W czwartek w siedzibie PAP odbyła się telekonferencja "Dokumenty archiwalne w sprawie Katynia" z udziałem polskich i rosyjskich historyków oraz archiwistów. Tematem spotkania była sprawa dokumentów, które po odtajnieniu mogłyby zostać przekazane stronie polskiej. O możliwości ich przekazania poinformował 28 kwietnia prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, który powiedział, że w archiwach rosyjskich istnieją dokumenty dotyczące Katynia, które jeszcze nie zostały przekazane Polsce. Jak zapewnił, polecił już przeprowadzenie stosownych procedur i przekazanie tych materiałów stronie polskiej. Zdaniem jednego z panelistów, historyka i politologa PAN prof. Wojciecha Materskiego, jednym z najważniejszych oczekiwań ze strony polskiej jest udostępnienie przez władze Rosji tzw. białoruskiej listy katyńskiej. Chodzi o los 3870 Polaków, którzy zostali zamordowani na podstawie decyzji sowieckiego Politbiura z 5 marca 1940 r. "Lista ta byłaby nie tylko uzupełnieniem poważnej luki w wiedzy o zbrodni katyńskiej, ale także rzeczą ogromnej wagi dla rodzin pomordowanych, którzy do tej pory nie wiedzą, gdzie są zwłoki ich krewnych" - powiedział Materski, który działa także w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych. Według dotychczasowych przypuszczeń polskich historyków, osoby z listy białoruskiej NKWD zamordowało najprawdopodobniej w więzieniu w Mińsku i zakopało w pobliskich Kuropatach wraz z ciałami innych ofiar stalinizmu. Wśród innych ważnych dokumentów, które - według polskich historyków - Rosja mogłaby przekazać Polsce, są m.in. akta śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej prowadzonego w latach 1990-2004 przez rosyjską Główną Prokuraturę Wojskową i umorzonego we wrześniu 2004 r. Jak powiedział inny uczestnik konferencji, doradca naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych dr hab. Władysław Stępniak, w śledztwie tym, które zgromadziło 183 tomów akt, jest wiele ważnych dla wyjaśnienia zbrodni katyńskiej dokumentów. Przypomniał, że śledztwo to zostało utajnione wraz z postanowieniem o jego umorzeniu. - Ważne są także teczki personalne prawie 22 tys. polskich jeńców zamordowanych w 1940 r. przez NKWD, i które - jak przypuszczamy - zachowały się w rosyjskich archiwach - zaznaczył Stępniak. W odpowiedzi dyrektor Rosyjskiego Państwowego Archiwum Historii Socjalno-Politycznej Oleg Naumow poinformował, że uzyskanie takiej listy jest dla rosyjskich archiwistów bardzo trudne. Tłumaczył, że system archiwów Rosji jest zbiurokratyzowany i nie jest w nim łatwo, wśród setek tysięcy dokumentów o zbrodniach reżimu stalinowskiego, odnaleźć poszukiwanych dokumentów. - Ponadto bardzo ciężko znaleźć czarnego kota w czarnym pokoju, jeżeli go tam nie ma - mówił. Jednocześnie Naumow zapewnił, że podległe mu archiwa są całkowicie otwarte dla polskich badaczy. Nawiązując do wypowiedzi prezydenta Midwiediewa Naumow zastrzegł, że nie wie, o jakie dokumenty w sprawie zbrodni katyńskiej może chodzić. - O to trzeba pytać prezydenta - powiedział. Prof. Materski powiedział, że z dotychczasowych informacji strony rosyjskiej wynika, że prezydent Miedwiediew, deklarując chęć przekazania Polsce nieznanych jeszcze dokumentów katyńskich, nie miał na myśli listy białoruskiej. - Przypuszczamy, że tym razem chodzi o jakieś drobniejsze dokumenty - ważne, ale nie przełomowe dla polskich historyków - powiedział. Podczas dyskusji o dokumentach katyńskich wypłynęła sprawa losu radzieckich jeńców wojennych z lat 1919-1920. - Rosja oczekuje od Polski, by na prawach wzajemności przekazała dokumenty, m.in. dotyczące losów rosyjskich jeńców wojennych z wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r. - powiedział członek Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych prof. Gienadij Matwiejew, kierownik Katedry Historii Południowych i Zachodnich Słowian Uniwersytetu w Moskwie. Jak podał, strona rosyjska szacuje, że w obozach zginęło od 28 tys. do 80 tys. Rosjan.