Ruskie onuce na start! O kampanii doktora Sykulskiego, ale i o subtelnych sojusznikach Putina
Formułka z billboardów Sykulskiego "To nie nasza wojna" jest niegodziwa, ale nie łamie prawa. Do ABW: prześwietlcie jednak finansowanie tego dziwnego towarzystwa. Wydaje się rzeczą mało prawdopodobną, aby tak marginalne grupki miały na nie własne pieniądze. Na kilometr pachnie tu obcą, wiadomo czyją, agenturą.
Doktor Leszek Sykulski, wykładowca uczelni w Częstochowie i Ostrowcu, obwołujący sam siebie ekspertem od geopolityki i geostrategii, inauguruje billboardową kampanię firmowaną przez "Polski Ruch Antywojenny". Na polskich ulicach i przy polskich drogach mają się pojawić napisy "To nie nasza wojna". Akcja ma być zainaugurowana dziś wieczorem. Mediom nie udało się na razie ustalić, kto płaci za billboardy, ani jaka firma świadczy Sykulskiemu usługi.
Ale udało się ustalić, ze zdjęcie użyte do grafiki na billboardach pojawia się na rosyjskim portalu "Freelance.Ru". Można powiedzieć, że to symboliczne. Od wybuchu wojny Sykulski jest czołowym rzecznikiem prorosyjskiej wersji wojennych zdarzeń. Akcja jest zapowiadana jako efekt "głębokiej niezgody na politykę wewnętrzną i zagraniczną prowadzoną przez rządy w Warszawie po 1999 r. Politykę awanturniczą, nastawioną na konfrontację z naszymi sąsiadami i realizację interesów strategicznych Waszyngtonu".
Na akcję rzuciły się media i trudno się temu dziwić. Zabawne jednak, że te liberalne robią wszystko, aby skojarzyć aktywność Sykulskiego z prawicą i to z tą pisowską. "Gazeta Wyborcza" krzyczy, że mamy do czynienia z "człowiekiem Macierewicza". Pracował w kancelarii Lecha Kaczyńskiego (kilkanaście lat temu) i był członkiem Komisji Likwidacyjnej WSI. Zarazem i "GW", i inne tytuły nie mogą pominąć faktu, że głównym celem ataków Sykulskiego jest, jak on sam mówi i pisze, "rząd PiS".
Równie dobrze można by przypominać, że ten sam Sykulski w roku 2015 kandydował do Sejmu z listy Nowoczesnej, partii, która dziś jest częścią Koalicji Obywatelskiej. Albo to, że w roku 2019 był kandydatem do Senatu z ramienia Konfederacji. Ta ostatnia formacja pasuje pewnie najbardziej do jego poglądów, choć nie idzie tak daleko jak on. Jednak poza posłami: Grzegorzem Braunem i Januszem Korwin-Mikkem.
Środowiskiem dziś najbliższym Sykulskiemu i popierającym jego kampanię są ludzie skupieni wokół redakcji i klubu Myśli Polskiej. To można by rzec "peerelowscy endecy", pogrobowcy PAX, organizacji stworzonej przez Bolesława Piaseckiego aby pomagać komunistom, wiernej do 1989 roku Jaruzelskiemu i Kiszczakowi. Są prorosyjscy, antyukraińscy i antyamerykańscy.
Pewnie niektórzy z nich mają jakieś powiązania prowadzące choćby do Radia Maryja - początkowo miał się tam pojawić komentarz wspierający inicjatywę. Ale ojciec Rydzyk po przestrogach rzecznika służb specjalnych Stanisława Żaryna, który opisał Sykulskiego jako narzędzie rosyjskiej propagandy, zakazał emisji.
Akcja wzajemnego wpychania sobie Sykulskiego (w tym przypadku przede wszystkim wpychania PiS-owi) będzie pewnie trwała dalej, taki już "urok" polskiej polityki. Ciekawsze jest coś innego. W internecie powracają pytania o to, czy Sykulskim zajmują się już służby na czele z ABW. Padły także ze strony posłów opozycji. W domyśle: rząd nic nie robi (jak zawsze). Skądinąd podobne pytania padają też ze strony zwolenników prawicy.