Młodzież na ulicach! Pamiętam swoje czasy, kiedy biegaliśmy po Warszawie uciekając przed ZOMO, lekko zagazowani. I to hasło - pomóż ZOMO, pobij się sam! I znów mamy czasy, że młodzi wychodzą na ulice... Nie chcę za nich mówić, bo to ich protest, ich walka. Ale w ich wypowiedziach brzmią podobne nuty do tych, które można było usłyszeć trzydzieści parę lat temu. To przekonanie, że ta władza broni zmurszałego porządku. Że jest obca. Zerwanie komunikacji. Tak, tak, słyszałem, że w PiS-ie kalkulują, że wprawdzie teraz jest mało fajnie, ale mają przed sobą prawie trzy lata rządzenia, więc jeszcze straty wśród młodych nadrobią. Otóż, patrząc jak władza działa, nie za bardzo wierzę w te plany. Bo tej władzy, jeśli chodzi o próby pozyskiwania młodych wychodzi wszystko dokładnie odwrotnie. Pałka! O! Wtedy milicja miała lepiej, nikt ich nie nagrywał, mogli robić, co chcą. Choć jest jedna wspólna rzecz - i wtedy i teraz przełożeni, minister, komendant główny, bronili ich jak niepodległości. Bo - jak przekonywał gen. Kiszczak towarzyszy z PZPR - jeśli oni na nas się obrażą, i nie będą nas bronić, to kto nas obroni? I tak chronił morderców Przemyka. A jak jest dzisiaj? Podobnie mocno bronią pałujących kobiety policjantów szef MSW i minister sprawiedliwości! I Komendant Główny Policji. Ech, zdaje się, panowie, że mleko się już rozlało... I to wy powinniście się tłumaczyć, dlaczego wysłaliście tajną jednostkę, przeznaczoną do walki z terrorystami, na nastolatków i kobiety. Jakim prawem to zrobiliście? Czy wśród demonstrujących byli terroryści? Albo przestępcy, których należało ująć? Wiadomo, że nie było. Więc po co ich wysłaliście? Do wzniecania rozrób? Oglądam filmiki nakręcone podczas tego ataku, widzę tych policjantów, wyglądających jak bandyci, machających pałami, i teraz słyszę, jak żalą się, i oni, i ich przełożeni, że udostępniane są ich twarze, ich nazwiska... A Ziobro nawet grozi, że udostępniających ścigać będzie prokuratura. Przepraszam, za co? Czy ci policjanci uczestniczyli w jakiejś tajnej operacji antyterrorystycznej? Nie uczestniczyli. Więc o co chodzi? Poza tym policjant jest funkcjonariuszem publicznym i działa niejawnie tylko w ściśle określonych okolicznościach, zdefiniowanych przepisami. Ochrona demonstracji - to nie są takie okoliczności. A żyjemy w państwie praworządnym, prawda? Więc po co ten strach przed jawnością? Oczywiście, przyjmuję do wiadomości, że część z tych policjantów na co dzień rozpracowuje środowiska przestępcze, więc ich twarze muszą być chronione. W takim razie za frak trzeba wziąć ich dowódcę, że wysłał ich na taką akcję. Że naraził ich na dekonspirację. Że z powodu braku kręgosłupa, za jakąś premię, zniszczył jednostkę. Zniszczył jej autorytet. Dyscyplinarka na 100 proc.! A co do policjantów-pałkarzy... Uważam, że w policji nie ma miejsca dla sadystów, ludzi, którzy za 1500 zł zgłaszają się do bicia kobiet. Żałosne jest, że teraz płaczą, że ich zdjęcia krążą po internecie. To co panowie, nie wiedzieliście, że tak może się zdarzyć? Za 1500 zł przehandlowaliście spokój swoich bliskich? Spójrzcie im w twarz i przyznajcie, do czego się wynajęliście... I tylko nie tłumaczcie się głupio, że wypełnialiście rozkaz, bo zaraz was ktoś zapyta - czy swoją matkę też byście na rozkaz spałowali? Przepraszam, że tak rozpisuję się sprawie policji. Ale przecież coraz mocniej widać, jak władza chowa się za jej szpalerami, jak te szpalery się mnożą. I jak narasta na szczytach władzy ochota, żeby poszczuć te swoje psy na nieposłusznych demonstrantów. Niech biją, a my zapewnimy im anonimowość. To zresztą jest zasada dyktatur - tajniacy, anonimowi policjanci, i ciągłe opowiadanie, że policja ma zawsze rację. No to jeszcze jeden przebłysk PRL-u, który właśnie obserwujemy - wmawianie narodowi, że Zachód jest zły i dybie na nasz piękny kraj, zwłaszcza Niemcy. Ten leitmotiv dybiących na nas Niemców, rewizjonistów, Hupki i Czai, Krzyżaków, funkcjonował przez cały czas Polski Ludowej. Raz słabiej, raz mocniej, ku zadowoleniu radzieckich towarzyszy. Bo te antyzachodnie okrzyki wrzucały Warszawę w ich ramiona. A teraz słyszę, że Niemcy znów na Polskę się zasadzili, tym razem pod przebraniem Unii Europejskiej. Woła o tym niestrudzony Ziobro, żądając od Mateusza Morawieckiego, by wetował budżet Unii. Oto fragment jego listu, wysłanego do premiera: "Propozycja powiązania wypłat z budżetu Unii Europejskiej z tzw. zasadą praworządności, w przypadku jej wejścia w życie, radykalnie pogorszyłaby status oraz pozycję Polski w UE i to na dziesięciolecia. 'Praworządność' to jedynie pretekst do wprowadzenia instytucjonalnego i politycznego zniewolenia państwa polskiego". Przepraszam, ale ta pisanina jest pozbawiona logiki. Bo może wpierw warto wyjaśnić, jak zapis o praworządności wpłynie na niepodległość Polski? Na jej zniewolenie? Z przygotowanych rozwiązań wynika, że owo ewentualne "zniewolenie" będzie polegało na tym, że Unia będzie mogła zablokować pieniądze, które z tejże Unii płyną do Polski. Więc Ziobro, żeby z tym walczyć, proponuje weto wobec budżetu Unii. Czyli, literalnie mówiąc, proponuje, by Polska w ogóle zrezygnowała ze wszystkich unijnych pieniędzy. Od razu! Zbigniewie Ziobro! Cóż za piękna logika! Jak zrezygnujemy ze wszystkiego, to już nic nam nie zabiorą! I w ten sposób obronimy niepodległość. Dodam do tego jeszcze jeden leitmotiv - przeciwnicy naszej obecności w Unii (około 12 proc. społeczeństwa) argumentują, że za parę lat Polska będzie wpłacać do budżetu Unii więcej niż dostaje. Więc po co w takiej Unii być? - pytają. Jednym słowem, przeszkadza im, że Polska, będąc w Unii, bogaci się, i za parę (paręnaście) lat przekroczy unijną średnią i znajdzie się w gronie państw zasobnych. A jeżeli tak się stanie, jeżeli nasz kraj będzie więcej do unijnej kasy wpłacać niż z niej dostawać, to po cóż Ziobro boi się, że za "kilkadziesiąt lat" status Polski będzie obniżony? Tak oto rzekoma troska o suwerenność staje się pretekstem, by nas z Unii wyrwać, i znów zatargać na wschód. Ze śpiewem o miłości do ojczyzny na ustach. A to już było... Bo, droga prawico, to nie jest tak, że w PRL-u opowiadano tylko o socjalizmie i Leninie. O, nie! Polska Ludowa mówiła pięknie o ojczyźnie, i popierała patriotyczną poezję i patriotyczne pieśni. Przypomnę jedną, z roku 1953 - słowa do niej napisał Konstanty Ildefons Gałczyński: "Ukochany kraj, umiłowany kraj, Ukochane i miasta i wioski Ukochany kraj, umiłowany kraj, Ukochany, jedyny nasz, polski". I na ten piękny kraj, nasz jedyny, czyhali wrogowie, ci z zewnątrz i ci wewnętrzni... Tak mówiono. Prawa, że brzmi to znajomo?