Nie ma też mowy o tuszowaniu sprawy prokuratorów, wśród których był późniejszy szef policji Konrad Kornatowski - wynika ze śledztwa. Informację o umorzeniu tego postępowania, podaną przez serwis tvp.info, potwierdziła w czwartek naczelniczka pionu śledczego w katowickim IPN Ewa Koj. Informacja o rzekomym udziale Kornatowskiego w tuszowaniu zbrodni komunistycznej pojawiła się w 1991 roku w tzw. raporcie Rokity, który był sprawozdaniem działającej w latach 1989-1991 sejmowej komisji, badającej zbrodnie MSW z lat 80. O sprawie zrobiło się jednak głośno na początku 2007 roku, gdy Kornatowski został komendantem głównym policji. W czerwcu 2007 r. IPN wszczął śledztwo. Sam szef policji od początku podkreślał, że nie brał udziału w tuszowaniu sprawy. Zaznaczył też, że miał z nią związek jedynie poprzez udział w oględzinach i sporządzenie z nich notatki. Przypomniał, że ani on, a ani lekarz nie zauważyli na ciele Wądołowskiego obrażeń, które wskazywałyby na śmiertelne pobicie. Bardzo istotne znaczenie w śledztwie IPN miała opinia biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej i Toksykologii Sądowo - Lekarskiej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Ustalili oni ponad wszelką wątpliwość, że przyczyną śmierci Wądołowskiego była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa w związku z zawałem mięśnia sercowego. Dla IPN ogromnym zaskoczeniem był fakt, że tkanki Wądołowskiego zachowały się do dzisiaj. Prowadzący śledztwo prok. Michał Skwara zwrócił się do Akademii Medycznej w Gdańsku z prośbą o przekazanie wszystkiego, co jest związane z Wądołowskim. Spodziewał się wyłącznie dokumentów, okazało się, że były też tkanki, przechowywane przez te lata w formalinie. Skwara powiedział, że postępowanie nie tylko nie potwierdziło, że Wądołowski został pobity, ale też sugestii, że prokuratorzy mieliby nie dopełnić obowiązków. - Zrobili wszystko, co do nich należało - zaznaczył prokurator. W kwietniu 2009 r. warszawski sąd apelacyjny prawomocnie orzekł, że Rokita ma przeprosić Kornatowskiego za zarzucenie mu, jakoby w latach 80. brał udział w tuszowaniu zabójstwa. Wądołowski został zatrzymany za kradzież kury z kurnika trójmiejskiego kolejarza. Według wersji milicjantów, zatrzymano go w trakcie libacji alkoholowej 21 października 1986 r. Bliscy mężczyzny twierdzili jednak, że został przez milicjantów brutalnie pobity, a sprawę zatuszowano. Decyzja o umorzeniu sprawy nie jest jeszcze prawomocna. Jak na razie nikt z rodziny Wądołowskiego jej nie zaskarżył.