Przy uderzeniu o ziemię maszyna wbiła się w bagnistą łąkę, co ułatwiło zachowanie szczątków rozbitego samolotu w dość dobrym stanie. Przy pomocy koparki z głębokości dwóch metrów wydobyto dwa uszkodzone silniki jumo 211 i mniejsze elementy bombowca.- Naszym znaleziskiem będziemy chcieli zainteresować któreś z muzeum techniki wojskowej lub lotnictwa - powiedział Grzegorz Nowaczyk ze Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego "Denar" w Elblągu, które razem z członkami grupy eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu odnalazło wrak. Znalazcy liczą, że dzięki tabliczkom znamionowym silników uda się zidentyfikować samolot i odnaleźć w niemieckich archiwach informacje o jednostce wojskowej i lotnisku, na którym stacjonował. Być może pozwoli to także poznać nazwiska członków załogi i ich wojenne losy. Podobne wykopaliska miłośnicy historii prowadzili w Gierzwałdzie przed rokiem. Wydobyli wówczas fragmenty kadłuba i podwozia oraz kabin bombardiera i pilota, tarczę radiostacji, a także świetnie zachowane działko lotnicze MG FF. Znaleziono też portfel jednego z lotników, nie było tam jednak dokumentów z nazwiskiem właściciela, a jedynie banknoty obowiązujące w III Rzeszy i Generalnej Guberni. Nie udało się ustalić okoliczności w jakich rozbił się samolot. Według wspomnień jednej z mieszkanek wsi miał rozbić się w kwietniu 1944 roku na skutek awarii silnika lub błędu pilota. Na poszyciu bombowca odnaleziono jednak ślady przestrzeleń, co sugeruje, że mógł zostać trafiony przez radzieckie myśliwce pod koniec 1944 roku, gdy front przebiegał w pobliżu. Samolot przy upadku nie eksplodował, tylko wbił się w miękki grunt. Kilka lat po wojnie przy próbie wyciągnięcia wraku urwano ogon bombowca, potem pozostałe wystające z ziemi części rozebrali poszukiwacze złomu. Do dzisiaj nie zachował się żaden kompletny egzemplarz tego typu bombowca. Poszukiwaczom militariów udało się natomiast odnaleźć w jednym z jezior na Pomorzu dobrze zachowany silnik Jumo 211 z takiej maszyny. Na potrzeby Luftwaffe wyprodukowano blisko 7,5 tys. samolotów Heinkel He-111. Pod koniec wojny w Prusach Wschodnich stacjonowały one m.in. na lotnisku w Gryźlinach.