Burmistrz uczestniczyła w uroczystości przed pomnikiem poświęconym mieszkańcom Woli, zamordowanym w powstaniu warszawskim. Gen. Heinz Reinefarth dowodził oddziałami, które w sierpniu 1944 r. wymordowały ponad 50 tys. mieszkańców Woli, w większości cywili. Po wojnie Reinefarth zrobił polityczną karierę. W 1951 r. został burmistrzem Westerlandu. Siedem lat później zdobył mandat do parlamentu Szlezwiku-Holsztyna. Urząd burmistrza sprawował do 1963 r., z landtagu odszedł w 1967 r. Potem pracował jako adwokat. Zmarł w 1979 r., nie niepokojony przez zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości, mimo interwencji ze strony Polski i NRD. Prowadzone przeciwko niemu w latach 60. śledztwo umorzono z braku dowodów. "Wola 70 lat temu spłynęła krwią, stała się morzem ruin" Jak mówiła burmistrz Woli Urszula Kierzkowska, historycy oceniają, że najwięcej Polaków w czasie okupacji w tak krótkim czasie - z wyłączeniem obozów zagłady - zginęło właśnie na Woli, na początku powstania. - Mówimy tu o mieszkańcach, którzy ginęli nie w wyniku walk i działań wojennych, lecz masowych egzekucji dokonywanych przez armię okupanta. Mówi się, że Hitler w sposób szczególny nienawidził Warszawy, a wybuch powstania wykorzystał jako pretekst, by ostatecznie rozprawić się z niepokorną polską stolicą. Wola 70 lat temu spłynęła krwią, stała się morzem ruin, pogorzeliskiem i zbiorową mogiłą - powiedziała Kierzkowska. Reiber przybyła z Niemiec wraz ze współpracownikami - przewodniczącym rady gminy Sylt Peterem Schnittgardem i panią pastor Anją Lochner, aby zapewnić, że chcą "stawić czoła przeszłości, że sprawa Reinefartha nie będzie już wymazywana z pamięci ani wypierana ze świadomości". Dodała również, że jako prawnik uświadomiła sobie, iż prawnik, którym był również Reinefarth, "doskonale wiedział, jakie zeznania powinien złożyć, aby nie obciążać samego siebie". - Nie możemy naprawić krzywd wyrządzonych Polakom. Możemy jednak wyznać winę naszych przodków, niemieckich nazistów, i poprosić zmarłe oraz żyjące ofiary, a także rodziny oraz przyjaciół tych ofiar - o przebaczenie - powiedziała Reiber. Podkreśliła, że pragną, aby ich dzieci i wnuki "głęboko uświadomiły sobie swą odpowiedzialność za to, by podobne bestialskie zbrodnie nigdy już nie miały miejsca". "- by historia się nie powtórzyła, w imię pokoju między naszymi narodami, pragniemy nawiązać z państwem długofalową partnerską współpracę - zadeklarowała burmistrz. Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert podkreślił, że mówiąc o pojednaniu należy pamiętać, że musi je poprzedzić prawda i pamięć. - Musi być wzajemna zgoda co do prawdy historycznej i wspólna pamięć. Tak sobie myślę, że gdyby Westerland i Wola podpisały umowę o partnerstwie między tymi dwoma miejscami, byłby to ważny i piękny krok na drodze ku przyszłości, z prawdą i żywą pamięcią - mówił Kunert. "Kolejny ważny krok na drodze do pojednania" Wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński dodał, że prośba o przebaczenie ze strony niemieckich gości to "kolejny ważny krok na drodze do pojednania". Ocalały z rzezi Woli Jerzy Jankowski zaapelował do wojewody mazowieckiego o wymienienie płyt w miejscach upamiętniających tragedię Woli, na których znajduje się komunistyczny krzyż Grunwaldu, i zastąpienie ich płytami z symbolem krzyża i powstańczej kotwicy, podobnie jak na nagrobkach na Cmentarzu Powstańców Warszawy. Zwrócił się także o oznaczenie miejsc masowych egzekucji na ulicach Woli. "W ten sposób pokazalibyśmy hekatombę Woli" - zaakcentował Jankowski. Uroczystość zakończył apel pamięci, salwa honorowa i złożenie wieńców pod pomnikiem przez przedstawicieli m.in. organizacji powstańczych, władz państwowych i samorządowych oraz niemieckich gości. Przed obeliskiem zaciągnięto wartę honorową, a hołd pomordowanym oddały poczty sztandarowe organizacji kombatanckich i harcerskich. Po uroczystości odbył się koncert piosenek powstańczych. Rzeź mieszkańców stołecznej Woli trwała od 5 do 7 sierpnia 1944 r. W masowych egzekucjach zginęło - według różnych szacunków - od 40 do 60 tys. mieszkańców dzielnicy. Ludność była rozstrzeliwana, a ciała zabitych palono. Eksterminacja na dużą skalę zakończyła się 7 sierpnia, jednak w mniejszym stopniu trwała aż do 12 sierpnia, kiedy gen. Erich von dem Bach-Zelewski wydał zakaz mordowania ludności cywilnej.