systemie ekonomicznym (związane z wprowadzeniem pieniądza do codziennego użytku). Największa liczba spośród około siedmiuset znanych wczesnośredniowiecznych skarbów na terenie Polski pochodzi z X i XI w. Większość z nich stanowi kilkadziesiąt, kilkaset monet. "Taką gotówkę można porównać do dzisiejszych kont oszczędnościowych, ale nie lokat długoterminowych. Były to sumy, które mogły wystarczyć do życia na kilka miesięcy. Najczęściej nie były to jednak majątki życia" - tłumaczy w rozmowie z PAP dr hab. Mateusz Bogucki z Ośrodka Archeologii Średniowiecza Krajów Nadbałtyckich Instytutu Archeologii i Etnologii (IAiE) PAN. W niespełna dziesięciu przypadkach z terenu Polski na taki skarb składa się ok. dziesięć kilo srebra. Skarby zakopywano bardzo często w glinianych garnkach. Wewnątrz znajdowały się bardzo różne, często wymieszane ze sobą monety z różnych europejskich królestw. Ciekawostką są te pochodzące z odległych krain: arabskich kalifatów, Persji (obecny Iran) a nawet... Indii. "Świadczy to, że dla ówczesnych ludzi najważniejszy był kruszec, z którego zostały wykonane, a nie nominał" - komentuje Bogucki. Co jeszcze kryły garnki? W dużej części przypadków nigdy się tego nie dowiemy. Pewien wgląd daje odkrycie sprzed kilku lat, kiedy przypadkowy znalazca natrafił na garnek wypełnionymi różnymi przedmiotami, w tym - monetami. Naukowcy, którzy skrupulatnie przejrzeli zawartość (znalazca dostarczył naczynie z zawartością w całości) stwierdzili, że srebro wewnątrz zawinięte było w lnianą tkaninę i korę brzozową. "Niestety XIX-wieczni odkrywcy nie zawsze zwracali uwagę na tego typu szczegóły i informacje te mogły przepaść bezpowrotnie, co może uniemożliwić poprawną interpretację odkryć" - zauważa archeolog. Kilkudziesięciu specjalistów pracujących pod kierownictwem Boguckiego przygotowuje obecnie kompletny spis skarbów znajdowanych na obecnych terenach Polski oraz pojedynczo odkrywanych monet z okresu wczesnego średniowiecza. Poprzedni taki spis pochodzi sprzed ponad 50 lat i stracił na aktualności. Do końca 2017 r. ukaże się piąty (ostatni) tom serii zawierającej nowy, kompletny inwentarz. "Efekty już widać. Baza znalezisk powiększyła się niemal dwukrotnie" - mówi badacz, który zadanie to realizuje ze środków Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Tematyka dotycząca skarbów jest dla naukowców trudna - przede wszystkim dlatego, że archeolodzy są bardzo rzadko obecni w momencie odkrycia. "Nie da się zaplanować ekspedycji z ukierunkowaniem na poszukiwanie nowych skarbów, gdyż te znajdowane są głównie przypadkowo, przez robotników budowlanych czy rolników" - wyjaśnia archeolog. Dlatego zespół przygotowujący najnowszy spis wczesnośredniowiecznych skarbów korzysta często ze szczątkowych informacji. Czasami są to bardzo nieprecyzyjne, XIX-wieczne notatki o skarbie odkrytym w okolicy konkretnej miejscowości (bez podania okoliczności znaleziska). Bogucki zwraca uwagę, że z powodu urozmaiconej historii naszego kraju (zaborów czy wojen), informacje o skarbach znajdowanych na obecnych terenach Polski jego zespół pozyskiwał z archiwów muzeów i instytucji naukowych w Rosji czy Niemczech. Nie lepiej jest w przypadku znalezisk dokonywanych współcześnie, gdyż znalazcy często nie wiedzą, w jaki sposób zachować się wobec odkrycia. Z doświadczeń archeologa wynika, że w wielu przypadkach "mimo zgłoszenia odkrycia skarbu odpowiednim służbom ostatecznie trafia on do naukowców zdekompletowany, bo znalazcy zachowują monetę lub dwie <na pamiątkę>". Naukowiec wskazuje też, że obecny system prawny zniechęca przypadkowych odkrywców skarbów do informowaniu o znalezisku. Dlatego o wielu skarbach być może nigdy nie usłyszymy - mimo faktu, że zostały odkryte. "W konsekwencji nasza praca bardziej przypomina działania detektywów, niż typowych naukowców" - kwituje Bogucki.