W lipcu 1945 roku po obławie przeprowadzonej przez sowietów, zaginęło około 600 działaczy podziemia niepodległościowego z Augustowszczyzny i Suwalszczyzny. Los tych osób jest nieznany do dziś, ale wszystko wskazuje na to, że zostały zamordowane. Obława augustowska to, jak podkreślają historycy, największa po drugiej wojnie światowej niewyjaśniona zbrodnia dokonana na Polakach. Nazywana jest czasem "podlaskim Katyniem, małym Katyniem lub drugim Katyniem". W sobotę i niedzielę odbywają się uroczystości rocznicowe. W niedzielę zaplanowano główne obchody: w południe w Gibach (Podlaskie), gdzie znajduje się symboliczna mogiła ofiar obławy, odbędzie się msza św. w ich intencji. Sprawa obławy jest w tak zwanej polsko-rosyjskiej komisji ds. trudnych. IPN podkreśla, że bez dostępu do rosyjskich archiwów nie ma szans na wyjaśnienie tej zbrodni. Śledztwo w tej sprawie trwa już wiele lat. Formalnie prowadzone jest w sprawie zbrodni komunistycznych, zbrodni przeciwko ludzkości, "w postaci zabójstwa w okresie lipca i sierpnia 1945 roku, w nieustalonym miejscu około 600 osób zatrzymanych na terenie Suwalszczyzny podczas tzw. obławy augustowskiej dokonanej przez wojska NKWD, przy współudziale funkcjonariuszy UB, MO oraz żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego". Jak podał szef pionu śledczego IPN w Białymstoku, prokurator Zbigniew Kulikowski, ta operacja wojskowo-policyjna przeprowadzona w północno-wschodniej Polsce miała na celu rozbicie podziemia antysowieckiego. Była realizowana głównie siłami Armii Czerwonej i NKWD, przy współudziale jednostek polskich, które "działały jednak w bardzo ograniczonym zakresie". Prokurator dodał, że trudno jest wyznaczyć daty graniczne obławy. Dokumenty wskazują na daty: 12-18 lipca, 11-24 lipca oraz 10-25 lipca 1945 r. W czasie obławy zatrzymano blisko 1900 osób. Aresztowanych umieszczano w tzw. obozach filtracyjnych, przesłuchiwano, bito i torturowano. Przesłuchujący ich oficerowie sowieccy starali się ustalić, czy zatrzymani są członkami Armii Krajowej lub innej niepodległościowej organizacji, zbierali też informacje o innych takich działaczach. Trwała selekcja zatrzymanych i zmiany miejsc odosobnienia. Osoby uznane za działaczy podziemia trafiały do kolejnego miejsca uwięzienia, inne były po kilku, kilkunastu dniach zwalniane. - Część zatrzymanych, w liczbie około 600 osób, wywieziono w nieznanym kierunku i co można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, zamordowano najprawdopodobniej w okolicy Grodna - poinformował prokurator Kulikowski. W śledztwie prowadzonym obecnie przez IPN (wcześniej przez ówczesną Prokuraturę Wojewódzką w Suwałkach) przesłuchano dotąd ponad 600 świadków, w tym członków rodzin i sąsiadów osób, które zaginęły bez śladu. Instytut podkreśla jednak, że aby odtworzyć los tych osób i wskazać miejsce ich pochówku niezbędne jest dotarcie do informacji z archiwów rosyjskich. Chodzi głównie o archiwa jednostek sowieckich, biorących udział w obławie. Do tej pory w ramach śledztwa, o pomoc prawną strony rosyjskiej zwracano się czterokrotnie - poinformował prokurator. W 1995 roku z odpowiedzi wynikało, że miały miejsce zatrzymania w ramach unieszkodliwiania formacji "antyradziecko nastawionej Armii Krajowej", a los 592 osób jest nieznany. W kolejnych odpowiedziach na wnioski o pomoc prawną, strona rosyjska nie udostępniła żadnych żądanych dokumentów i odpowiadała, że materiałami związanymi z losem zaginionych nie dysponuje. Najnowszy wniosek został wysłany przed rokiem, ale mimo dwukrotnych ponagleń w styczniu i maju tego roku, odpowiedzi nie ma do dziś. Jesienią 2009 roku prokuratorzy otrzymali odpowiedź na podobny wniosek wysłany na Litwę. Materiały z tamtejszych archiwów nie pozwoliły jednak dokonać przełomu w śledztwie, a częściowo pokrywają się z danymi uzyskanymi wcześniej z krajowego Centralnego Archiwum Wojskowego. Na początku lipca tego roku podobny wniosek o pomoc prawną został też wystosowany na Białoruś. Chodzi m.in. o próbę weryfikacji jednej z wersji śledztwa, czy w tym samym okresie, czyli lipcu-sierpniu 1945 roku na terytorium Białorusi, a zwłaszcza na terenach przygranicznych z Polską, sowieci nie przeprowadzi operacji podobnej do obławy augustowskiej. Prokuratorzy chcą też sprawdzić, czy są jakiekolwiek ślady w białoruskich archiwach mogące świadczyć o tym, iż mogło dojść do egzekucji w okolicach Grodna, jak również czy zachowana dokumentacja dotycząca fortów grodzieńskich i ich okolicy wskazuje na obecność tam zbiorowych grobów, powstałych w lipcu lub sierpniu 1945 roku. Przypuszczenia, że zatrzymani zostali przewiezieni w rejon Grodna, śledczy opierają na zeznaniach świadków. W 1987 roku powstał Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 roku. W materiale dowodowym sprawy jest kopia dokumentacji zgromadzonej przez ten komitet.