Jak poinformował naczelnik pionu śledczego rzeszowskiego IPN Grzegorz Malisiewicz, prokuratorzy zarzucają Janowi K., że od stycznia do kwietnia 1951 r. wraz z innymi funkcjonariuszami łańcuckiego UB popełnił trzy zbrodnie komunistyczne. Według IPN, fizycznie i moralnie znęcał się nad trójką aresztowanych mężczyzn. Usiłował ich skłonić do złożenia obciążających zeznań. Oskarżony chciał, aby Jerzy N., Emil K. i Stanisław P. przyznali się, że należą do organizacji młodzieżowej "Orlęta". Chciał też żeby wydali innych członków tej organizacji. Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że Jan K. wobec pokrzywdzonych "używał wulgarnych i obraźliwych słów, umieszczał ich nago w specjalnej nieoświetlonej i bez żadnego okna, nieogrzewanej, malutkiej, pozbawionej jakiegokolwiek wyposażenia i zawilgoconej celi, zwanej karcerem bądź ciemnicą". Nie podawał im w tym czasie żadnych napojów i posiłków. Aresztowanych wielokrotnie bił. Jan K. przesłuchiwany w toku śledztwa w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Przyznał jednak, że "niejednokrotnie umieszczał w ciemnicy nagich zatrzymanych". Pokrzywdzonych zamykał "na 12 godzin, na noc, na cały dzień, bądź nawet dłużej". Zeznał też, że na polecenie szefa UB w Łańcucie i oficera śledczego głodził poszkodowanych.