Reklama

Walenciak: Ideologia polskiej prawicy wyrzuca nas z Unii

Nie jestem pewien, czy formacja, która dziś Polską rządzi, jej politycy, publicyści, eksperci, zdają sobie z tego sprawę, że ich język, i ich sympatie polityczne, wyszły poza obszar "normalnej" prawicy, i dziś plasują się w kręgach skrajnych, jeśli nie neofaszystowskich.

Nie jestem pewien, czy formacja, która dziś Polską rządzi, jej politycy, publicyści, eksperci, zdają sobie z tego sprawę, że ich język, i ich sympatie polityczne, wyszły poza obszar "normalnej" prawicy, i dziś plasują się w kręgach skrajnych, jeśli nie neofaszystowskich.

Piszę "nie jestem pewien", bo w boju, w publicystycznym zacietrzewieniu, różne rzeczy się zdarzają, także te, których potem się żałuje. Klasycznym przykładem jest entuzjazm, z jakim potraktowano niemieckiego eurodeputowanego Udo Voigta, gdy ten, w debacie w Parlamencie Europejskim zaatakował Fransa Timmermansa w sprawie Polski. Och, jakież to były reakcje! Że porządny Niemiec i tak dalej... PiS-owska blogosfera, różni komentatorzy, aż skręcali się z podziwu i z radości.

Później, gdy zaczęto przypominać poglądy Voigta, neofaszysty, że wzoruje się na ojcu, żołnierzu Wehrmachtu i SA, i hasła które głosił, zrobiła się cisza. "Gdańsk, Wrocław i Kaliningrad powinny natychmiast wrócić do Niemiec" - to jego program. Zresztą, Polacy go doświadczyli, bo to kierowana przez niego Narodowa Partia Niemiec w roku bodajże 2009 rozklejała plakaty "Stop polskiej inwazji!", gdzie Polaków przedstawiano jako wrony rozdziobujące banknot 100 euro. W tym czasie NPD prezentowała Polaków mniej więcej tak jak dziś  prawica (ta skrajna) przedstawia uchodźców z Bliskiego Wschodu. Że brudni, że złodzieje, że niebezpieczni, i do tego zabierają pracę. I teraz taki typek awansował w oczach prawicy do roli wybitnego, godnego naśladowania Europejczyka...

Reklama

Brawa dla Voigta świadczą nie tylko o braku podstawowej wiedzy jego polskich wielbicieli, a są oznaką czegoś poważniejszego. Spójrzmy bowiem na sympatie polityczne PiS-u. We Francji to jest Marine Le Pen, z którą podczas kampanii prezydenckiej fotografował się Witold Waszczykowski. W Wielkiej Brytanii - UKIP, w Holandii - szef Partii Wolności Geert Wilders. Jest jeszcze Viktor Orban. No i oczywiście Donald Trump, którego hucznie partia witała w Warszawie na Placu Krasińskich.

Cóż to za towarzystwo! Co ich łączy? Nacjonalizm, niechęć do Unii Europejskiej, do unijnych transferów (zwłaszcza tych do naszego kraju), do imigrantów (także tych z Polski), oraz sympatia do Władimira Putina.

Gdzie tu polskie interesy? Ja ich nie widzę. Ale to są przyjaciele PiS-u, ich poglądy zyskują tam aplauz, opisywani są jako ludzie mądrzy i wpływowi, choć gołym okiem widać, że jest inaczej.

Innymi słowy, PiS, tak jak kiedyś PZPR, w ocenie świata przykłada ideologiczną miarę. Tylko a rebours. Więc słuszne jest to co prawicowe, a im bardziej prawicowe tym bardziej słuszne.

Mamy więc sytuację taką, że ideologia jest ważniejsza niż wszystko inne, niż zdrowy rozsądek czy racja stanu. A to zaciemnia umysł. I u tych, co na górze, i tych trochę niżej.

Zacznijmy od tych, co trochę niżej. Otóż pół Polski żyje sprawą brutalnego zgwałcenia Polki na plaży w Rimini, przez czterech młodych ludzi, z Maroka, Nigerii i Konga.

Przy okazji relacjonowania tej sprawy wypowiedział się młodszy aspirant z Komendy Głównej Policji, który orzekł: "Polska jest krajem bezpiecznym, tutaj nie mieliśmy tego typu sytuacji". Czyżby? A ta nieszczęsna dziewczyna z Łodzi, też 26-latka, którą przez 10 dni więziono i gwałcono w jednym z blokowisk? To nic? Dziewczyna nie żyje, nie udało się jej uratować. A 12-latka, która była gwałcona przez 30-letniego zboka, a prokuratura sprawę umorzyła, to też nic? 

W Polsce rocznie notuje się 1500-1900 gwałtów, z czego kilkanaście ze szczególnym okrucieństwem. Więc jak można mówić, że nic się nie dzieje?

A może chodzi o to, że nasze gwałty, to są nasze, a tamten był popełniony przez imigrantów, z Afryki, więc na tym polega jego okropność?

Tak sugerują rządowe media, uzupełniając materiał o Rimini felietonami o uchodźcach... Że oni gwałcą i mordują. Masowo.

No, koledzy dziennikarze, mogliście jeszcze swoje obrazki uzupełnić o inne przypadki.

Na przykład z Belgii. Z miasta Diest. Tam do biura związku zawodowego ACV wszedł Polak i zastrzelił 38-letnią urzędniczkę. Widział ją pierwszy raz w życiu. "Zadanie zostało wykonane!" - miał krzyczeć, wychodząc z budynku. 

Albo z francuskiego Calais. Miasto do dziś nie otrząsnęło się po śmierci 9-letniej Chloe. Polak, Zbigniew H. porwał dziewczynkę z placu zabaw, zgwałcił i zamordował.

A może z Wielkiej Brytanii, gdzie Polacy są największą grupą cudzoziemców w brytyjskich więzieniach, i w samym tylko roku 2015 skazano ponad 10 tys. naszych rodaków. Teraz toczy się tam proces Polaka, który pijany jechał autostradą, spowodował wypadek i zabił 8 osób...

Nie przytaczam tych przykładów, żeby chociażby w najmniejszym stopniu usprawiedliwiać bandytów z Rimini. Ale po to, byśmy choć przez chwilę zastanowili się, jak jesteśmy manipulowani. Jak leitmotivem oficjalnej propagandy jest pokazywanie Polaków jako niewinne ofiary, atakowane przez imigrantów z Azji i Afryki. Przez obcych.

Taka jest bowiem ideologia formacji rządzącej. Uzupełniona przesłaniem, że unijne instytucje to zło, jacyś liberałowie, i że prowadzą one z Polską wojnę. Z Polską, a nie z polskim rządem w sprawie niezależności sądów i wycinania Puszczy Białowieskiej... Tak to jest przekręcane. Zły Holender Timmermans, fircyk Macron, podejrzana Angela Merkel. Wszyscy źli, o czym zaświadcza Beata Szydło. Która wstała z kolan, woła "Europo, obudź się", i wszystkie bitwy po kolei przegrywa.

To wychodzi żałośnie. 27:1, bo Orban zawsze zdradzi.

Można więc powiedzieć, że ideologia polskiej prawicy, wpycha rząd na rafy. Wyrzuca nas z Unii, choćby Beata Szydło wołała, że jest inaczej.

No, póki ta ideologia była tylko propagandą, sposobem na przytrzymanie wyborców, to jeszcze dało się z tym żyć. Ale okazało się, że w te wszystkie opowieści najmocniej uwierzyła Beata Szydło. Oto ofiara "Wiadomości" TVP i Jacka Kurskiego.

Może więc mniej ideolo, a więcej trzeźwego spojrzenia na świat?  

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy