List od prezydenta "Tu walczyli i ginęli ci, którzy 'na stos rzucili swój życia los' dla wolnej Polski. Zmagania pod Kostiuchnówką należą do największych, najchlubniejszych bitew stoczonych przez Legiony Polskie w latach I wojny światowej" - napisał prezydent, którego list podczas uroczystości odczytał Jan Józef Kasprzyk, p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych."Oddajemy cześć bohaterom, którzy poszli za Józefem Piłsudskim, aby zaświadczyć, że 'jeszcze Polska nie zginęła' a legionowym czynem przywrócić ojczyźnie niepodległość" - dodał w liście Duda. Prezydent podkreślił, że w stulecie bitwy pod Kostiuchnówką należy pamiętać, że wolności Polakom nikt nie podarował. "Że upomnieliśmy się o nią zbrojnie i że to wielkie dobro okupione zostało równie wielką ofiarą polskiej krwi. Męstwo polskiego żołnierza sprawiło, że kwestia naszej niepodległości po raz pierwszy od długich lat realnie stanęła na porządku międzynarodowym. O wiele ważniejsze było jednak to, że Legiony stały się zaczątkiem silnej polskiej armii, która później orężnie ustanowiła granice naszego państwa i obroniła suwerenność Rzeczypospolitej" - napisał Duda. Prezydent zwrócił też uwagę, że znaczącą część legionistów stanowili harcerze i skauci. "Walkę o niepodległą ojczyznę z bronią w ręku pojmowali jako naturalne dopełnienie harcerskiego etosu. Ceniono i lubiano ich w Legionach jako świetnych zwiadowców i niezawodnych kolegów. Wielu z tych, którzy na szarym mundurze nosili amarantową lilijkę, poległo w legionowych bojach" - przypomniał Duda. Uroczystości rozpoczęła msza W obchodach w Kostiuchnówce na Ukrainie przy Cmentarzu Legionowym w Polskim Lasku, gdzie pochowanych jest ponad 100 legionistów, wzięli udział przedstawiciele m.in. Sejmu i Senatu, MON, potomkowie legionistów, weterani II wojny światowej, harcerze z ZHP i ZHP, liczni goście z Polski i lokalne władze samorządowe oraz miejscowa społeczność ukraińska. Po raz pierwszy od okresu międzywojennego obchodom towarzyszyła asysta honorowa Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, która przy grobach legionistów oddała salwy honorowe. Uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej, którą odprawił biskup polowy WP gen. bryg. Józef Guzdek. "Największa bitwa stoczona przez Legiony Polskie pod Kostiuchnówką przed 100 laty wpisuje się w nasze zmagania o wolność i niepodległość naszej ojczyzny" - podkreślił w homilii Guzdek. Apelował również o modlitwę za pokój na świecie, w którym - jak zaznaczył - toczy się "w kawałkach" trzecia wojna światowa. Poza listem prezydenta Andrzeja Dudy odczytano również listy marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. "Miał rację wielki Stefan Żeromski, w 'Śnie o szpadzie' przed I wojną światową zapewniając żołnierzy polskich, że poezja nigdy ich nie opuści. Ale zarówno pierwsza i druga wojna światowa, jak i wojna polsko-bolszewicka dostarczyły nam wielu przykładów wiernego towarzyszenia żołnierzom i walki w ich szeregach nie tylko poetów, ale znacznie szerzej - wielu przedstawicieli polskiej kultury. Utrwalali pamięć o bohaterach, ale i sami ginęli w szeregach Legionów Polskich i odrodzonego Wojska Polskiego" - podkreślił Gliński. Harcerze na Wołyniu Polskim Cmentarzem Wojennym w Kostiuchnówce od lat opiekują się harcerze z Chorągwi Łódzkiej ZHP. W rozmowie z PAP i IAR podkreślali z dumą, że Kostiuchnówka jest jednym z głównych miejsc ich harcerskiej służby na Wołyniu. "To jest magiczne miejsce nie tylko dla łódzkich harcerzy, zwłaszcza z Hufca Zgierz, od którego to wszystko się zaczęło, ale dla harcerzy z całej Polski. To doskonałe pole służby rozumianej po harcersku i takiej, która młodym ludziom bardzo dobrze odpowiada. Tu w Kostiuchnówce widzą sens swej pracy, ale również uczą się patriotyzmu, który nie jest 'pomnikowy', lecz zachęcający ich do sięgnięcia do polskiej historii" - powiedziała harcmistrzyni Ewa Grabarczyk. Harcerzom z Chorągwi Łódzkiej ZHP, którzy opiekują się cmentarzem legionistów (założonym w 1915 r. jeszcze podczas walk pozycyjnych) dziękowali wszyscy uczestnicy uroczystości. Podkreślono, że ich dzieło odnowy polskich wojennych cmentarzy na Ukrainie jest pięknym znakiem pamięci oraz łączności pokoleń. Obok harcerzy stali weterani walk o niepodległość, żołnierze Armii Krajowej, uczestnicy powstania warszawskiego, w tym także potomkowie żołnierzy Legionów Polskich. W rozmowie z PAP podkreślali, że ich obecność tutaj była obowiązkiem wobec walczących o wolność ojców. "Miłości i służby dla niepodległości Polski, która nie jest przecież dana raz na zawsze, nauczył mnie ojciec. Tu na Ukrainę do Kostiuchnówki przyjechałam jego tropem po to, by odtworzyć sobie sytuację, w której się wtedy znalazł" - mówiła Hanna Szczepanowska, córka legionisty Józefa Szczepanowskiego "Wojno", który walczył pod Kostiuchnówką. "Wiernie służyć" Po mszy, zgodnie z międzywojenną tradycją, została odmówiona modlitwa ekumeniczna za dusze wszystkich poległych żołnierzy. Odegrano hymny narodowe Polski i Ukrainy; wręczono medale "Pro Patria" dla przedstawicieli Centrum Dialogu Kostiuchnówka za kultywowanie pamięci o tradycji walk o niepodległości Polski. "Wiernie służyć Rzeczypospolitej to testament dla nas, testament tu pochowanych legionistów Józefa Piłsudskiego" - mówił minister Kasprzyk, przypominając przy tej okazji niezwykle cenione przez legionistów w międzywojniu odznaczenie "Za wierną służbę". Odczytano również Apel Pamięci (przywołano w nim także pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy smoleńskiej). Na koniec uroczystości w imieniu polskich władz i stowarzyszeń patriotycznych przy grobach legionistów złożono kwiaty. Późnym popołudniem zaplanowano również rekonstrukcję historyczną jednego z epizodów bitwy, którą wspólnie przygotowali Polacy i Ukraińcy, kultywujący tradycje legionowe oraz tradycje armii austrowęgierskiej. Bitwa pod Kostiuchnówką rozegrała się w dniach 4-6 lipca 1916 r. i była najkrwawszym starciem, jakie stoczyły Legiony Polskie w okresie pierwszej wojny światowej. Trzy legionowe brygady, które pod dowództwem Józefa Piłsudskiego skutecznie odpierały przeważające liczebnie wojska rosyjskie, miały blisko dwa tysiące ofiar śmiertelnych, rannych i zaginionych. Bitwa ta była kulminacją trwającej od jesieni 1915 r. kampanii wołyńskiej przeciwko Rosji i przyczyniła się do umiędzynarodowienia sprawy polskiej przed 1918 r.