W środę Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu na publicznej rozprawie ponownie zbada rosyjskie śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. O jego nierzetelność oskarża władze Rosji 15 krewnych ofiar NKWD z 1940 r. Skarżący, których wspiera polski rząd, uważają, że Rosja nie dokonała należytej kwalifikacji prawnej zbrodni katyńskiej, nie ustaliła jej sprawców i nie wyciągnęła wobec nich konsekwencji. Skargę katyńską rozpatrzy 17 sędziów Wielkiej Izby Trybunału, którzy ostateczny wyrok w tej sprawie ogłoszą najprawdopodobniej pod koniec bieżącego roku. PAP: - Po co Polsce walka z Rosją o zbrodnię katyńską w Trybunale Praw Człowieka? Dr Patrycja Grzebyk: - Zbrodnia katyńska doskonale pokazuje, że jeżeli zbrodnia wojenna nie jest wyjaśniona, to zawsze będzie przedmiotem konfliktu między narodami. Dlatego tak często się mówi, że sprawiedliwość jest warunkiem tego, żeby mógł zaistnieć pokój. Europejska Konwencja Praw Człowieka, która powstała po II wojnie światowej, miała przyczynić się do budowania pokojowych stosunków. Dlatego właśnie nie można nie wyjaśniać zbrodni katyńskiej, która nadal ciąży na polsko-rosyjskich relacjach. - Niektórych może to drażnić, że ciągle ten Katyń i Katyń, że za kilkadziesiąt lat nadal będziemy wracać do kwestii katyńskiej. Ale niewyjaśnione zbrodnie zawsze będą ciążyć na naszych relacjach i spowodują, że nigdy nie będziemy żyć w przyjaźni. Chodzi o powiązanie trzech fundamentalnych dla europejskiego porządku prawnego wartości: prawdy, sprawiedliwości i pokoju. I w sprawie katyńskiej zależy nam na pełnym uznaniu prawdy historycznej oraz na wymierzeniu sprawiedliwości, co w konsekwencji ma przyczynić się do budowy pokoju. - Poza tym chodzi o ustalenie prawdy. Proszę się zastanowić, skąd my tak dużo wiemy o zbrodniach nazistowskich? Otóż był proces norymberski, przy którego okazji zebrano wiele materiałów dowodowych. Tymczasem brak procesu sądowego w sprawie zbrodni katyńskiej pozwala na sytuację, że Rosja za 20, 30 czy za 100 lat może powiedzieć: "Przepraszamy, ale w sprawie Katynia nie było wyroku sądu ani krajowego, ani międzynarodowego. O jakiej zbrodni mówicie? Gdyby była zbrodnia, to byłaby osądzona". W komentarzach dotyczących skargi katyńskiej często pojawia się przekonanie, że w całej tej sprawie chodzi o rozstrzygnięcie odpowiedzialności Rosji za zbrodnię katyńską. - To błąd. To bardzo ważne, by pamiętać, że Trybunał nie ocenia, czy i dlaczego Związek Radziecki dopuścił się zbrodni katyńskiej. Strasburscy sędziowie badają, czy obecna Rosja robi wszystko, żeby wyjaśnić okoliczności śmierci polskich ofiar NKWD z 1940 r. i czy w sposób odpowiedni, humanitarny traktuje ich krewnych. - Dlaczego kwalifikacja Katynia jako zbrodni wojennej jest istotna w postępowaniu w sprawie skargi katyńskiej przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka? - Gdy weźmiemy pod uwagę orzeczenia Trybunału w Strasburgu dotyczące zbrodni, których wyjaśnienia szczególnie żąda opinia publiczna, to wynika z nich, że państwa ratyfikujące konwencję praw człowieka powinny być zainteresowane ich wyjaśnieniem. W przypadku zaś zbrodni wojennej, jaką był mord NKWD na polskich obywatelach w 1940 r., czyli jednej z najpoważniejszych zbrodni prawa międzynarodowego, państwo ma wręcz bezwzględny obowiązek wyjaśnienia wszystkich jej okoliczności, w tym ustalenia jej sprawców. Tymczasem władze Rosji, co zarzucają im krewni ofiar, nie dochowało obowiązku przeprowadzenia skutecznego śledztwa w tej sprawie. - Gdyby zbrodnia katyńska była - jak twierdzą Rosjanie - zwykłym przestępstwem, to być może w grę wchodziłoby jego przedawnienie. Można byłoby powiedzieć, że minęło już sporo czasu i dalsze zajmowanie się tym niczemu nie służy. Ale jeżeli mówimy, że jest to zbrodnia wojenna, a dla nas ta kwalifikacja jest oczywista, a więc skoro jest to jedna z najpoważniejszych zbrodni prawa międzynarodowego, to władze Rosji muszą ją skutecznie wyjaśnić. - Kwalifikacja prawna zbrodni katyńskiej jako zbrodni wojennej nie jest jednak kontrowersyjna. Zgadzają się z tym i rosyjscy prawnicy międzynarodowi, i nawet rosyjski sędzia Trybunału, którego opinia na ten temat znajduje się w wyroku z 16 kwietnia 2012 r. Natomiast kontrowersyjne jest to, co rosyjski rząd sugeruje w Strasburgu, że nie są znane losy ofiar polskich jeńców wojennych, tak jakby oni zaginęli, jakby może jeszcze gdzieś włóczyli się po lasach. To jest obraźliwe i pokazuje butę rosyjskich władz. - Rosjanie, po pierwsze, nie mogą argumentować, że nie mają obowiązku wyjaśniania okoliczności zbrodni katyńskiej, a - po drugie - nie mogą zaprzeczać oczywistym historycznym faktom, które potwierdzają dokumenty najwyższych sowieckich władz. Rosjanie muszą w końcu potwierdzić coś, co jest oczywiste dla wszystkich, i nie obrażać rodzin ofiar. Jak oceniać pierwszy wyrok siedmioosobowej izby Trybunału z 16 kwietnia 2012 r.? Krewni ofiar NKWD złożyli po nim odwołanie do Wielkiej Izby Trybunału, czyli 17 sędziów, których wyrok będzie ostateczny. - Byłam zaskoczona, że już w tym pierwszym wyroku padły słowa o zbrodni wojennej. Trzeba pamiętać, że Europejski Trybunał Praw Człowieka orzeka tylko na podstawie konwencji, a w niej przecież nie ma definicji zbrodni wojennej. One znajdują się w dokumentach z zakresu międzynarodowego prawa humanitarnego lub międzynarodowego prawa karnego. Dlatego zrozumiała jest argumentacja Rosjan, którzy mówią, że strasburski Trybunał nie ma prawa rozstrzygać, czy dana zbrodnia była zbrodnią wojenną, czy też nie. Bo na podstawie czego? Definicji w konwencji przecież nie ma. - Trybunał w Strasburgu to nie jest Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze, który bierze pod uwagę wszystkie źródła prawa międzynarodowego. Z drugiej strony było już sporo wyroków strasburskich sędziów, którzy analizowali konkretne przepisy prawa międzynarodowego, humanitarnego lub karnego, i kwalifikowali zbrodnię jako zbrodnię przeciwko ludzkości lub jako zbrodnię wojenną. Pamiętajmy, że jednak w przypadku skargi katyńskiej sędziowie wcale tego nie muszą robić. - Z drugiej strony Trybunał dowiódł wiele razy, że może wypowiadać się na ten temat. Polska strona zresztą też może powiedzieć, że nie chodzi o kalifikację prawną, ale po prostu o stwierdzenie faktu oczywistego z punktu widzenia prawa międzynarodowego. - Bo to jest tak, jakby zastanawiać się, czy podczas Holokaustu doszło do jakiegoś przestępstwa. Każdy byłby oburzony taką dywagacją. Zbrodnia katyńska to była zbrodnia wojenna i już. Tu nie ma o czym dyskutować, nie ma co rozważać. To jest tylko stwierdzenie pewnego historycznego faktu i tyle. - Warto jednak podkreślić, że wyrok Trybunału z 16 kwietnia 2012 r. był ogromnym sukcesem Polski. Rosjanie go, niestety, świetnie rozegrali, ponieważ tuż przed jego ogłoszeniem poszła w Rosji kaczka dziennikarska, że Polacy w Strasburgu przegrali. Tymczasem większość naszych argumentów została w pełni uznana, Trybunał większością głosów uznał, że Rosja złamała art. 3 konwencji, bo jej władze nieludzko potraktowały krewnych ofiar, m.in. przez negowanie zbrodni katyńskiej, oraz art. 38, bo odmówiła współpracy z Trybunałem nie przekazując kopii postanowienia o umorzeniu w 2004 r. katyńskiego śledztwa. - Teraz kontynuujemy skargę w Wielkiej Izbie, by jednak uznano także naruszenie art. 2, za czym być może pójdą finansowe odszkodowania. W efekcie Polska być może odniesie jeszcze większe zwycięstwo, ale należy pamiętać, że już udało nam się bardzo dużo osiągnąć, m.in. uznanie przez Trybunał, że zbrodnię katyńską można traktować jako zbrodnię wojenną, nieulegającą przedawnieniu. Rosjanie odmówili jednak Trybunałowi przekazania kopii umorzenia śledztwa katyńskiego w 2004 r. tłumacząc, że ujawnienie tych dokumentów byłoby groźne dla bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. - I dlatego Trybunał orzekł, że Rosja naruszyła art. 38 konwencji zobowiązujący ją do współpracy. Bo nie może być tak, że państwo powołuje się na kwestię bezpieczeństwa i nie przekazuje sędziom dokumentów do oceny. Tymczasem wgląd w postanowienie o umorzeniu śledztwa jest istotny z punktu widzenia możliwości oceny jego skuteczności. Bo rosyjskie władze twierdzą, że najważniejsze czynności śledcze podjęto jeszcze przed 1998 r., czyli przed związaniem się Rosji konwencją. Jednocześnie utajniają dokumentację tego śledztwa. - Konwencję trzeba interpretować w dobrej wierze i dlatego Trybunał powinien rosyjskie władze ostrzej za to potraktować. Skoro nie są w stanie się wytłumaczyć i nie przedstawiają dokumentów, to trudno; to w takim razie może jednak przyjąć, że jakieś ważne czynności śledcze po 1998 r. były podejmowane. Bo jeśli ich nie było, to dlaczego tego nie ujawniają, to dlaczego tej dokumentacji nie dają Trybunałowi, dlaczego mają coś do ukrycia? Ewentualnie korzystny dla polskiej strony wyrok może oznaczać, że skarżący otrzymają finansowe odszkodowania. W praktyce, naruszenie art. 2 konwencji, czyli to, co zarzuca się władzom Rosji, może spowodować, że każdy ze skarżących może liczyć mniej więcej na 30 tys. euro zadośćuczynienia. - Rosjanie obawiają się roszczeń finansowych, a w skardze katyńskiej pojawiły się one w dosyć dużej wysokości. Jeden ze skarżących zażądał łącznie 3 mln euro. Rosja boi się zatem, że za strasburskim wyrokiem w sprawie Katynia pójdą pozwy o odszkodowania, które będą musieli wypłacać. Większość krewnych wstępnie zrezygnowała z finansowych roszczeń i oczekiwała jedynie moralnej satysfakcji, ale później zajęła stanowisko, że o ewentualnych odszkodowaniach ma zdecydować sam Trybunał. I to jest to, czego władze Rosji się obawiają. - Bo jeżeli dojdzie do przegranej Rosji w Strasburgu, to weźmy pod uwagę, ile w ogóle było ofiar zbrodni komunistycznych w całej historii ZSRR, których śmierci nie wyjaśniono, i ile w związku z tym może być roszczeń. Dla Rosjan to prawdziwa puszka Pandory. Ale może to być też sygnał dla Trybunału, że w tej sprawie należy bardzo ostrożnie orzekać. Bo orzeczenie w sprawie skargi katyńskiej ma ogromne znaczenie nie tylko dla Polaków, ale także dla obywateli innych państw, którzy ginęli z rąk NKWD i również mogliby składać skargi przeciwko Rosji. - Zbrodnia katyńska była zbrodnią wojenną dokonaną przez sowieckie państwo. To wiąże się z odpowiedzialnością prawną międzynarodową, która nie oznacza tylko zwykłej satysfakcji, ale także prawo do kompensacji finansowej. Być może dlatego Rosjanie nawet po 70 latach nadal nie ujawniają akt śledztwa katyńskiego i nie wyjaśniają okoliczności zbrodni. Ale można się zastanawiać, skoro Niemcy potrafili odpowiedzieć na roszczenia ofiar, to dlaczego w ten sam sposób nie mogłaby postąpić Rosja, która jest prawnym sukcesorem Związku Radzieckiego? ----- Dr Patrycja Grzebyk - adiunkt w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizuje się w międzynarodowym prawie karnym, międzynarodowym prawie konfliktów zbrojnych i prawach człowieka. Jest autorką licznych publikacji naukowych i ekspertyz m.in. dla MSZ i Rzecznika Praw Obywatelskich. Rozmawiał Norbert Nowotnik