To chyba jeden z największych fenomenów polskiego krajobrazu. Jest to miejsce, w którym splatają się dzieje małopolskiego górnictwa rud cynku i ołowiu z ponurym sekretem skuteczności Lisa Pustyni - feldmarszałka Erwina Rommla. Tutaj w różnych okresach dziejów można było spotkać zarówno spadochroniarzy elitarnych jednostek Wojska Polskiego, jak i znakarzy Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Tę ziemię niczyją upodobali sobie zarówno narciarze, motocykliści, jak i przyrodnicy. Jednak oprócz chronionych gatunków roślin, w tym roślin bagiennych, na pustyni łatwiej można było natrafić na zdradliwe, zardzewiałe szczątki ładunków wybuchowych. Dlatego nie da się opisać historii Pustyni Błędowskiej tylko pod kątem jej militarnych tajemnic, albo wyłącznie w aspekcie jej górniczej przeszłości, czy turystycznej teraźniejszości. Wszystkie te czynniki miały wzajemny wpływ na siebie i ukształtowały współczesny obraz tego miejsca. To się w Łebie nie mieści O tym, że w granicach Dąbrowy Górniczej, około 20 kilometrów na wschód od centrum miasta zaczyna się Pustynia Błędowska, wiadomo z mapy. Tyle, że Błędowska pustynią jest już tylko z nazwy. A nazwę tę wprowadził Wacław Nałkowski (1851-1911), autor m.in. książki "Polska" (1887), stanowiącej opis geograficzny kraju. Nigdy w czasach historycznych Pustynia Błędowska nie stanowiła pustyni w sensie klimatycznym. Pod względem wilgotności i liczby opadów niewiele odbiega ona od terenów Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Po dawnych mirażach i fatamorganach została już tylko legenda pustyni. Pamiętam, jak na początku XXI wieku do mojej skrzynki pocztowej wrzucono ulotkę pewnej firmy, organizującej wyjazdowe pokazy garnków, czy innych produktów, sprzedawanych po wygórowanych cenach na jednodniowych wyjazdach autokarowych. Tym razem firma kusiła zaproszeniem do udziału w wycieczce na Pustynię Błędowską. Ulotkę ilustrowały zdjęcia z... wydm Słowińskiego Parku Narodowego koło Łeby. Widać autorzy bibułki reklamowej uznali, że łebskie wydmy skuteczniej przyciągną klientów, niż piaszczyste pagórki porośnięte sosnowym młodnikiem. Zanim powstała pustynia, to jakieś 2,3 mln lat temu w jej miejscu istniały głębokie doliny rzeczne w skałach dolomitowo-wapiennych. Potem, w chłodnej epoce plejstocenu, za sprawą kolejnych zlodowaceń doliny zostały stopniowo zasypane piaskiem i żwirem, aż w końcu teren został wyrównany. Powstała licząca dziesiątki kilometrów kwadratowych płaska przestrzeń, którą zaczęły modelować wiatry. Tak powstała naturalna Pustynia Błędowska. Wraz z ociepleniem klimatu, jakieś 8 tysięcy lat przed narodzeniem Chrystusa, ten piaszczysty teren został stopniowo opanowany przez roślinność. Wyrósł las, który istniał aż do średniowiecza - do XIII wieku. Wtedy to w rejonie Olkusza zaczęło się intensywnie rozwijać górnictwo rud ołowiu, zawierających cynk i domieszkę srebra. Rudę przerabiano w piecach hutniczych opalanych drewnem. Drewno wykorzystywano też do obudowy sztolni odwadniających. Huty srebra i ołowiu istniały w pobliżu Olkusza do XVIII wieku. Najpierw wytrzebiono okoliczne lasy, potem sięgnięto po drzewa rosnące zarówno na północnym, jak i południowym brzegu Białej Przemszy. Tam, gdzie rzeka ta, płynąc w kierunku zachodnim, opuszcza pofałdowany teren Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej, dosłownie jak nożem uciął kończą się pagórki i zaczyna płaski teren Wyżyny Śląskiej. Właśnie w tym miejscu ludzie średniowiecza rozpoczęli masową wycinkę lasu. Jak się okazało, nieomal na własną zgubę... Jakby tego było mało, ówcześni mieszkańcy zachodniej Małopolski nie dość, że uprawiali gospodarkę rabunkową w - nazwijmy je tak - lasach błędowskich, to jeszcze na zrębach, zamiast prowadzić rekultywację i sadzić młodniki, wypasali bydło. Doprowadziło to do zniszczenia cienkiej warstwy gleby i odsłonięcia lotnych piasków. Pustynia Błędowska narodziła się po raz drugi. I zaczęła zagrażać okolicznym wsiom, a nawet odległemu o kilka kilometrów Olkuszowi. Stanisław Staszic w wydanym w 1815 r. dziele "O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin polskich" tak opisywał Olkusz: "Otacza je w koło, okiem nieprzeirzałe piaskow morze, po ktorem ledwo gdzie niegdzie zaczepić się doła poziomei paproci krzewie". Wizja Powstańców Styczniowych W XIX wieku pustynia zajmowała przestrzeń rozciągniętą na osi wschód-zachód wzdłuż rzeki Białej Przemszy na długości około 8 kilometrów, między ówczesnymi wioskami: Błędowem na zachodzie i Kluczami na wschodnim krańcu. Szerokość pustyni była mniejsza i wynosiła około 4 km. Na północy kres pustyni znajdował się w pobliżu wioski Chechło. Biała Przemsza dzieli ten teren niemal w połowie szerokości na dwie części, północną i południową. Powierzchnia pustyni położona jest na wysokości około 325 m n.p.m. na wschodnim krańcu, u podnóża ostatnich wzgórz Jury. Stamtąd obniża się w kierunku zachodnim, w stronę Dąbrowy Górniczej do wysokości około 302 m n.p.m. Możemy więc mówić o lekko pochyłej pustyni. Średnia miąższość, czyli głębokość zalegania piasków określana jest na 18 metrów, z tym, że w niektórych miejscach przekracza ona 45 metrów. Kielecki geolog Piotr Przesmycki pisał w wydanym w 1908 r. "Przewodniku po Krakowsko-Wieluńskim paśmie górskim", że Pustynia Błędowska stanowi "widok w kraju naszym nieznany: około dziesięciu wiorst kwadratowych zajmuje ta przestrzeń piasków lotnych bez śladów roślinności, jedynie środkiem pustyni wije się cienka wstęga karłowatych sosen, trzymając się brzegów Przemszy" Bezkresny obszar piasków w odpowiednich warunkach atmosferycznych sprzyjał powstawaniu burz piaskowych i miraży. Kapitan Maciej Konecki podczas Powstania Styczniowego (1863-1864) opisał zjawisko fatamorgany, gdy oddział uczestniczących w powstaniu Garibaldczyków ujrzał obraz maszerujących w oddali wojsk rosyjskich. Sytuacja wydarzyła się wiosną 1863 r. Oddział, którym dowodził podpułkownik Francesco Nullo, złożony głównie z żołnierzy włoskich i francuskich, musiał uznać przewagę wojsk rosyjskich i wycofać się z okolic wsi Żurada w kierunku południowym. Po dwugodzinnym marszu, już po północy, piechurzy dobrnęli - jak to określił kpt. Maciej Konecki - "do piaszczystej laguny skąpanej światłem księżyca". Następnego dnia Francesco Nullo otrzymał rozkaz, aby rozdzielić swój oddział liczący 286 piechurów, tworząc w ten sposób cztery kompanie. Gdy powstańcy ruszyli w kierunku Bukowna, naraz, na północno-wschodniej części horyzontu, ku ogromnemu zdziwieniu żołnierzy, zaczęły się rysować wyraźne kontury budynków mieszkalnych, drzew i ludzi maszerujących drogą przez wieś. Zjawisko występowało ze zmienną intensywnością, malejąc lub też nabierając większej wyrazistości. Maciej Konecki zachowując przytomność umysłu zidentyfikował pagórkowaty krajobraz okolic Olkusza, a w zwartym szyku ludzi maszerujących gościńcem, rozpoznał oddziały wojsk rosyjskich sunące na zachód. Natychmiast więc swoje spostrzeżenie przekazał pułkownikowi Romerowi. Dokonano zmiany rozkazów, nakazując szybszy wymarsz. I rzeczywiście, dwie godziny później jeden z oddziałów stoczył pod Grabinami potyczkę z wojskiem rosyjskim maszerującym z kierunku Olkusza w stronę Sławkowa. Można więc stwierdzić, że interpretacja fatamorgany dokonana przez Macieja Koneckiego uratowała od zagłady trzon sił powstańczych, które zdążyły się w porę przegrupować. Co prawda sukces nie był pełen, bo stoczona 5 maja 1863 r. bitwa pod Krzykawką koło Sławkowa (na wschód od Olkusza), w której zginął Francesco Nullo, zakończyła się przegraną powstańców - ale nie klęską absolutną. Opisane zdarzenie było chyba pierwszym epizodem wojennym w dziejach Pustyni Błędowskiej. Wówczas jeszcze nie myślano o wykorzystaniu jej piasków do szkolenia sił zbrojnych. Przyjmuje się, że funkcję poligonu zaczęła pełnić w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku. W internetowych kompendiach wiedzy znaleźć można informację, że na początku I wojny światowej odbywał tu ćwiczenia batalion pomocniczy piechoty legionowej, przygotowując się do austriacko-rosyjskiej bitwy pod Krzywopłotami, stoczonej 17 i 18 XI 1914 roku. Kilka lat później, gdy Polska odzyskała niepodległość, teren ten zaczęła wykorzystywać do przeprowadzania ćwiczeń piechota i artyleria Okręgu Korpusu Nr V z Krakowa. Deutches Afrikakorps nadjeżdża Jak wynika ze wspomnień mieszkającego w Kluczach Wacława Rożniatowskiego, opublikowanych w jednym z przewodników po Ziemi Olkuskiej, przed 1939 r. odbywały się nad pustynią ćwiczenia lotnictwa wojskowego z Krakowa. Piloci ćwiczyli strzelanie do celu. Jeden z samolotów miał przyczepiony biały, płócienny rękaw, który stanowił cel do trafienia z innego samolotu. Przypuszczalnie wtedy na wzgórzu Czubatka (382 m n.p.m.) w Kluczach, zwanym też wzgórzem Jałowce, wzniesiona została dwukondygnacyjna ceglana budowla obserwacyjna, nakryta płaskim stropo-dachem. Budynek ten służył do obserwacji manewrów wojskowych. Właściwie równocześnie z wojskowymi, pustynią zainteresowali się krajoznawcy i popularyzatorzy turystyki. Co ciekawe, to że pustynia była miejscem ćwiczeń sił zbrojnych nie przeszkadzało w organizacji wycieczek, oczywiście z zachowaniem rozwagi. "Ważnym jest jeszcze, aby wycieczki na Pustynię Błędowską planować na niedziele i święta, gdyż w powszednie dnie służy pustynia jako teren wojskowych ćwiczeń" - pisał Wojciech Walczak wiosną 1938 r. na łamach miesięcznika "Ziemia". Zaledwie półtora roku później Pustynia Błędowska przejściowo znalazła się pod okupacją niemiecką. Na wzgórzu Dąbrówka (355 m n.p.m.) koło Chechła, wznoszącym się na północnym skraju pustyni, stanął dosłownie na skraju piasków biały schron obserwacyjny. To zupełnie inny obiekt niż ten zbudowany na wyniosłym wzgórzu Czubatka w Kluczach, którego zbocza stromo opadają ku pustyni. Co ciekawe, zarówno obiekt na wzgórzu koło Chechła, jak i ten na wzgórzu nad Kluczami nazywano potem niekiedy "bunkrem Rommla" lub Rommlówką. Legenda mówi, jakoby z tych schronów feldmarszałek Erwin Rommel, sławny potem dowódca Deutches Afrikakorps, miał obserwować ćwiczenia wojsk, podczas których sprawdzano, jak poradzą sobie czołgi i pojazdy opancerzone podczas ewentualnych walk w piaskach Sahary. Faktem jest, że część niemieckich oddziałów, głównie z 3. Dywizji Pancernej, przed wysłaniem do Afryki ćwiczyło na poligonach znajdujących się w granicach obecnej Polski, a więc koło Bornego Sulinowa i Orzysza. Natomiast na Pustyni Błędowskiej przeprowadzono próby wojskowych samochodów terenowych. Trudno chyba określić datę tych manewrów. Gdyby miał w nich osobiście wziąć udział Rommel, musiały by się odbyć przed jego przybyciem do Afryki, a więc przed 12 lutego 1941 roku. Choć może to wydawać się trudne do zrozumienia, to nawet w czasie II wojny światowej znajdowali się śmiałkowie, którzy nie bacząc na zagrożenie mieli odwagę zapuszczać się w niebezpieczne piaski błędowskie, by podziwiać zjawisko fatamorgany. Mieczysław Prom-Fiołek wspominał po latach: "Pewnego dnia czerwcowego 1942 roku, po długiej, wyczerpującej wędrówce, zmuszony byłem zanocować w odosobnionej zmurszałej chatynce, położonej tuż na wertepowiskach Błędowa. Gospodarze, zgrzybiali wiekiem i nędzą staruszkowie do późna w nocy opowiadali mi niesamowitą historię tej pustyni, jak i o pojawiających się »złowróżbnych znakach na niebie« w nieokreślonych odstępach czasu zwiastujących wojny, nieurodzaje, choroby i inne plagi". I tak Mieczysław Prom-Fiołek zauroczony tymi opowieściami, postanowił w któryś sierpniowy dzień wybrać się w głąb pustyni. Wysiłek opłacił się. Naraz na horyzoncie zaczęły się kształtować pasma lasów i pól, porozrzucane na polanach chałupy... Autor opisu nie wspomina tym razem ani słowem o kolumnach wrogich wojsk. Wojsko rezygnuje Po II wojnie światowej polscy żołnierze sprawdzili duży obszar piasków pustynnych pod kątem zalegających tam niewypałów i niewybuchów, ale penetrację prowadzono płytko. Obie części pustyni nadal służyły przez dziesięciolecia za poligon wojskowy, tym razem Polskim Siłom Zbrojnym. Najwidoczniej w Akademii Sztabu Generalnego ktoś uznał, że warto przeprowadzić tu symulację spodziewanej inwazji wojsk państw-stron Układu Warszawskiego... na pustynie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Jeszcze jesienią 1989 r., jak podawał magazyn "IMT", możliwe było tylko podejście na skraj pustyni, dalej wstęp był wzbroniony. W pewnym momencie Wojsko Polskie zrezygnowało z użytkowania południowej części pustyni, ograniczając się do jej północno-wschodniego fragmentu. W 1998 r. w użytkowaniu wojska było już tylko 2,4 km kw. W 1999 r. na pustyni odbyły się ćwiczenia oddziałów lotniczych i służb medycznych wojsk Paktu Północnoatlantyckiego. Pozorowano wtedy akcję ratunkową na terenie objętym klęską żywiołową. Z samolotu transportowego Herkules zrzucane były medykamenty, a helikopterem przewożono "rannych". Także w XXI wieku północna część pustyni wykorzystywana jest przez polskie formacje wojskowe, np. przez 18. Batalion Powietrznodesantowy z Bielska-Białej, którego żołnierze mieli okazję ćwiczyć tu skoki spadochronowe. Niewątpliwie, za sprawą długoletniej działalności wojska północna część Pustyni Błędowskiej zachowała charakter stepowy. Chociaż piaski zostały tam utrwalone przez trawy i krzewy, sam fakt użytkowania terenu przez żołnierzy sprawił, że las wyrósł tylko na obrzeżach północnej części pustyni. Ciąg dalszy nastąpi. Cała Pustynia Błędowska jest obecnie niedostępna do zwiedzania. 2 stycznia 2013 roku rozpoczęło się usuwanie drzew i krzewów prowadzone w ramach realizacji projektu "Czynna ochrona kompleksu priorytetowych siedlisk napiaskowych w obszarze Natura 2000 na Pustyni Błędowskiej" współfinansowanego przez Wspólnotę Europejską ze środków Instrumentu Finansowego LIFE+ oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na Pustyni Błędowskiej trwają prace saperskie i odkrzaczanie terenu. Z tego też powodu, decyzją wójta gminy Klucze, p. Kazimierza Ściążko, do końca grudnia 2013 roku wprowadzono bezwzględny zakaz wstępu na teren pustyni. O planach i projektach rekultywacji Pustyni Błędowskiej - w kolejnym odcinku. Tomasz Rzeczycki