Operacja Mincemeat to część jednego z punktów zwrotnych w historii II wojny światowej. Kiedy w 1943 roku alianci przygotowywali się do desantu na Sycylię opracowali plan, który miał przekonać Naczelne Dowództwo Wehrmachtu, że zamierzają uderzyć w innym miejscu. W ramach operacji do Morza Śródziemnego wrzucono zwłoki "oficera brytyjskiego" Williama Martina, którego później fale wyrzuciły na plażę w Hiszpanii. Dzięki "zbiegowi okoliczności" ciało odnalazł miejscowy rybak. Wiadomość tę szybko otrzymała lokalna Abwehra. Razem ze zwłokami w ręce Niemców trafiły też "tajne dokumenty", z których wynikało, że alianci zamierzają zaatakować na... Bałkanach. Wbrew początkowym obawom oszustwo się udało i dziś uważane jest za jedną z przyczyn sukcesu inwazji na Sycylię. Na podstawie tej nieprawdopodobnej historii w 1956 roku nakręcono film pod tytułem "Człowiek, którego nie było". Do dziś tajemnicą pozostawała tożsamość mężczyzny, którego zwłoki pomogły w oszukaniu Niemców. W swojej najnowszej książce "Operation Mincemeat: Death, Deception and the Mediterranean D-Day" historyk, profesor Denis Smyth z uniwersytetu w Toronto, dowodzi jednak, że odkrył kim naprawdę był William Martin. Jego zdaniem to bezdomny Walijczyk - Glyndwr Michael. Smyth twierdzi, że podczas swoich badań dotarł do tajnych dokumentów szefa zespołu opracowującego operację, oficera wywiadu marynarki, Ewena Montagu. Wynika z nich, że w akcji wykorzystano zwłoki Michaela - chorego umysłowo bezdomnego, który zmarł po zażyciu trutki na szczury. Co ciekawe o tym, że to właśnie on może być tajemniczym "człowiekiem, którego nie było", informował już w 1996 roku historyk-amator. Przedstawione przez niego wówczas dowody jednak nikogo nie przekonały. Wcześniej twierdzono, że "brytyjskim oficerem" był marynarz Tom Martin, jedna z ofiar eksplozji na zbudowanym w USA lotniskowcu eskortowym HMS "Dasher".