- Prace archeologiczne na Reducie Ordona zmierzają do końca, jakkolwiek jesteśmy zaskoczeni ilością znalezisk i wygląda na to, że wykopaliska się przedłużą. Podczas prac natrafiliśmy na niezniszczony fragment zasypanej XIX-wiecznej fosy Reduty. To wyjątkowe znalezisko, ponieważ wydawało się, że prawie 100 proc. tej fosy zostało zrabowane przez "miłośników historii". Ale udało się. Fragment ma metr szerokości i jest zachowany w dobrym stanie, tylko kawałek jest uszkodzony. Jako że to jedyny zachowany fragment tej fosy, obecnie rozważamy, w jaki sposób go zachować - opowiadał kierujący pracami Witold Migal z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie.- Kawałek fosy i wilcze doły to unikatowe zabytki w skali kraju. Te materialne pozostałości reduty potwierdzają sposób budowy takich fortyfikacji opisany przez oficera z okresu Powstania Listopadowego, gen. Ignacego Prądzyńskiego - zauważa Robert Wit Wyrostkiewicz, prezes Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego "Exploratorzy.pl". Według Migala, możliwe jest pozostawienie odkrytego fragmentu fosy na miejscu i wyeksponowanie go na terenie jakiejś powstałej tam w przyszłości budowli. - Obecnie nie eksplorujemy tego fragmentu, by go nie naruszyć. Chcielibyśmy, by mieszkańcy mieli szansę obejrzeć taki zabytek archeologiczny. Innym ze sposobów jego zachowania jest też np. zrobienie "metalowej trumny" chroniącej fragment, który można doraźnie przenieść. Podczas prac odkryliśmy także fragment podstawy wału ochronnego - relacjonowal Migal. Archeolodzy odnaleźli także "zarys obiektu" znajdującego się w środku Reduty, na tzw. majdanie. - Znaleźliśmy tam ciekawe rzeczy m.in. stos kartaczy, czyli rodzaju dużego "śrutu" znajdującego się w puszce umieszczanej w dziale czy polski guzik wojskowy, ale bez patyny wskazującej na kontakt z ciałem zmarłego, więc prawdopodobnie po prostu zgubiony przez żołnierza. Stamtąd też pochodzi złoty dukat niderlandzki. Takimi dukatami płacono żołd oficerom, co wskazywałoby, że mógł pochodzić od jednego z dwóch oficerów obecnych na Reducie - Ignacego Dobrzelewskiego lub Juliusza Konstantego Ordona - mówił kierujący pracami. Zwłoki w wilczych dołach Podkreślił, że archeolodzy są też zaskoczeni liczbą odnalezionych szczątków ludzkich. W chwili obecnej oceniają, że należą one do co najmniej 20 osób. Przypomniał, że reduta składała się z rodzaju grodziska na planie wielokąta, chronionego ziemnym wałem, fosą i tzw. wilczymi dołami. Pojedynczy dół był w przybliżeniu wielkości człowieka, miał ok. 180 cm wysokości. - I właśnie w tych dołach znajdujemy szczątki. Z reguły w jednym umieszczano zwłoki dwóch osób, w taki sposób, że środkowa część ciała była niżej, a głowa i nogi - wyżej, ponieważ dół nie był zbyt szeroki - zaakcentował Migal. W większości - w jego ocenie - są to szczątki Rosjan, co udało się zidentyfikować dzięki odnalezionym guzikom z numerami rosyjskich pułków, które brały udział w ataku na Redutę. - Najnowszym znaleziskiem jest zaś odnalezienie pierwszego miejsca, gdzie wspólnie spoczywają żołnierz rosyjski i polski. Szczątki Polaka udało się zidentyfikować dzięki charakterystycznemu guzikowi - cynowemu z koroną, jakie mieli żołnierze 1. pułku strzelców pieszych, który bronił Reduty - dodał kierujący pracami. Podczas wykopalisk znajdowane są także monety potwierdzające - w opinii Migala - że początki Reduty sięgają XVIII w. - Powstała prawdopodobnie w okresie insurekcji kościuszkowskiej, kiedy wymyślono linię szańców w tym rejonie. Potem urzędowali tam Prusacy, na co wskazują srebrne pruskie monety z tamtego okresu potwierdzające, że rezydowali tam wojskowi, którzy byli nieco bogatsi - powiedział. Prace są obecnie kontynuowane i mogą potrwać do połowy września. - Musimy do końca sprawdzić, jaka jest liczba tych wilczych dołów, co pozwoli nam zamknąć ten etap. Możliwe, że będziemy musieli zabezpieczyć te miejsca i wrócić do badań w przyszłym roku. To będzie także uzależnione od kwestii finansowych, ponieważ już teraz nasze fundusze się kończą. Potem należy udokumentować prace, poddać analizie odnalezione szczątki i przedmioty. Prace te odbędą się prawdopodobnie zimą i wiosną przyszłego roku - podsumował Migal. Dopiero kilka lat temu archeolodzy poinformowali, że Reduta Ordona znajduje się na warszawskiej Ochocie, na terenie położonym między al. Jerozolimskimi a ul. Na Bateryjce, a nie - jak dotąd sądzono - na Woli. Teren na którym prowadzone są badania jest otoczony ogrodzeniem i należy do firmy deweloperskiej, ale jak mówi Migal jej przedstawiciele przychylnie odnoszą się do prowadzonych prac. "Prywatne" poszukiwania Kiedy archeolodzy zaczęli prace na stanowisku, było ono już zniszczone wskutek trwających na tym miejscu od 2005 do 2008 r. nielegalnych poszukiwań pamiątek historycznych. Amatorskie działania doprowadziły z jednej strony do odkrycia prawdziwej lokalizacji Reduty Ordona, ale też spowodowały jej częściowe ograbienie. - Reduta Ordona została częściowo eksplorowana już przed wojną. Zanim prace na miejscu rozpoczęli archeolodzy z Państwowego Muzeum Archeologicznego i członkowie Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego "Exploratorzy.pl" reduta była obiektem nielegalnych poszukiwań. Łupem poszukiwaczy pamiątek po obronie reduty padła niemal cała fosa a także część wilczych dołów. Do "prywatnych" poszukiwań używano tam nawet ciężkiego sprzętu takiego jak koparki, co wykazały obecnie prowadzone prace - podkreśla Wyrostkiewicz. Obrona Reduty Ordona miała miejsce podczas powstania listopadowego 6 września 1831 r. rano ok. godz. 6 i trwała prawdopodobnie ok. 1,5 godziny. Fortyfikacji broniło 6 dział, a załoga mogła liczyć maksymalnie ok. 200 żołnierzy. Nie dowodził nimi - jak to opisał Mickiewicz - Julian Konstanty Ordon, lecz mjr Ignacy Dobrzelewski. W wyniku walk poległo wówczas kilkuset polskich i rosyjskich żołnierzy.