Zdaniem Pięty Jan Matejko - poza słynnym "Hołdem pruskim" namalował również "Hołd ruski", na którym malarz przedstawił wydarzenie z początku XVII wieku. "Czy to prawda, że obraz ten zalega w magazynach Muzeum Narodowego? Kiedy i w jaki sposób dzieło to zostanie wyeksponowane i nagłośnione?" - pytał w piśmie skierowanym do ministerstwa kultury. Historia kłopotliwego obrazu "29 października 1611 r. przez Krakowskie Przedmieście w Warszawie przeszedł niezwykły pochód. W karecie wieziono wówczas w charakterze jeńca cara Wasyla Szujskiego i jego rodzinę. Na Zamku Królewskim hetman Stanisław Żółkiewski powierzył ich Zygmuntowi III Wazie" - pisali na łamach "Rzeczpospolitej" Cezary Gmyz i Antoni Trzmiel. "Car złożył polskiemu królowi pokłon do ziemi, całując czubki własnych palców, jego brat Dymitr uderzył czołem w posadzkę, a najmłodszy kniaź Iwan trzykrotnie bił czołem w podłogę, zanosząc się płaczem" - czytamy w artykule "Zapomniana rocznica triumfu".Artysta, który przyszedł na świat dwa wieki później, postanowił nawiązać do tego wydarzenia w swoim szkicu olejnym, zatytułowanym "Carowie Szujscy na sejmie warszawskim" (tutaj zobaczysz obraz). Jak podkreśla resort kultury, to właśnie o to dzieło prawdopodobnie chodziło posłowi PiS. Ministerstwo zaznacza, że obraz nie jest ukrywany w magazynach. Praca ta należy do zbiorów Muzeum Narodowego, eksponowanych w Domu Jana Matejki przy ul. Floriańskiej. "Carowie Szujscy na sejmie warszawskim" to jeden z ostatnich obrazów namalowanych przez artystę. W 1893 roku - rok po "Carach" - artysta zmarł. "Ranga miejsca nie jest wystarczająca" Poseł Pięta - w rozmowie z "Wprost" twierdzi, że jego informacje o ukrywaniu obrazu w magazynach nie były pewne, dlatego sformułował je w formie pytania do ministra kultury. Podkreśla jednak, że ranga krakowskiego muzeum nie jest wystarczająca, a "decyzja ministerstwa, by obrazu nie eksponować w lepszym miejscu, ma związek ze skarłowaceniem myślenia obecnych władz i ich ugodową polityką wobec Rosji". Polityk twierdzi, że Bronisław Komorowski "nie dba wystarczająco o patriotyczną edukację społeczeństwa". Jego zdaniem ta sytuacja nie powinna dziwić, skoro "nasycenie jego kancelarii agentami służb specjalnych oraz osobami szkolonymi w ZSRR jest bardzo duże" - czytamy we "Wprost". EKM POLECAMY:Więcej o klęsce Rosjan pod Kłuszynem w 1610 roku i zajęciu Moskwy przez Żółkiewskiego przeczytasz TUTAJ.