Polenlagry istniały głównie na Śląsku i Opolszczyźnie. Takich obozów było kilkadziesiąt - na pewno ponad 20. W sumie w ciągu kilku lat przeszło przez nie kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Prokuratorzy IPN przejrzeli tysiące archiwalnych dokumentów i przesłuchali kilkuset świadków, m.in. byłych więźniów tych obozów. Zgromadzony w śledztwie materiał potwierdził, że przetrzymywanie i dręczenie Polaków w obozach, zmuszanie ich do niewolniczej pracy oraz opisywane przez świadków przypadki zabójstw, były zbrodniami przeciwko ludzkości lub wojennymi. Nie udało się jednak wykryć ich bezpośrednich sprawców. - Świadkowie opisywali wiele przypadków znęcania się, śmiertelnego pobicia czy zastrzelenia więźniów. W części przypadków znane są personalia ofiar. Nie udało się jednak dociec, kto konkretnie był sprawcą tych zbrodni - wyjaśniła dziś naczelnik pionu śledczego katowickiego IPN, prok. Ewa Koj. Jej zdaniem, śledztwo, choć umorzone, miało olbrzymią wartość dokumentacyjną i historyczną. Zgromadzone materiały porządkują i rozszerzają wcześniejsze ustalenia i publikacje na ten temat. Wielu pokrzywdzonych - byłych więźniów Polenlagrów - wciąż żyje. Śledczym zależy, aby informacja o umorzeniu dochodzenia dotarła do jak największej grupy osób, których zeznania mogłyby coś wnieść do sprawy. Pokrzywdzeni mogliby wówczas wnieść zażalenie, stanowiące podstawę do kontynuowania dochodzenia. W toku śledztwa udało się udokumentować zarówno przypadki zbrodni (przez zastrzelenie lub pobicie), jak i znęcania się nad więźniami. Polacy w obozach byli bici, kopani, zmuszani do długotrwałego siedzenia na śniegu i mrozie, otrzymywali głodowe racje żywnościowe. Nie udało się ustalić, ile dokładnie osób zginęło lub zmarło z wycieńczenia. Akcje wysiedlania polskich rodzin były prowadzone na całym obszarze Polski, włączonym w czasie II wojny światowej do Niemiec. Polaków deportowano do Generalnej Guberni, szybko doprowadzając do jej przeludnienia. Ponieważ planowano np. osadzenie w prowincji górnośląskiej Niemców m.in. z Bukowiny, trzeba było wysiedlić kilkakrotnie większą liczbę Polaków. Kierowano ich (także dzieci) do prac przymusowych, obozów koncentracyjnych lub właśnie Polenlagrów. Z ustaleń śledztwa wynika, że Polenlagry, pomyślane początkowo jako obozy przejściowe, w rzeczywistości stały się - niejako automatycznie - stałym miejscem przymusowego pobytu dla wysiedlonej ludności polskiej. Obok wysiedlonych rodzin więziono tam też osoby, które odmówiły podpisania niemieckiej listy narodowościowej, aresztowane w czasie akcji odwetowych za udział członków rodziny w ruchu oporu oraz samotne dzieci, których rodzice zostali aresztowani za działalność patriotyczną. Do największych obozów należał Polenlager w Gorzyczkach na Śląsku, przez który przeszło ok. 20 tys. osób. Przeciętny stan dzienny więźniów w mniejszych obozach wynosił ok. 200 osób, w większych nawet 2 tys. Zeznania świadków, którzy byli więzieni w Polenlagrach, potwierdziły zarówno nieludzkie warunki, w jakich przetrzymywano tam Polaków, jak i przypadki morderstw i znęcania się nad więźniami. Jednak z uwagi na długi czas, jaki upłynął od tamtych wydarzeń, stan zdrowia pokrzywdzonych oraz towarzyszące sprawie emocje, ich relacje były często nieprecyzyjne. Świadkowie, którzy przeszli przez kilka obozów, nie potrafili np. rozgraniczyć warunków pobytu w poszczególnych z nich. Polenlagry znajdowały się m.in. w Kochłowicach, Siemianowicach Śląskich, Katowicach Ligocie, Orzeszu, Boguminie, Frysztacie, Petrowicach (te trzy miejscowości dziś należą do Czech), Lyskach k. Rybnika, Pszowie, Czechowicach-Dziedzicach, Raciborzu, Pogrzebieniu, Beneszowie, Korfantowie, Otmuchowie, Kietrzu, Gliwicach, Rybniku, Żorach, Gorzycach, Gorzyczkach, Zawiści i Królewskiej Hucie. Pierwsze śledztwo w tej sprawie były prowadzone po II wojnie światowej, jednak w 1974 r. zostało zawieszone. IPN wznowił postępowanie w styczniu 2003 r. Główni sprawcy zbrodni - przywódcy III Rzeszy - zostali osądzeni w tzw. procesach norymberskich przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym oraz przed amerykańskimi trybunałami okupacyjnymi.