Od końca lat 70. ZSRR, państwo o silnie scentralizowanej władzy i potężne wojskowo, przeżywał głębokie problemy wewnętrzne. Socjalistyczna gospodarka planowa nie radziła sobie z trudnościami ekonomicznymi. Były one szczególnie dotkliwe w systemie opartym na kołchozach i niewydolnym rolnictwie. Kraj osiągał minimalny wzrost gospodarczy, podupadał przemysł naftowy, powiększał się dystans technologiczny od Zachodu, a w dodatku ZSRR ugrzązł w wojnie w Afganistanie. Choć wiele z tych trudności ukrywano, w życiu społecznym nastąpiła stagnacja i rozczarowanie. Administracja państwowa była skorumpowana i archaiczna, a rządząca partia komunistyczna - coraz bardziej oddalona od rzeczywistości i kierowana przez coraz starszych przywódców. Pogłębiały się problemy związane ze stanem środowiska naturalnego i problemy społeczne, w tym alkoholizm i przestępczość. W wielu dziedzinach życia widoczny był powolny upadek. Kiedy w połowie lat 80. sekretarzem generalnym partii został Michaił Gorbaczow, jego celem była przebudowa istniejącego systemu. Chodziło o zmiany systemu planowania i zarządzania, o wyplenienie korupcji, zmodernizowanie przemysłu. Proces ten nazwano pieriestrojką czyli przebudową. Gorbaczow ogłosił także jawność (głasnost) w życiu publicznym - ujawnianie, a nie ukrywanie problemów i niedociągnięć. Chcąc większej swobody w podejmowaniu decyzji, Gorbaczow dążył do ograniczenia władzy partii komunistycznej, którą uważał za przeszkodę w reformowaniu kraju, i próbował zmienić sposób kierowania państwem. Kolejno pojawiały się elementy demokratyzacji systemu politycznego - wybory do rad lokalnych z udziałem wielu kandydatów (1987), powołanie nowego organu - Zjazdu Deputowanych Ludowych (1988). W 1990 roku partia komunistyczna utraciła monopol na władzę. Proces ten zbiegł się jednak w czasie z niesłabnącymi problemami w gospodarce, której stan - przy braku gruntownych reform - w 1989 roku stał się krytyczny. Dążenia odśrodkowe rozbiły Sowiety Za katalizator ówczesnych przemian uznawana jest katastrofa elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku. Obnażyła ona bezradność władz, sprawiła - jak pisze kanadyjski historyk David Marples - że ludzie zaczęli obawiać się o swoją przyszłość. Przyczyniła się także do rosnącego rozdźwięku między Moskwą i coraz mniej ufającą "centrali" administracją republik. Zarazem w republikach pod wpływem "głasnosti" nasila się proces kulturalnego odrodzenia narodowego i wzmacniania tożsamości. Pierwsze na tej drodze były republiki bałtyckie. Jednak naciski na decentralizację państwa pojawiły się także w samej Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republice Radzieckiej (RFSRR) i z czasem przybrały postać rywalizacji z Gorbaczowem - prezydentem ZSRR od 1990 roku - ze strony Borysa Jelcyna, przewodniczącego parlamentu RFSRR, a od 1991 jej prezydenta. Ponadto na obszarze całego ZSRR na przełomie lat 80. i 90. coraz częściej wybuchają konflikty na tle etnicznym (m.in. o Górski Karabach), w których Moskwie nie udaje się opanować sytuacji. Dążenia odśrodkowe przybierają postać najpierw deklaracji suwerenności, kiedy zaś w grudniu 1990 roku parlamenty republik litewskiej, łotewskiej i estońskiej apelują do Moskwy o zgodę na stopniową niepodległość, stało się jasne, iż nie uda się ich już zatrzymać w granicach ZSRR. By utrzymać w ramach państwa pozostałe republiki, Gorbaczow zapowiedział nowy układ związkowy, obiecujący im dużą suwerenność i tworzący Wspólnotę Niepodległych Państw. W marcu 1991 roku odbyło się w ZSRR referendum w sprawie układu związkowego. I choć większość głosujących go poparła, to w wielu republikach dodano w referendum pytanie o niepodległość, a sześć (państwa bałtyckie, Gruzja, Mołdawia i Ukraina) nie wzięło w nim udziału. Przywódcy pozostałych republik zgodzili się na nowy traktat, który miał być podpisany 30 sierpnia 1991 roku. Oznaczałby ostateczne ograniczenie władzy Moskwy nad republikami. Wobec tej perspektywy władzę w ZSRR próbowali przejąć "twardogłowi" działacze partii komunistycznej, na czele z wiceprezydentem Giennadijem Janajewem. Jednak "pucz Janajewa" (19-21 sierpnia) nie zahamował procesu decentralizacji, a jedynie go przyspieszył. W Rosji opór puczystom stawił Jelcyn, odsuwając na drugi plan Gorbaczowa. Nieudany pucz przyspieszył proces ogłaszania niepodległości przez kolejne republiki, które albo naprawdę jej chciały, albo nie miały już wyjścia. 8 grudnia 1991 roku przywódcy Ukrainy i Białorusi, Leonid Krawczuk i Stanisław Szuszkiewicz, wspólnie z Jelcynem podpisali w Wiskulach na Białorusi porozumienia, które w miejsce ZSRR powoływały Wspólnotę Niepodległych Państw. Pozostałe republiki zaproszono do nowej federacji. Do końca 1991 roku Związek Radziecki, który powstał 30 grudnia 1922 roku, przestał istnieć na mocy prawa. "Po puczu Związek Radziecki faktycznie nie funkcjonował" Porozumienie Białowieskie jedynie formalnie potwierdziło to, co nastąpiło wcześniej - rozpad Związku Radzieckiego. Mówi o tym w rozmowie z Polskim Radiem Stanisław Szuszkiewicz - były przywódca Białorusi, który obok prezydentów Rosji i Ukrainy - Borysa Jelcyna i Leonida Krawczuka - złożył swój podpis pod dokumentem kończącym istnienie radzieckiego imperium. Porozumienie o rozpadzie Związku Radzieckiego zostało podpisane w rządowej radzieckiej rezydencji Wiskule w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej. Szuszkiewicz uważa, że Związek Sowiecki rozpadł się jednak wcześniej. "Po puczu z sierpnia 1991 roku Związek Radziecki faktycznie nie funkcjonował. Gorbaczow i jego otoczenie nie kierowali Związkiem Radzieckim. Było niebezpieczeństwo złego scenariusza rozpadu Związku w postaci wojny domowej" - mówi Szuszkiewicz. Jak przypomina, do Puszczy Białowieskiej zaprosił wtedy prezydenta Rosji Jelcyna. Później zaproszono również prezydenta Ukrainy Krawczuka. Rozmowy miały dotyczyć dostaw zimą ropy i gazu. Jednak na miejscu przywódcy Rosji, Ukrainy i Białorusi zrozumieli, że zgodnie z istniejącym wówczas prawem nie mogli decydować o ważnych sprawach. Wtedy pomyśleli, że sprawę należy rozwiązać w sposób polityczny. Uzgodniono rozwiązanie Związku Radzieckiego i powołanie Wspólnoty Niepodległych Państw. "Dla mnie to było niezwykle ważne, gdyż od 1794 roku Rosja i jej włodarze nigdy nie podpisywali umowy, że Białoruś jest państwem niepodległym" - mówi rozmówca Polskiego Radia. Jego zdaniem, podpisane kilka lat później porozumienie o utworzeniu Związku Białorusi i Rosji jest niepotrzebne jego krajowi. Nostalgia za Związkiem Sowieckim wciąż żywa Po 25 latach od tamtych wydarzeń, Rosjanie wciąż z nostalgią wspominają czasy radzieckie. Z najnowszego sondażu Centrum Analitycznego Jurija Lewady wynika, że aż 56 procent respondentów tęskni za Związkiem Radzieckim. Odbudowy dawnego imperium domagają się nie tylko ugrupowania komunistyczne, ale również politycy rządzącej partii Jedna Rosja wskazują, że likwidacja ZSRR była błędem. Z kolei rosyjska opozycja, obrońcy praw człowieka i część historyków wzywają do potępienia tamtego okresu i domagają się osądzenia popełnionych w Związku Radzieckim zbrodni. Obrońca praw człowieka Siergiej Kowaliow w rozmowie z Polskim Radiem przekonuje, że nostalgia za państwem radzieckim wynika z wyuczonych, w okresie stalinowskich nawyków ostrożności i spolegliwości. "Jeśli władza mówi, że coś jest tak, to znaczy, że tak jest. Krym nasz - oczywiście, że nasz. Putin i Rosja, to jedno - oczywiście, że jedno, a jakżeby inaczej" - wyjaśnia Kowaliow. W jego opinii, elity rządzące w Rosji dopuszczają możliwość odbudowy ZSRR, ale jako związku państw, na wzór Unii Europejskiej.