Strachy są konkretne. Ryszard Terlecki, postać w PiS-ie bardzo ważna i zasłużona, bo zlustrował swego ojca, już zapowiedział, że z sędziami Trybunału Konstytucyjnego władza zrobi porządek. A z pozostałymi porządek zrobi Zbigniew Ziobro, bo w ministerstwie sprawiedliwości znów trwają prace nad ustawą o ustroju sądów powszechnych. Co tam będzie - możemy się tylko spodziewać. Choć wiadomo, w którą stronę to będzie szło. Hejterzy z kolei władzy nie mają, ale urabiają opinię. Posługują się w tym celu hasłami i zarzutami mało skomplikowanymi, one dla każdego, kto pomieszkał trochę w tym kraju, brzmią dość znajomo, i mało sympatycznie. Gdybyśmy żyli w Polsce Ludowej powiedziałbym, że są to hasła z Rakowieckiej, z SB. Bo cóż słyszymy? Mówi to (nomen omen) minister spraw wewnętrznych: że oto jest jakaś samozwańcza elita, nietykalna, której w głowie się poprzewracało. Że sędziowie czują się jak klasa panująca, nie podlegają żadnej kontroli, i wydają krzywdzące wyroki. I że władza chce z tym zrobić porządek, a oni z tego powodu czynią raban. Nie podoba mi się ta argumentacja, to dzielenie na klasy. Jest żywcem ściągnięta z czasów Polski Ludowej, i to raczej jej początków. Kiedy walczono o handel, bo prywatni kupcy zawyżali ceny. Albo o PGR-y, bo kułactwo spekulowało żywnością. Albo z rzemieślnikami, bo oszukiwali. Zawsze z kimś walczono, na czele z partią i bezpieką, i po każdej takiej wojnie było gorzej niż przed nią. Oczywiście, bez większych kłopotów mogę przytoczyć wiele przykładów skandalicznych wyroków, które wyprodukowali nasi sędziowie. I w sprawach karnych i cywilnych. Na przykład w sprawach reprywatyzacji! Nikt przytomny przecież nie uwierzy, że jakaś kancelaria prawna podpisała umowę o przejęciu roszczeń wobec działki czy kamienicy z właścicielką liczącą 120 lat. A sędzia wierzył. Jak go nazwać? Osobą upośledzoną intelektualnie czy skorumpowaną? Obydwa przypadki kwalifikują go do dyscyplinarnego zwolnienia. Ale czy z tego powodu, tych podejrzanych orzeczeń, powinniśmy rozwalić polskie sądownictwo, a sędziów podporządkować partii rządzącej, tak jak było w czasach PZPR? Żeby sekretarz partii, w imię ludu pracującego miast i wsi, dyktował wyrok? Tego chcemy? Spójrzmy szerzej. Czy z tego powodu, że wśród księży katolickich znaleźli się pedofile, pijacy, cudzołożnicy itd., powinniśmy rozwiązać struktury kościelne, a posługi religijne oddać w ręce działaczy PIS? Czy z tego powodu, że wśród policjantów byli funkcjonariusze skorumpowani, współpracujący z bandytami, alkoholicy itd., należałoby rozwiązać policję? Przypomnę nagonkę na lekarzy, z którą mieliśmy do czynienia parę lat temu - że nie leczą, że biorą łapówki, od pacjentów i firm farmaceutycznych, itd. Czy tamta nagonka, oprócz zahamowania liczby transplantacji, coś konkretnego przyniosła? W każdej grupie znajdziemy czarne owce (jakżeż łatwo znaleźć ich wśród polityków...), ale przecież nikt rozsądny nie będzie domagał się odpowiedzialności zbiorowej. Tu trzeba raczej konsekwentnie budować mechanizmy kontroli. I to nie musi być jakieś CBA, bardzo często wystarczą organizacje pozarządowe, media, które skandaliczne sprawy nagłaśniają. Żeby powstrzymywać. Niestety, nasza społeczna rzeczywistość wygląda tak, że władza bardzo często ulega obrzydliwej pokusie rządzenia za pomocą kreowania wroga, napuszczania na różne grupy społeczne, by stojąc na czele ludowego gniewu mieć jeszcze więcej władzy. To się dzieje i w demokracji, i poza nią. Donald Tusk napuszczał na sprzedawców dopalaczy, na kibiców, ale i na górników, straszył Putinem, i PiS-em. PiS gra o większą stawkę - o podporządkowanie III władzy, o podporządkowanie IV władzy, czyli mediów, o władzę może nie na zawsze, ale na długo. Tak, żeby wykształcić nowe elity, i nowego człowieka. Elementem tych zamierzeń jest rozwiązanie sobie rąk w zakresie stanowienia prawa, a także orzekania, stąd wojna z Trybunałem i z sędziami. A na wojnie jak na wojnie - wszystkie chwyty dozwolone. To mi się nie podoba. Bo jak wojna, to pożoga. Więc obniży się autorytet państwa, pogłębią podziały, wzrośnie nieufność, obniży autorytet władzy sądowniczej. Cóż... Z punktu widzenia gościa, który chciałby nasze państwo rozwalić - taka wojna to świetny ruch. Ale z punktu widzenia obywatela oczekującego porządku i ładu - fatalny. A tego Polacy oczekują. 53 proc. z nich - mówię to na podstawie tegorocznych badań CBOS - jest niezadowolonych z funkcjonowania naszej demokracji, 39 proc. odpowiada, że jest OK. Czy oznacza to, że demokrację trzeba rozwalić? No nie, bo aż 69 proc. Polaków uważa, że demokracja ma przewagę nad wszelkimi innymi formami rządów, przeciwnego zdania jest ledwie 18 proc. ankietowanych. Innymi słowy, chcemy poprawiać demokrację, a nie ją demolować. Niestety, odnoszę wrażenie, że tym co tę sprawę rozgrywają chodzi o coś dokładnie innego.