Czy Armia Czerwona mogła w sierpniu 1944 roku pomóc wyzwolić Warszawę i jak polscy historycy odbierają fakt, że Moskwa nie pomogła wtedy powstańcom - to główne wątki piątkowej wideokonferencji pt. "Powstanie Warszawskie 1944", w której udział wzięli polscy historycy zgromadzeni w Warszawie i rosyjscy - w Moskwie. - Armia Czerwona z pewnością mogła napotkać na przeszkody w pomocy Polsce - armia niemiecka była przecież wówczas wciąż potężną armią (...). Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że Armia Czerwona nie podjęła nawet próby pomocy. To jest niezaprzeczalny fakt - ocenił dr Paweł Ukielski z Muzeum Powstania Warszawskiego. - Armia Czerwona i Ludowe Wojsko Polskie podjęły taką próbę, ale nie w sierpniu, tylko około 10-13 września - ta próba zakończyła się niepowodzeniem, czy wręcz klęską (natarcie na przedmościa Warszawy - red.) - mówił sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert. - Moim zdaniem, jako zawodowego historyka, Armia Czerwona nie pomogła nam z przyczyn czysto politycznych, z czysto politycznej kalkulacji - podkreślił. W jego opinii w słowie "polityczny" nie ma nic złego, chyba że wiąże się je - jak w tym przypadku - z "polityczną rachubą". - Przy ogromnym szacunku dla sowieckiego, czy ludowego wojska polskiego, czyli tzw. berlingowców, którzy zginęli usiłując nieść pomoc Warszawie - trudno się dziwić, że w świadomości uczestników Powstania, ich rodzin oraz części społeczeństwa polskiego, przez następnych kilkadziesiąt lat po wojnie, pozostał obraz płonącej, krwawiącej i niszczonej do fundamentów Warszawy, wąziutkiej wówczas rzeki Wisły oraz stojących tuż za nią, w odległości kilku kilometrów oddziałów Armii Czerwonej - uznał historyk. Prof. Nikołaj Wasilijew z Centrum Badań Naukowych Wojennej Historii (Wojskowa Akademia Sztabu) podkreślił, że "trudno zgodzić się z argumentacją Kunerta, iż Rosjanami kierowały wówczas polityczne przesłanki, że dowództwo radzieckie mogło udzielić pomocy powstańcom i zająć się Warszawą". - W tym samym czasie, zgodnie z planem dowództwa radzieckiego, miały miejsce wielkie operacje na innych odcinkach frontu radziecko-niemieckiego: pomoc w powstaniu słowackim, wyzwoleniu Rumunii, wyzwoleniu krajów bałtyckich. To nie mniej ważne i skomplikowane zadania, które legły na barkach dowództwa radzieckiego - zaakcentował Wasilijew. - Kiedy Powstanie Warszawskie wybuchło, wojska radzieckie były już wówczas bardzo zmęczone, (...) są przecież dokumenty informujące, że wojska były wyczerpane, na skraju, że tylko 40 proc. czołgów było zdolnych do walki. Nie było innego wyjścia - wojska musiały się zatrzymać i uzupełnić zaopatrzenie, dopiero potem przejść do marszu naprzód - mówił dr Walerij Makowskiej z Centrum Badań Naukowych Wojennej Historii. Jak dodał, nie można zapominać też o tym, że Rosja w 1944 i 1945 roku, "w związku z wyzwoleniem Polski poniosła ogromne straty w swej armii". - Około 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej oddało życie wyzwalając Polskę, ale spod okupacji niemieckiej - żeby było wszystko jasne. Nikt po stronie polskiej nigdy tej liczby nie podważył, ani nie lekceważył. Niestety, ci żołnierze nie przynieśli w żadnej mierze, choć nie ze swojej winy, wolności Polsce - odparł Kunert. Polski historyk zwrócił uwagę, że aktualnie w Polsce jest ponad 630 miejsc upamiętnień tych żołnierzy - cmentarzy, kwater, mogił wojennych. - Proszę też pamiętać, że Warszawa, która w 1929 roku liczyła 1 milion 300 tys. mieszkańców po wojnie potrzebowała 25 lat, by powrócić do tej liczby, że zaledwie jedna czwarta z warszawiaków w 1975 roku, to byli przedwojenni mieszkańcy stolicy - podkreślił. - Kiedy mówimy, że Warszawa została wyzwolona 17 stycznia 1945 roku, to mówimy o tym, że wyzwolone zostało morze wyludnionych ruin (...), że 5 miesięcy później, w czerwcu 1945 roku, szesnastu ludzi, którzy organizowali Polskie Państwo Podziemne i byli jego czołowymi przywódcami (...) zostało osądzonych w Moskwie za współpracę z Niemcami przeciwko Związkowi Sowieckiemu - taki był prawdziwy koniec II wojny światowej dla Polski - zaakcentował Kunert. - Powstanie Warszawskie miało dwie strony - ripostował dr Walerij Makowskiej. - Z jednej - było to bohaterstwo, męstwo i patriotyzm powstańców, którego nikt tego nie neguje. Polacy przejawili ogromne męstwo, walcząc w tak trudnych z naszym wspólnym wrogiem. Natomiast z drugiej strony (...) była to gra polityczna, rozpętana przez rząd, który zdecydował o wybuchu Powstania i który działał wbrew zasadom moralnym - powiedział Makowskiej. Z tą opinią nie zgodził się Kunert. - Legalne władze suwerennej Rzeczpospolitej, suwerennego państwa, tyle że na terytorium okupowanym przez obce mocarstwo, podjęły decyzję o prowadzeniu walki do końca, tej walki którą rozpoczęto 1 września 1939 roku o odzyskanie wolności, niepodległości, na własnym terytorium. To tylko Józef Stalin odmawiał tego prawa owym władzom - zaakcentował historyk. Wideokonferencję zorganizowała Rosyjska Agencja Informacji Międzynarodowej RIA Novosti.