"Przebaczyłam nazistom" - powiedziała Kor w środę, w drugim dniu procesu, informując dziennikarzy o swoim geście, który miał miejsce dzień wcześniej. "Moje przebaczenie nie oznacza uniewinnienia sprawców" - zastrzegła 81-letnia kobieta, która wraz ze swoją siostrą bliźniaczką była poddawana w obozie pseudomedycznym eksperymentom. Jej pozostała rodzina została zamordowana w Birkenau. Kor zaznaczyła, że traktuje swój gest jako "akt samouzdrowienia i wyzwolenia". Zastrzegła, że postąpiła tak tylko we własnym imieniu. Prokuratura zarzuca Oskarowi Groeningowi, że będąc członkiem Waffen-SS, pełnił służbę w KL Auschwitz latem 1944 roku, gdy do obozu deportowano ok. 425 tys. Żydów z Węgier, z czego co najmniej 300 tys. niemal natychmiast uśmiercono w komorach gazowych Birkenau. Zeznając pierwszego dnia procesu, były strażnik przyznał, że ponosi moralną winę z zbrodnie, i poprosił o przebaczenie. Nazywany "buchalterem Auschwitz" Groening zabezpieczał majątek ofiar po ich przybyciu na rampę. Esesman przeszukiwał ponadto ubrania i rzeczy zamordowanych, rekwirując i rejestrując ukryte przez nich pieniądze i kosztowności. Zdaniem prokuratury Groening przyczynił się swoją działalnością do sprawnego funkcjonowania systemu masowego zabijania więźniów. Jeżeli zostanie uznany za winnego, grozi mu kara co najmniej trzech lat pozbawienia wolności. W środę Groening kontynuował zeznania. Potwierdził, że wiedział, co działo się w obozie, w którym pełnił służbę od 1942 roku. Mówił, że "pojemność komór gazowych i krematoriów była ograniczona". "Chwalono się, że w ciągu doby można pozbyć się 5 000 ciał" - dodał. "Byłem jedynie małym podoficerem" - podkreślał unterscharfuehrer SS (stopień odpowiadający plutonowemu w wojsku).