Trzy silniki i jeden prysznic na całą załogę. Kulisy służby na ORP Sokół
21 marynarzy zamkniętych w stalowej konstrukcji i długie rejsy pod wodą. W "Historii w Interii" sprawdzamy, jak wygląda życie na pokładzie okrętu podwodnego. Pokażemy, gdzie spali marynarze i jak wygląda okrętowa kuchnia. Nietypowe muzeum znajduje się nad polskim morzem.

ORP Sokół od marca jest dostępny dla gości Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Zwiedzenie trwa maksymalnie pół godziny i konieczna jest wcześniejsza rezerwacja. Kiedy rozmawiamy z pracownikami muzeum, przyznają, że praktycznie nie było dnia bez odwiedzających.
Szczególnie, że polski okręt podwodny można zwiedzić niezależnie od wizyty w muzeum, do okrętu prowadzi osobne wejście.
ORP Sokół. Okręt z lat 60.
ORP Sokół służył w polskiej marynarce 16 lat. W tym czasie przebył prawie 26 tys. mil morskich. To mniej więcej tyle, jak popłynąć z Islandii na Antarktydę, wrócić i popłynąć jeszcze raz.
"Sokół" służył w naszej marynarce wraz z trzema bliźniakami typu Kobben - "Bielikiem", "Kondorem" i "Sępem". Okręty trafiły do Polski z Norwegii, dzięki porozumieniu obu rządów. Norwedzy w latach 90. zakupili nowsze jednostki i starsze Kobbeny nie były im już potrzebne. Okręty przeszły modernizację i od 2002 podnoszono na nich polską banderę.

Modernizacja była konieczna. Polska od niedawna była członkiem NATO, potrzebowała nowocześniejszego uzbrojenia, kompatybilnego z uzbrojeniem, wykorzystywanym w Sojuszu. Naprawy okrętów były potrzebne również z racji wieku okrętów, bo wszystkie były konstrukcjami z lat 60.
Pod polską banderą okręty patrolowały przede wszystkim Bałtyk i Morze Północne, choć "Bielik" i "Kondor" uczestniczyły również w misjach na Morzu Śródziemnym. Tam kontrolowały ruch statków pod kątem walki z terroryzmem.
Mniej łóżek niż marynarzy
"Sokół" zakończył służbę w 2018 roku, w 2019 rozpoczęła się procedura przekazania go Muzeum Marynarki Wojennej. PGZ Stocznia Wojenna zajęła się oczyszczeniem i zakonserwowaniem kadłuba. W 2023 roku dzięki specjalnym wózkom, 400-tonowy "Sokół" został przewieziony ulicami Gdyni do muzeum.
Trasa dla zwiedzających wiedzie przez całą długość okrętu, w którym zaprojektowano trasę turystyczną. Jednak do okrętu goście wchodzą inaczej, niż marynarze. Ci korzystali z kiosku lub kiedy okręty był w porcie - tzw. "grzędy" na dziobie, czyli włazu w górnej części kadłuba. Z kolei turyści korzystają z otworów wyciętych w kadłubie specjalnie na potrzeby nowej roli okrętu.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zdecydowanie mniej miejsc do spania, niż liczba członków załogi. Marynarze musieli wymieniać się miejscami do spania. Koje znajdują się w części dziobowej i mesie, która na okrętach pełni rolę czegoś w rodzaju salonu. Służy zarówno do spania, jak i wypoczynku. W przypadku ciasnego wnętrza okrętu podwodnego, gdzie konieczne jest zagospodarowanie każdej wolnej przestrzeni, w mesie znalazło się miejsce dla rozkładanych łóżek.
Trzy silniki i jeden prysznic
Rozkładane są też stoły, tak by zaoszczędzić jak najwięcej przestrzeni. W mesie marynarze mogli korzystać również z niewielkiego telewizora, ale tylko w wynurzeniu, kiedy anteny okrętu "złapały" sygnał stacji telewizyjnych.
Dalej jedno z najważniejszych miejsc dla załogi - kambuz, czyli okrętowa kuchnia. Wszystkie znajdujące się tu urządzenia, również kuchenka, są elektryczne. Miejsca jest niewiele, ale udało się zmieścić zmywarkę.


Tuż za kambuzem projektanci umieścili serce okrętu, czyli główne stanowisko dowodzenia. Turyści mogą zobaczyć manipulatory steru głębokości, konsolę radaru, kierowania strzelaniem torpedowym, stanowisko nawigatora oraz oczywiście peryskop. Zaraz za centralą znajduje się niewielka kabina dowódcy okrętu.
Kolejna trudna sprawa w niewielkim wnętrzu okrętu to zadbanie o higienę. Załogę stanowiło 21 osób, w tym pięciu oficerów. Mogli korzystać z dwóch toalet na pokładzie, ale tylko jedna z nich posiadała prysznic.

Napęd okrętu stanowiły silnik elektryczny i dwa spalinowe. Kiedy "Sokół" przechodził przebudowę i dostosowanie do funkcji muzealnych, jeden z nich usunięto, tak by zrobić miejsce na drugi otwór w burcie dla zwiedzających. W ramach trasy turystycznej wstawiono również hologram marynarza, który opowiada o pracy na okręcie, w tym o mechaniku w niecodziennym miejscu do spania - ułożonym na jednym z silników.
List do premiera Tuska
Na koniec trudno nie wspomnieć o jeszcze jednym elemencie historii "Sokoła". Okręt zakończył swoją misję siedem lat temu, a mimo to, w polskiej marynarce wciąż nie ma następców. W Dywizjonie Okrętów Podwodnych pozostała jedna jednostka - poradziecki ORP Orzeł z 1986 roku.
Na początku czerwca dawna załoga okrętu napisała list otwarty do premiera Donalda Tuska. W dokumencie podkreślili, że starania o nowe jednostki podwodne trwają od 28 lat. W listopadzie ubiegłego roku wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że program Orka, czyli pozyskanie nowych okrętów podwodnych, to "sprawa honoru".
"W obliczu dynamicznie zmieniającego się środowiska bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego, dalsze opóźnianie decyzji staje się poważnym zagrożeniem dla interesów Polski i bezpieczeństwa morskiego państwa" - zaznaczyli marynarze ORP Sokół.