85-letni Leon Schagrin i 89-letni Leo Adler trafili do nazistowskiego obozu zagłady jako nastolatkowie. Ich matki były rodzonymi siostrami. Podczas drugiej wojny światowej obaj mężczyźni cudem uniknęli śmierci. Po wojnie wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Jak pisze "Daily Mail", przez kilkadziesiąt lat zarówno Schagrin, jak i Adler szukali rodziny ocalałej z Holokaustu. Nie mieli pojęcia, że na emeryturze obaj zamieszkali w miasteczkach na Florydzie, oddalonych od siebie tylko o 20 mil. Mężczyźni przeszli przez tarnowskie getto i kilka obozów koncentracyjnych zanim trafili do Auschwitz. Leon Schagrin pracował w stajniach, zajmując się końmi niemieckich oficerów. Niedawno opisał swe wstrząsające wspomnienia z obozu w książce "The Horse Adjutant". To właśnie tę książkę podsunął Leo Adlerowi znajomy mówiąc, że autor miał podobne wspomnienia z czasu Holokaustu. Adler od razu rozpoznał nazwiska i szczegóły ze wspólnej przeszłości. Gdy zdobył numer i zadzwonił do kuzyna, pierwsze, co powiedział to: "Ja Cię znam!". Kuzyni wspominali później, że pierwsze spotkanie od 7 dekad w Centrum Ocalonych z Holokaustu na Florydzie było niezwykłe. Wzruszeni, podkreślali, że mają dużo do narobienia.