Badając pisma autorów uczestniczących w dyskusji na temat astrologii można zauważyć powtarzające się błędy, jakich nagminnie dopuszczali się astrologowie, wśród których na czoło wysuwają się: posiadanie zakazanych ksiąg czarnoksięskich, m.in. słynnej księgi Picatrix czy Grimo Ire, nadużywanie przyrządów astronomicznych do przepowiadania przyszłości (zarzut ten dotyczył przede wszystkim astrolabium), wzywanie pomocy demonów do odnalezienia skarbów zakopanych w ziemi oraz sprzyjanie husytyzmowi, ruchowi postrzeganemu jako heretycki. Sąd nad Czechem Takie właśnie zarzuty postawiono astrologowi Henrykowi Czechowi, który z racji biegłej znajomości gwiazd w latach 1424-1427 asystował przy narodzinach trzech synów królowej Zofii i króla Jagiełły. Niestety, znajomość sztuki astralnej przyniosła mu nie tylko uznanie królewskiej pary, ale również niemałe kłopoty. W roku 1429 (lub 1430) został bowiem postawiony w stan oskarżenia przed sądem inkwizycyjnym, reprezentowanym przez wieloletniego rektora Akademii Krakowskiej, Stanisława ze Skarbimierza. Krakowski inkwizytor, podejmując się roli oskarżyciela, zebrał wiele poważnych i trudnych do podważenia dowodów obciążających Henryka Czecha. Ważnym argumentem świadczącym na niekorzyść oskarżonego był jego przydomek "Czech", który sugerował jego pochodzenie, a tym samym narażał go na zarzuty o propagowanie husytyzmu. Skarbimierczyk zarzucił mu również, że pomimo groźby ekskomuniki nie zaprzestał praktyk astrologicznych. Pomimo wcześniejszego nakazu nie pozbył się wielu zakazanych ksiąg, a nawet zamierzał je potajemnie ukryć, by później móc z nich korzystać. W księgach tych, będących ponoć wcześniej własnością niejakiego czarnoksiężnika Macieja, znajdowały się rozmaite wskazówki astrologiczne oraz zaklęcia sprzyjające uzyskiwaniu diabelskiej pomocy do rozmaitych celów, m.in. do odnajdywania skarbów zakopanych w ziemi. Zarzut ten był poważny, ponieważ poszukiwanie czegokolwiek przy pomocy nieczystych sił uznawane było za wielki grzech i odstępstwo od wiary chrześcijańskiej. Jak bowiem tłumaczono, zamiarem astrologów było uproszenie pomocy nie u Boga, którego powinno się prosić o wszystko, co przystoi prawdziwemu chrześcijaninowi, a u Jego największych wrogów - demonów. Co istotne, towarzyszyły temu zazwyczaj również bardzo potępiane przez Kościół zachowania, polegające na adorowaniu szatana i oddawaniu mu czci. Kolejnym, bardzo poważnym oskarżeniem wysuwanym pod adresem Henryka Czecha i innych zwolenników astrologii był zarzut o ich bezkrytyczną wiarę w olbrzymią moc sprawczą ciał niebieskich, co przeczyło możliwościom istot ludzkich - posługiwania się wolną wolą. Według tej opinii, człowiek nie mogąc sam decydować o sobie, skazany był na moc sprawczą krążących po niebie ciał niebieskich, które miały oddziaływać na jego myśli i zachowania w pozytywny lub negatywny sposób. Czyli odpowiedzialność człowieka za wszystkie, nawet te najbardziej grzeszne czyny, przerzucana była niejako na gwiazdy i planety... Do tych argumentów przeciwko nauce o gwiazdach dołączano zarzut o przepowiadaniu przyszłości z układu ciał niebieskich. Stało to oczywiście w jawnej opozycji do nauki chrześcijańskiej, zgodnie z którą wszystko co ma się wydarzyć, zależne jest tylko od Boga, który w Piśmie Świętym powiadał "Módlcie się, bo nie znacie dnia, ani godziny". Henryk Czech, oskarżony o te grzechy, uniknął ciążącego na nim wyroku śmierci tylko dzięki interwencji samego króla oraz dworu. Biskup Zbigniew Oleśnicki, spełniając życzenie monarchy oraz obawiając się rozruchów społeczności krakowskiej, w większości rozmiłowanej w nauce o gwiazdach, zamienił karę śmierci na dożywotnie więzienie, z którego, prawdopodobnie, Henryk Czech nigdy nie wyszedł... Astrologia na cenzurowanym Podobne zarzuty pod adresem astrologii wysuwali inni krakowscy uczeni, m.in. Jakub z Paradyża i Stanisław z Zawady. Pierwszy z nich, autor wielu kazań i traktatów teologicznych, odniósł się w jednej ze swoich prac do kwestii wiary w moce ciał niebieskich. Wprawdzie nie negował on całkowicie praktyk astrologicznych, ale dotyczyło to tylko tych działań, za pomocą których można było przewidzieć naturalne zjawiska przyrodnicze. Podobnej opinii był Stanisław z Zawady, przedstawiciel środowiska krakowskich uczonych i ceniony komentator Pisma Świętego. Powołując się na autorytet Biblii podkreślał, że niejako zadaniem ciał niebieskich, które przecież zostały stworzone przez Boga, jest użyteczność oraz dostarczanie człowiekowi doznań estetycznych. Bo przecież co wieczór każdy może podziwiać migoczące na nieboskłonie gwiazdy, oglądać budzące zachwyt wschody i zachody Słońca czy wreszcie, na podstawie wskazówek płynących z wyglądu nieba, a więc chociażby stopnia zachmurzenia czy układu chmur, wnioskować o zbliżających się zmianach pogody.