Jak podkreśla, Niemcom nigdy nie uda się uwolnić od poczucia winy, a sam fakt, że bez przerwy o tym mówią, potwierdza ich pełną świadomość tego, że stało się coś bardzo złego i obciążającego."Ale nie przeszkadza im to bynajmniej wprowadzać w życie dwóch charakterystycznych strategii, by ową historyczną prawdę co nieco zrelatywizować" - zauważa Mazur. Według historyka pierwsza z nich polega na przypominaniu, że Niemcy też, a może przede wszystkim, byli ofiarami wojny - przeżyli straszliwe bombardowania, przesiedlenia i biedę. Uważali tak zresztą już w 1945 r. - wskazuje. Druga strategia, drugi człon relatywizacji - kontynuuje Mazur - to udowadnianie, że inne kraje postępowałyby podobnie jak III Rzesza. Tu zawsze dyżurnym symbolem jest bombardowanie Drezna, wg Niemców świadectwo barbarzyńskiego zachowania aliantów; a towarzyszą mu do wyboru: gułagi, kolonializm, Armia Czerwona, itp. - wylicza. Jak mówi historyk, prowadzi to do niebezpiecznego wniosku, że mamy do czynienia z normą. A to nie jest norma, to straszliwe łamanie wszelkich norm - zaznacza. Więcej na http://www.rp.pl