Od dawna bocznica nie istnieje, a sporym fragmentem jej śladu prowadzi szosa Łazy-Niegowonice. Można przypuszczać, że bocznicą tą transportowano piasek, kto wie, czy nie na potrzeby huty szkła w Zawierciu? Spory apetyt na błędowskie piaski miało górnictwo węgla kamiennego, i to jeszcze w czasie przejściowego panowania Rosjan na tym obszarze. Piasek był jednym z najpowszechniejszych surowców używanych w kopalniach do zapełnienia pustek poeksploatacyjnych, co miało zapobiegać zapadaniu gruntu i szkodom górniczym. W 1910 r. powstało Towarzystwo Górniczo-Przemysłowe "Będzin-Olkusz". Jednym z głównych jego zadań miała być budowa normalnotorowych linii kolejowych z terenu dzisiejszego Sosnowca w rejon Olkusza i Kluczy, czy do Pustyni Błędowskiej. W 1913 r. na zlecenie tego Towarzystwa powstał projekt zbudowania linii kolejowej łączącej szyb "Ostatek" - wchodzący w skład kopalni "Renard" (późniejsza KWK "Stalin") - z okolicą wsi Klucze. Linia miała liczyć 42 km długości. Projekt, który przygotowała warszawska firma, zakładał budowę 54 obiektów inżynierskich, w tym trzech kamiennych mostów. Przewidywano budowę linii normalnotorowej z możliwością przebudowy na szerokotorową. Nie zrealizowano jej z powodu wybuchu Wielkiej Wojny w 1914 roku. Po wojnie nadal istniały plany eksploatacji Pustyni Błędowskiej. Jednak żadne z prywatnych przedsiębiorstw ich nie zrealizowało. Nie zrobiło tego Towarzystwo Eksploatacji Piasku z siedzibą w Czeladzi, jak również kolej piaskowa Towarzystwa "Hrabia Renard" nie dotarła w okolice Błędowa. Owszem, właściciele tej ostatniej kolei wespół z Towarzystwem Górniczo-Przemysłowym "Będzin-Olkusz" przymierzali się do eksploatacji piasku w okolicy Olkusza, ale w grę wchodziła Pustynia Starczynowska, położona między Olkuszem a Bukownem. W 1922 r. zawarta została nawet umowa z Zarządem Okręgowym Lasów Państwowych w Radomiu. W tym momencie możemy tylko snuć przypuszczenia, czy po ewentualnym podjęciu eksploatacji Pustyni Starczynowskiej sięgnięto by po piaski błędowskie, czy też nie. Wybuch II wojny światowej przekreślił te rachuby. Także Niemcom w trakcie ich krótkiego panowania nad pustynią nie udało się takich zamiarów sfinalizować. Fikcyjna magistrala Wkrótce po II wojnie światowej postanowiono, po raz kolejny, sięgnąć po zasoby piasku spoczywające między Kluczami a Błędowem. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów podjął 14 V 1946 r. uchwałę, w której zarezerwował dla potrzeb górnictwa węgla kamiennego tereny piaskonośne zajmujące powierzchnię 313,67 km kw., w tym Pustynię Błędowską o powierzchni 165,4 km kw. Badania geologiczne złoża przeprowadzono w latach 1946-1947. Należy zwrócić uwagę, że w literaturze funkcjonowało pojęcie tzw. Wielkiej Pustyni Błędowskiej, obejmującej znacznie szerszy teren, niż właściwa Pustynia Błędowska, licząca około 32 km kw. W 1956 r. zasoby Wielkiej Pustyni Błędowskiej szacowano na 2,5 mld m sześc. piasku. Ponieważ trudno sobie wyobrazić ile to jest dwa i pół miliarda metrów sześciennych, prościej będzie uzmysłowić sobie, że oznacza to 2,5 km sześc. piasku. W ówczesnej prasie znaleźć można propagandowe wzmianki na temat planowanego wykorzystania pustyni: "Jej piasek jest wyjątkowo potrzebny do zamułki niezbędnej przy wydobywaniu węgla - tłumaczył czytelnikom dziennikarz wrocławskiej gazety "Słowo Polskie" w numerze z 1 lipca 1948 roku. - Organizacja »Służba Polsce« podjęła pracę nad przeprowadzeniem z pustyni dróg do kopalń". Niedługo potem decyzją ministra górnictwa podjętą 7 IX 1950 r. powołane zostało Przedsiębiorstwo Materiałów Podsadzkowych Przemysłu Węglowego, które formalnie rozpoczęło działalność z początkiem następnego roku. Wydawało się, że zwiastuje to kres istnienia Pustyni Błędowskiej, jak domniemywał w kwietniu 1953 r. katowicki "Dziennik Zachodni": "Obecnie, sypkie piaski błędowskie (...) powędrowały w podziemia i czeluście kopalń, aby wypełnić swoją zwartą masą wyrobiska po węglu. I z biegiem czasu Pustynia Błędowska pozostanie tylko wspomnieniem w barwnej opowieści". Faktycznie, prorocze to były słowa, ale piszący je nie podejrzewał, że ostateczny cios zadadzą pustyni nie górnicy, lecz... leśnicy. Jak twierdzi Mariusz Furtek, współautor monografii polskich kolei piaskowych, skończyło się na planach pozyskiwania piasku do kopalń, po których pamiątką są mapy z zaznaczonym przebiegiem planowanej linii kolei piaskowej w stronę pustyni. W terenie nie uczyniono nic w tym kierunku. Za to jedna z linii kolei piaskowych w Górnośląskim Okręgu Przemysłowym potocznie nazywana była Magistralą Błędowską, co miało wyłącznie propagandowy wydźwięk. Trudno dzisiaj ustalić, kiedy podjęto fatalną w skutkach decyzję o zadrzewieniu pustyni. Nastąpiło to w czasach Polski Ludowej. W południowo-zachodniej części pustyni, czyli od strony Błędowa, w równych rzędach nasadzono sosnę zwyczajną, brzozę, a także olchę. Podobne plantacje sosny założono na całym wschodnim skraju południowej części pustyni, czyli od strony wsi Klucze. Po południowej stronie Białej Przemszy szczególnie ekspansywne okazały się wierzba piaskowa i wierzba ostrolistna, zwana kaspijską, roślina o bardzo silnym, rozbudowanym systemie korzeniowym, która utrwaliła lotne piaski. Analiza porównawcza zdjęć lotniczych Pustyni Błędowskiej pokazuje, że o ile jeszcze w 1958 r. zdecydowaną większość pustyni stanowiły lotne piaski, to od 1973 r. widać na fotografiach plantacje drzew i krzewów. Zdjęcie z 1987 r. pokazuje niemal całą pustynię pokrytą przynajmniej krzewami i trawami, nie wspominając rzecz jasna o terenach zalesionych na obrzeżach pustyni i o sosnowych młodnikach w jej wnętrzu. Istniały wtedy już tylko pojedyncze powierzchnie pozbawione roślinności po obu stronach Białej Przemszy. W 1992 r. doszło nawet do... pożaru na pustyni pod Kluczami. Dopiero w 1994 r. zaprzestano prowadzenia nasadzeń. Z formalnego punku widzenia tylko wąski pasek terenu wzdłuż rzeki Białej Przemszy o szerokości od 200 do 400 m, zajmujący w sumie 123 ha, jest w zarządzie Nadleśnictwa Olkusz . Północna część to poligon Czerwonych Beretów z Krakowa, a południowa część stanowi użytek ekologiczny w zarządzie starosty powiatu olkuskiego. Mając na uwadze zagrożenie pożarowe, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach zdecydowała się w 1998 r. ustawić na wzgórzu Czubatka w Kluczach, tuż obok ruin ceglanego schronu, wysoką, metalową wieżę obserwacyjną liczącą 34 metry. Nawiasem mówiąc, latem 2012 r. wieża została uszkodzona przez trąbę powietrzną. Bezdroża dla zuchwałych Wbrew pozorom to nie leśnicy są jedynymi "sprawcami" zarastania Pustyni Błędowskiej. W latach 1895-1897 w Kluczach wzniesiono fabrykę papieru, w której w 1930 r. oddano do użytku celulozownię. Produktem ubocznym jej działalności były śmierdzące odpady, które najpierw spuszczano do Białej Przemszy, a potem zaczęto rurociągami tłoczyć w piaski Pustyni Błędowskiej, użyźniając je w ten sposób i wzbogacając o materiał biologiczny, co ułatwiało ekspansję roślinności. Rośliny skorzystały także w drugiej połowie XX wieku na... obniżeniu poziomu wód gruntowych. Jak to możliwe? Skutkiem wzmożonej eksploatacji rud cynku i ołowiu w okolicy Olkusza wyschły okoliczne strumienie, teren w nocy zaczął się bardziej wychładzać, co powodowało intensywne osiadanie rosy. Na to tylko czekały rośliny sucholubne, które przygotowywały przedpole kolejnym gatunkom. Dolina Białej Przemszy zaczęła przypominać może nie dżunglę, ale wręcz oazę gęstej roślinności. Kiedy na początku XXI w. próbowałem zorganizować spływ pontonem przez Pustynię Błędowską, okazało się to niemożliwe. Przewalone przez rzekę kłody drzew skutecznie uniemożliwiły realizację pomysłu. Tuż poniżej Pustyni Błędowskiej znajdują się Bagna Błędowskie, gdzie tuż nad Białą Przemszą spotkać można pokrzywy znacznie wyższe od człowieka. Przez pierwsze lata po upadku komunizmu praktycznie nie było większego zainteresowania pustynią. Pionierem popularyzacji tego osobliwego zakątka stał się Andrzej Stróżecki, prezes oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Zawierciu, który w 1997 r. wyznakował żółty szlak turystyczny przez południową część Pustyni Błędowskiej - z Dąbrowy Górniczej Błędowa do ul. Rudnickiej w Kluczach. Znaki szlaku wymalowane zostały na młodych sosenkach. Wielokrotnie wędrowałem tym szlakiem zarówno w dzień, jak i podczas nocnych przemarszów przez pustynię. Naprawdę niesamowicie łatwo było zboczyć ze szlaku i zmylić orientację. O ile w lesie są jeszcze jakieś ścieżki, to na pustyni brak było jakichkolwiek punktów orientacyjnych - tylko podobne do siebie sosny wyrastające prosto z piasku. Jedynie kominy zakładów papierniczych w Kluczach mogły służyć za wskazówkę orientacyjną w przypadku wędrówki na wschód. Nocne wyprawy na pustynię ułatwił Komunikacyjny Związek Komunalny GOP, który swego czasu wprowadził nocne kursy autobusów linii 806 z zajezdni w Dąbrowie Górniczej Gołonogu do Błędowa. To chyba fenomen pustyni sprawił, że peryferyjna dzielnica, oddalona 20 km od centrum miasta, posiada nocne połączenia autobusowe. Nawiasem mówiąc w rozkładzie jazdy linii 806 występuje istne kuriozum. Otóż tylko we wrześniu i październiku autobus ten jeździ w niedziele wg rozkładu sobotniego, przewidującego więcej kursów. Dlaczego? Ano właśnie z powodu grzybiarzy przyjeżdżających wtedy licznie na pustynię. Brzmi zabawnie? Ależ to nie poszukiwacze metalu czy pasjonaci historii, lecz właśnie grzybiarze stanowią najpoważniejszą grupę osób odwiedzających to miejsce późnym latem i jesienią. Pamiętam z pierwszego roku studiów zabawny epizod. Gdy jeden z wykładowców na początkowych zajęciach dowiedział się, że pewna studentka pochodzi z Dąbrowy Górniczej Błędowa, domagał się od niej, aby koniecznie pokazała, w którym miejscu rośnie najwięcej grzybów. Zimą, gdy trudno liczyć na grzyby, wzgórze Czubatka w Kluczach wykorzystywali narciarze-amatorzy, a jego stromizna nadaje się by zbudować tam małą skocznię narciarską. Za sprawą rozwoju motoryzacji piaszczyste bezdroża upodobali sobie "kładziarze", motocykliści i posiadacze samochodów terenowych, prowadząc tu próby wytrzymałości swoich maszyn. Warto wspomnieć kilka słów o działaniach przyrodników. Pierwsze projekty utworzenia rezerwatu przyrody powstały w 1956 r., ale aż do 1990 r. przeszkodą było funkcjonowanie poligonu. Dopiero wtedy wojsko zgodziło się, aby południową część pustyni objąć ochroną. W lipcu 1995 r. utworzono tam użytek ekologiczny o powierzchni 6,83 km kw. Zanim do tego doszło, przedstawiciele dyrekcji ZJPK woj. katowickiego w Krakowie, w tamtejszej jednostce wojskowej, podpisali porozumienie stanowiące, iż ochrona części południowej nie będzie kolidowała z działaniami wojska. Pochodzący z zachodniego Tadżykistanu profesor Uniwersytetu Śląskiego w Sosnowcu Ojmahmad Rahmonow - badacz Pustyni Błędowskiej - na początku XXI w., na łamach tygodnika "Gość Niedzielny" - w jednej z wypowiedzi prasowych - wyraził nieco radykalne stanowisko: "Na dobrą sprawę, pustynię należałoby ogrodzić i dopuszczać tylko naukowców". Plany pisane na piasku Rozpaczliwe próby ratowania pustyni datują się od jesieni 1997 r., kiedy to ówczesny Zespół Jurajskich Parków Krajobrazowych woj. katowickiego w Dąbrowie Górniczej, dokonał próbnego odlesienia niewielkiego wycinka pustyni o wymiarach 20×50 metrów. Rozpisano nawet przetarg na odlesienie większego areału, ale nie doszło wtedy do realizacji zamysłu. Latem 1998 r. stało się jasne, że woj. katowickie zostanie zlikwidowane, a jego teren podzielony między nowe województwa, w tym i woj. małopolskie - w którego skład weszła większa część pustyni. W 1999 r. dyrekcja Zespołu Jurajskich Parków Krajobrazowych w Krakowie szacowała, że ewentualne odlesienie części pustyni kosztowałoby 9 milionów dolarów. Brano wtedy pod uwagę północną część pustyni, czyli tą wykorzystywaną przez wojsko i mniej zarośniętą. Rozważano pomysł, aby zebrać wierzchnią warstwę grubości 30 cm na powierzchni 4 km kw., czyli jakieś 1,2 mln m sześciennych. Uzyskano by w ten sposób masę piasku, 48 razy większą niż Kopiec Wyzwolenia w Piekarach Śląskich! Dyrekcja krakowskiego ZJPK złożyła wnioski o dofinansowanie projektu do różnych instytucji, w tym do Ministerstwa Środowiska i Komitetu Badań Naukowych. Spotkano się z odmowami, motywowanymi brakiem możliwości wyłożenia tak znacznej sumy pieniędzy. Zwolennicy odlesienia pustyni zdawali sobie sprawę, że na samej wycince drzew i wyrwaniu korzeni sprawa się nie skończy. W piaskach błędowskich utonęły setki, a może tysiące ton pocisków, bomb lotniczych i innych szczątków arsenału wojskowego. Należało więc zabrać się do odminowania terenu. Wśród mieszkańców podbłędowskich wiosek żywa była pamięć o czterech chłopcach, którzy około 1979-1980 roku zginęli w lesie koło Chechła, trafiając na niewybuch. Znamienne jest, że równocześnie sondowano możliwość odwrotnego, kuriozalnego i zupełnie absurdalnego pomysłu. Pod koniec XX w. wojewoda małopolski chciał, aby na pustyni wyznaczyć miejsce do niszczenia niewypałów, ale dyrekcja krakowskiego ZJPK przytomnie nie wyraziła na to zgody. A ludzie dalej chodzili po pustyni tam gdzie chcieli. Mało kogo odstraszały walające się powszechnie resztki zardzewiałego żelastwa. Plany odlesienia i odminowania pustyni odsuwane były z roku na rok z uwagi na brak środków finansowych na ten cel. W 2007 r. władze gminy Klucze podjęły rozmowy z dyrekcjami elektrociepłowni w Tychach i Krakowie proponując im, by te wykarczowały rosnące na pustyni drzewa i krzewy, a potem wykorzystały je na opał. Okazało się, że nie tędy droga. W latach 2009-2012 zrealizowano program "Ochrona mozaiki siedlisk przyrodniczych w zlewni rzeki Białej Przemszy", przeprowadzony dzięki staraniom Zespołu Parków Krajobrazowych woj. śląskiego w Będzinie. W ramach programu wykonano m.in. wycinkę drzew, odsłaniając murawy napiaskowe zagrożone zarastaniem na terenie Pustyni Błędowskiej, na skromnej powierzchni 0,37 km kw. W 2011 i 2012 r. na odlesionym terenie wypasane były... kozy, które wyżerały pędy odrastających roślin. Pod koniec ich bytności w 2012 r. stado trzeba było wręcz dokarmiać, bo brakowało pokarmu roślinnego. Przed wypasem kóz, w 2010 r. przeprowadzono odminowanie zachodniego fragmentu skraju Pustyni Błędowskiej, czyli w granicach woj. śląskiego. Zajęła się tym prywatna firma, a następnie wezwani przez policję saperzy. W sierpniu 2010 r. prasę obiegła informacja, że prowadząc odminowanie znaleziono stukilogramową bombę lotniczą, 19 sztuk pocisków moździerzowych, a także 2 sztuki innych pocisków. Arsenał w wydmach Nieco później podjęto działania na terenie pustynnym małopolskiej gminy Klucze. Gminie udało się pozyskać niemałe fundusze ze źródeł zagranicznych na projekt o nazwie "Czynna ochrona kompleksu priorytetowych siedlisk napiaskowych (6120, 2330) w obszarze Natura 2000 na Pustyni Błędowskiej". Zdecydowano się odminować i odlesić około 4 km kw., ale - podkreślmy to - tylko w południowej części Pustyni Błędowskiej, a więc tej bardziej zarośniętej lasem i nie użytkowanej obecnie przez wojsko. Gmina Klucze ogłosiła przetarg, którego zwycięzcą zostało Konsorcjum Pustynia, składające się z firm: Proton-Archeo z Krzeszowic oraz ZHU Kontur z Bukowna. Umowę podpisano 22 II 2012 roku. Zadaniem zwycięzcy było zbadanie wyznaczonej powierzchni pustyni za pomocą pomiarów georadarowych, elektrooporowych i magnetycznych, w celu znalezienia niewypałów i niewybuchów oraz innego złomu, a także unieszkodliwianie znalezisk we współpracy z saperami. Prace w terenie zaczęły się w maju zeszłego roku. W związku z tym wójt gminy Klucze wprowadził zakaz wstępu na pustynię. Jeszcze przed końcem maja, po kilkunastu dniach działania, plonem pracy saperów było znalezienia 200 niewybuchów i niewypałów. Kolejnym etapem objętym umową było odkrzaczanie i odlesianie. Usuwanie drzew i krzewów na małopolskim terenie południowej części Pustyni Błędowskiej rozpoczęło się 2 I 2013 roku. Zajął się tym Zakład Budowlano-Montażowy "Polbud" Piątek i Ptak Spółka Jawna. Prace mają się zakończyć w 2013 roku. Nieprawdziwa pustynia ma choć częściowo stać się terenem lotnych piasków i wędrujących wydm. Tyle, że już nie na obszarze 32 km kw., lecz zaledwie 4 km kwadratowych. Wydaje się, że na przestrzeni ostatnich lat w szeregu działań, które zmierzają do reanimacji zanikającej pustyni trochę zapomniano o ochronie dziedzictwa historycznego tego terenu. Obiekt na wzgórzu Czubatka w Kluczach padł ofiarą wandali. Pamiętam, jak jeszcze pod koniec XX w. można było wejść po schodach na jej pierwsze piętro. Potem ktoś zniszczył schody, w końcu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, z powodu zagrożenia bezpieczeństwa wydał nakaz rozbiórki, wykonany w roku 2006. Nie lepszy los spotkał schron obserwacyjny na skraju piasków w Chechle. Schron został rozebrany w 2007 r., pozostały jedynie grube elementy betonowe. Ponoć gdzieś w głębi pustyni istnieją jeszcze inne fortyfikacje. Jak twierdzi Rafał Jaworski z Urzędu Gminy Klucze: - Zachowały się również dwa "bunkry" - jeden w części południowej, drugi w pasie środkowym, w pobliżu Białej Przemszy. Trzeci, częściowo osunął się (osunięcie ściany frontowej i narożników), a potem, decyzją Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego został rozebrany ze względów bezpieczeństwa (prawdopodobnie w 2009 r.). Na koniec wypada zastanowić się nad tym, czy Błędowska jest prawdziwą, czy też nieprawdziwą pustynią. Pod względem klimatycznym - nie. Średnia roczna suma opadów wynosi tu około 700 mm, podczas gdy na Pustyni Gobi 107 mm, na Saharze 21 mm, a na Atacamie 3 mm. Tamte pustynie istnieją niezależnie od działalności ludzkiej. Błędowska odwrotnie - stworzona została przez ludzi i teraz ludzkim wysiłkiem przywraca się jej pustynne oblicze. Gdyby zaprzestać jakiejkolwiek ingerencji ludzkiej, w połowie XXI wieku rósłby tu świeży chrobotkowy bór...